Główny Urząd Statystyczny policzył, że każdego miesiąca na jedzenie wydajemy prawie jedną czwartą dochodu. I, co gorsza, marnujemy masę pożywienia – obliczono, że co godzinę wyrzucamy aż… tysiąc ton jedzenia, co oznacza prawie 9 mln ton zmarnowanej żywności w ciągu roku. Trudno się więc dziwić, że sprawę wzięła w swoje ręce Federacja Polskich Banków Żywności, która prowadzi kampanię społeczną mającą ograniczyć marnowanie jedzenia. To jednak za mało, by Polacy zakupy spożywcze zaczęli robić z głową. I nie tylko nie marnowali jedzenia, ale nawet zaczęli na nim oszczędzać. Zmiany zacznijmy od siebie – to wcale nie takie trudne.
Z głową planuj zakupy
Twórcy kampanii „Nie marnuj jedzenia” radzą, aby przed wyruszeniem do sklepu starannie i rozsądnie zaplanować zakupy. A starannie i rozsądnie oznacza, że w pierwszej kolejności należy obliczyć, ile jedzenia potrzebujesz – na obiad, który będziesz gotować, oraz na kolejne dni… Obliczenie ilości jedzenia pomoże ci zaplanować zakupy – a te zawsze rób z listą. Wpadanie do supermarketu bez planu może być zgubne, bo sprawia, że wydajesz znacznie więcej niż powinnaś. W wózku lądują wtedy produkty, które „mogą się przydać” – a które wcale nie są potrzebne. I które bardzo często po pewnym czasie po prostu się marnują.
Wskazówka: zaplanuj – chociażby ogólnie – obiady na kilka dni. Spisz listę niezbędnych produktów. Przed ruszeniem na zakupy upewnij się, co masz w domu, a co trzeba dokupić.
Czytaj gazetki reklamowe
Denerwuje cię, że skrzynkę pocztową masz pełną ulotek i gazetek reklamowych, które najczęściej lądują w koszu na śmieci? Błąd! Pani Elżbieta z Radomia zawsze je przegląda. „Dzięki temu można upolować naprawdę atrakcyjne promocje, porównać ceny. To znacznie lepsze niż kupowanie w ciemno” – uważa. Korzystanie z promocji naprawdę może się opłacić, zwłaszcza w przypadku takich akcji jak dwa produkty w cenie jednego czy drugie opakowanie za grosik. Ale uwaga – upewnij się najpierw, czy ceny na czas promocji nie zostały podniesione, by sklep wyszedł na swoje.
Wskazówka: nie daj się skusić promocjami tylko dlatego, że są. Dwie duże butelki coli w cenie jednej to może i okazja, ale czy te produkty są ci potrzebne? Stawiaj na jakość, nie na ilość. Bądź rozsądna.
Uważaj z jedzeniem w mieście
Stołowanie się w restauracjach jest wygodne i przyjemne, ale kosztuje. Według badania „Polska na talerzu” Instytutu Homo Homini dla Makro Cash&Carry 9,5 proc. Polaków je na mieście kilka razy w tygodniu. Ok. 60 proc. z nich jednorazowo wydaje na to 10-35 zł (najczęściej wybieramy pizzę), a co trzeci Polak – 45 zł i więcej. Jeśli jesz poza domem parę razy w ciągu tygodnia, może się uzbierać całkiem spora suma, zwłaszcza przy dużej rodzinie. Dlatego uważaj ze stołowaniem się w mieście, a jeżeli już musisz, wybieraj restauracje oferujące promocje – np. duża pizza w cenie średniej, minus 20 procent na makarony itp.
Wskazówka: wybierasz restauracje, bo codzienne gotowanie nie wchodzi w grę? Gdy masz więcej czasu, ugotuj obiad z podwójnych proporcji, a resztę odłóż na kolejny dzień albo wrzuć do zamrażalnika.
