Może wyglądać to tak: dzień nie był udany. Na rozmowie kwalifikacyjnej wypadłaś blado. Posprzeczałaś się z siostrą. Rachunek za telefon przyszedł większy niż powinien. A twoja przyjaciółka oznajmiła, że wychodzi za mąż, podczas gdy ty wciąż leczysz rany po rozstaniu. Nie masz powodów do zadowolenia. Gdy wreszcie znalazłaś chwilę dla siebie – czyli późnym wieczorem – zamykasz się w pokoju, a towarzystwa dotrzymuje ci jedzenie. O tak, ono zawsze jest obok, na wyciągnięcie ręki, gotowe pomóc ci pogrzebać smutki. Zaczynasz od czekolady. Potem zjadasz ciasto, które zostało w lodówce. Godzinę później zamawiasz pizzę, którą popijasz litrami coli. Na dokładkę wyjadasz z opakowania wszystkie cukierki. I zasypiasz nieszczęśliwa, choć bardzo, bardzo najedzona.
Oto, jak może wyglądać scena z udziałem osoby, która traci kontrolę nad jedzeniem, pochłaniając wszystko, co wpadnie jej w ręce. Gdy zaczynasz się objadać, nie umiesz się powstrzymać. Niby wszystko ci smakuje, ale tylko przez krótką chwilę – chodzi o sam proces jedzenia, przeżuwania, połykania. Chodzi o to, by zająć czymś myśli, by się pocieszyć. Jedzenie pod tym względem jest ideałem. Tanie, zawsze dostępne, do wyboru, do koloru. Poprawia humor, choć jedynie na krótką metę – szybko pojawiają się wyrzuty sumienia, że zjadłaś za dużo. Zdarza się, że jest ci wtedy wszystko jedno. Machasz ręką i pocieszasz się. Batonikiem, oczywiście.
Tani pocieszyciel
Objadanie się nie jest normalne, a psychologie potrafią to nawet fachowo nazwać. Mówimy wtedy o jedzeniu kompulsywnym – zaburzeniu, które polega na spożywaniu dużych ilości pokarmu w niekontrolowany sposób, bez (co ważne!) odczuwania fizycznego głodu. Jedzenie kompulsywne określa się jako uzależnienie od jedzenia. Pożywienie kojarzone jest wtedy nie ze sposobem na zaspokojenie potrzeby fizjologicznej. Staje się lekarstwem na smutki, towarzyszem życia, pocieszycielem, sposobem na osiągnięcie błogostanu.
Co jeszcze możesz zrobić?
- Posiłki jedz wyłącznie na siedząco – nigdy na stojąco czy tym bardziej w pośpiechu;
- Pozbądź się z domu pokus. Niech z szafek znikną wszelkie przekąski, które cię kuszą;
- Nie pozwól, by czas przeciekał ci przez palce. Gdy twój dzień będzie wypełniony ciekawymi zajęciami, nie będziesz miała czasu na objadanie się;
- Każdego dnia znajdź 15-30 minut na relaks, czyli tzw. nicnierobienie;
- Zawsze zjadaj pożywne, dobrze skomponowane śniadanie;
- Znajdź pasję, która pochłonie cię bez reszty;
- Pij jak najwięcej płynów, zwłaszcza w chwili, gdy masz ochotę coś przekąsić, a niedawno jadłaś;
- Poproś domowników o wsparcie;
- Uwierz, że skuteczny odwyk zajmie ci tylko dwa tygodnie – z czasem będzie coraz łatwiej.
Jeśli nie jesteś w stanie rozwiązać problemu sama, zgłoś się do psychologa.
W Polsce działa wspólnota Anonimowych Żarłoków. Informacja telefoniczna pod numerem: 698 271 499 (w godzinach 8-10 i 17-20). Na stronie AŻ (anonimowizarlocy.org) można sprawdzić, czy problem dotyczy ciebie – w tym celu należy odpowiedzieć na kilkanaście pytań dotyczących sposobu odżywiania. Anonimowi Żarłocy na drodze do zdrowienia do stosują Program 12 Kroków, który jest adaptacją tekstu 12 Kroków Anonimowych Alkoholików.
