„Co zrobić, żeby facet oszalał w łóżku? Zabierz mu pilota do telewizora” - ten popularny w sieci dowcip brzmi całkiem zabawnie, ale dobra kochanka powinna znać także inne metody na jego pobudzenie. Grunt to fantazja, brak uprzedzeń i nieszablonowe myślenie. Klasyczne zbliżenie może być bardzo satysfakcjonujące, petting też się sprawdza, o miłości francuskiej nie wspominając. Problem w tym, że wszystko to już było, więc chyba czas spróbować czegoś zupełnie nowego. Co powiesz na footjob?
Jak sama nazwa wskazuje – chodzi o stopy. Wbrew pozorom zabawa ta nie polega wcale na łaskotaniu czy głaskaniu jego kończyn. To Twoje nogi mają doprowadzić go do ekstazy. Pieszczoty tego typu mają zasadniczą przewagę nad innymi łóżkowymi eksperymentami – łączą w sobie dotyk i niezwykle popularny wśród mężczyzn fetysz na punkcie damskich stóp. Seksualne 2 w 1, które może przynieść bardzo dużo dobrego.
Być może brzmi to dla Ciebie wciąż jak czarna magia, ale nie warto się zniechęcać. Dzięki tym radom szybko staniesz się mistrzynią.
fot. Thinkstock
Nieznane są dokładne liczby, ale szacuje się, że nawet co drugi mężczyzna jest podofilem (nie mylić z podobnie brzmiącym zaburzeniem preferencji seksualnych). Sprowadza się to do tego, że panowie osiągają podniecenie na sam widok damskich stóp, a jeszcze bardziej uwielbiają je dotykać. Nie zawsze się do tego przyznając. Dlatego spróbuj sama wyjść z inicjatywą – w czasie igraszek skieruj swoją stopę w kierunku jego twarzy i zachęć, aby ssał Twoje palce. Jeśli chce – może je całować, a nawet lizać. Szybko rozpoznasz, czy to go kręci.
fot. Thinkstock
Nawet jeśli nie jesteś przekonana, co do jego uwielbienia do damskich stóp, nie ma się co zrażać. Przy pomocy dolnej kończyny możesz pieścić jego ciało niemal w ten sam sposób, co dłonią. Przesuwaj ją po jego szyi, klatce piersiowej, kroczu, wykonuj posuwiste i okrężne ruchy. W ten sposób na pewno nabierze ochoty na coś więcej. Zabawa ta sprawdzi się także w przypadku, kiedy partner wcale nie jest fetyszystą. Kobiecy dotyk na każdego działa równie relaksująco.
fot. Thinkstock
Wszystkie poprzednie i kolejne prezentowane tutaj zabawy to jednak nic w porównaniu rzeczywistym znaczeniem terminu „footjob”. Niektórzy twierdzą, że to metoda mająca dużo wspólnego z typowym stosunkiem seksualnym, dla innych to rodzaj masturbacji, ale jedno jest pewne – w ten sposób możesz doprowadzić go do ekstazy. Pozycja ta polega na złączeniu stóp, które obejmują jego członka. Co dalej? Poruszaj nimi w górę i w dół, baw się jego przyrodzeniem, stosuj różne siły nacisku, zmieniaj szybkość. Tylko nie zdziw się, jeśli na tym zakończycie igraszki.
fot. Thinkstock
To opcja dla zdeklarowanego fetyszysty stóp, a przy okazji miłośnika mocniejszych wrażeń. Partner kładzie się na brzuchu, a Ty zaczynasz nad nim dominować. I to nie byle jak – stąpając po nim gołymi stopami i delikatnie przyciskając do podłoża. Byle nie za mocno i nie dwiema równocześnie, bo zbyt duże obciążenie mogłoby się zakończyć tragicznie. Niby nic, ale niemal dla każdego podofila to absolutny szczyt marzeń. Po takiej grze wstępnej na pewno odwdzięczy się w bardziej przystępny dla Ciebie sposób.
fot. Thinkstock
O tym rzadko mówi się głośno, a winę za to ponoszą sami zainteresowani. Mało który mężczyzna przyznaje się do tego, że jedną ze stref erogennych na jego ciele są pośladki, a także to, co pomiędzy nimi. Dopóki sama nie spróbujesz, on nawet się nie zająknie. Stopami możesz wymasować jego pupę, a jeśli oboje będziecie oczekiwać czegoś więcej – zacznij pieścić go paluchem. Nikt nie mówi o penetracji! To może być rozkosz, o jakiej nawet mu się nie śniło.
fot. Thinkstock
Po ekstremalnych doznaniach czas na klasykę, czyli tradycyjny masaż stopami. Tyle, że w mocno erotycznym wydaniu. Zabawa polega na rozluźnieniu jego spiętych pleców przy pomocy dolnych kończyn. Masuj go dokładnie tak samo, jak gdybyś robiła to przy pomocy dłoni. Zmieniaj nacisk, delikatnie uderzaj, wykonuj okrężne ruchy. Nawet jeśli nie jest specjalnym fetyszystą i tak doceni relaksacyjny charakter tego przedsięwzięcia.
A to dopiero początek, bo stopami można zrobić o wiele więcej, niż Ci się wydaje...