Zapasy rób sama
Wydajemy krocie na gotowe produkty. Urodzinowy tort z cukierni kosztuje kilkadziesiąt złotych, podczas gdy pyszne ciasto z dobrego przepisu zrobisz za połowę tej sumy – albo i mniej. Oszczędzisz na jedzeniu, robiąc własne dżemy, nalewki, powidła, soki, kisząc i marynując. W sezonie letnim kup większe ilości owoców i zamroź je – zimą będą jak znalazł, a ty nie wydasz kroci na drogie mrożonki. Poza tym kisić można naprawdę wszystko – grzyby, ogórki, paprykę, kapustę, a nawet jajka czy ser żółty. Nie kupuj gotowych sałatek z supermarketu, tylko zrób je sama. To samo dotyczy marynaty do mięsa czy sosu do sałatki.
Wskazówka: poszukaj w internecie dobrych przepisów, podpytaj przedstawicieli starszego pokolenia, co i jak można przesmażyć, zamrozić, ukisić. Zaoszczędzisz i będziesz miała wielką satysfakcję, że jecie domowe produkty.
Wykorzystuj to, co masz w domu
Polacy marnują jedzenie, bo nie wykorzystują tego, co mają w lodówkach i ciągle kupują nowe produkty. A mądra gospodyni, zanim ruszy na zakupy, wykorzysta zapasy. Masz w domu kilka niedokończonych opakowań makaronów? Nic nie stoi na przeszkodzie, by je połączyć i zrobić z nich solidny obiad. To samo dotyczy warzyw, serów, mięs – wszystkiego. Wystarczy przejrzeć przepisy i trochę pogłówkować, by wyczarować smaczne danie z końcówek, które zalegają w twojej kuchni. A receptą na sukces jest właściwe doprawienie.
Wskazówka: zagoń ukochanego albo dzieci do pomocy i zróbcie burzę mózgów. Niech każdy rzuci propozycję, co można zrobić z resztek, które wam zostały. Połączycie przyjemne z pożytecznym.
Tak na żywności oszczędzają internautki: „Da się zaoszczędzić na jedzeniu, pewnych produktów przecież nie kupuje się codziennie, poza tym istnieją zamrażarki. To nie PRL, że wielu produktów nie ma w sklepie. Sałatki do pracy czy do obiadu można robić samemu, nie trzeba kupować – i już jest parę złotych w kieszeni, a i warzywa zostaną do kanapek. Kupujesz gotową kanapkę do pracy czy do szkoły? Można ją zrobić samemu – zostanie parę groszy”.
„Mnie udaje się zdrowo odżywiać za ok. 300 zł miesięcznie. Przy okazji schudłam 5 kg. Po pierwsze, sama robię domowe makarony z mieszanej mąki (zwykłej i razowej). Zdrowe, bo własne i dużo taniej niż makaron ze sklepu. Kupuję ryż naturalny, niebielony, jest trochę droższy, ale szukam promocji i przecen. Jest też bardziej sycący i zdrowszy od białego. Ziemniaki kupuję w workach od ulicznych sprzedawców. Warzywa albo kupuję na targu, albo biorę z działki od znajomych. Jeśli ich nie zużyję od razu, kiszę lub zamrażam. Owoce często zamrażam, np. w sezonie kupuję jagody i je mrożę. Na jesień i zimę są jak znalazł”.
Kilka uwag do oszczędzania na jedzeniu:
- ZAWSZE czytaj etykiety. Tańsze produkty są często gorszej jakości, więc zaoszczędzenie złotówki jest niczym przy faszerowaniu się chemią – w myśl przysłowia, że czego nie wydasz na jedzenie, wydasz na lekarza.
- Porównuj wielkość opakowań. Promocja może wydać się atrakcyjna, ale upewnij się, czy ilościowo sklep nie nabija cię w butelkę.
- Trzymaj się sprawdzonych miejsc i sprzedawców. Jeśli znalazłaś sklep, gdzie jedzenie jest w dobrej cenie, nie psuje się z dnia na dzień i świetnie smakuje, nie ma sensu szukać tańszego miejsca. Skąpy dwa razy traci.
Ewa Podsiadły-Natorska