Ewa Podsiadły-Natorska
Ujarzmić czas
Z kompulsywnym objadaniem się trzeba wziąć rozwód jak najszybciej, jednak leczenie nie jest łatwe i szybkie. Jeśli problem nie jest jeszcze zaawansowany, możesz spróbować poradzić sobie z nim, stosując pewne zalecane przez psychologów strategie. Polegają one na tym, bo w chwili kryzysu: wyjść na spacer; zdrzemnąć się; wskoczyć do wanny albo pod prysznic; zadzwoń do kogoś bliskiego. Warto wtajemniczyć w sprawę zaufaną osobę, na wsparcie której będziesz mogła liczyć w trudnym momencie.
Istotną rolę odgrywa nauczenie się, jakie sytuacje i czynniki powodują napady kompulsywnego zachowania. Specjaliści ds. żywienia zauważają, że największym wrogiem osób, które się objadają, jest czas – a to dlatego, że nałogowcy jedzą, kiedy popadnie. Niezbędne jest zatem jedzenie regularnie, w wyznaczonych porach. Pomóc może prowadzenie dzienniczka, w którym zapisuje się wszystkie zjedzone w ciągu dnia posiłki. Zaleca się, aby w pierwszym tygodniu zdrowienia posiłki jeść z zegarkiem w ręku co dwie godziny, a czas trwania każdego nie może przekroczyć 10 minut.
O swoim problemie piszą internautki. Kasia wyznaje: „Mój problem jest w głowie. Jestem osobą nie grubą, ale moja mama jest dość otyła, od zawsze mówiono mi, że jestem do niej podobna. Dziś strasznie boję się, że będę taka jak ona. Staram się ćwiczyć i zdrowo odżywiać, ale bardzo często, ostatnio coraz częściej, mam napady objadania się, które wcale nie wynikają z tego, że jestem głodna. Zdarza mi się to szczególnie, gdy wracam ze studiów na weekend. Wchodzę do domu i jem wszystko, co pod ręką… łyżka tego, tego, znowu tego i tego… i tak przez godzinę”.
Kasia nie kryje, że źle się czuje we własnym ciele, ale nie umie zapanować nad bezmyślnym objadaniem się. „Czuję, że jestem pełna, odchodzę, a zaraz znowu bym coś przekąsiła, a po chwili pojawiają się w mojej głowie wyrzuty sumienia, załamanie, kompleksy…”.
Groźne konsekwencje
Problemu nie wolno lekceważyć, może bowiem zrujnować ci psychikę i zdrowie. Częste objadanie się może rozstroić pracę układu trawiennego, spowolnić metabolizm, przyczynić się do rozwoju zespołu jelita drażliwego, powodować nadwagę i otyłość, cukrzycę, zespół metaboliczny, miażdżycę, choroby serca. Kompulsywne objadanie się na dłuższą metę prowadzi do osamotnienia i braku chęci do życia.
Pamiętaj, że im bardziej wydłużasz odstępy między posiłkami, zwłaszcza po męczącym dniu, tym bardziej tracisz kontrolę nad sytuacją. Gdy nie jesz, organizm zabezpiecza się przed skutkami przedłużającego się niedożywienia, zaczyna więc zwalniać tempo metabolizmu. Dla organizmu to katastrofa, bo kiedy zaczniesz jeść, znacznie więcej kalorii zostanie zmagazynowanych w postaci tkanki tłuszczowej. Wygłodzona i zestresowana rzucasz się na jedzenie i jesteś w stanie pochłonąć wszystko, co wpadnie ci w ręce. Mechanizmy samokontroli nie działają. Z czasem wolny czas zaczyna kojarzyć ci się głównie z możliwością wyprawienia sobie uczty.