Lubimy widoczne symbole, które coś o nas mówią. Najbardziej powszechnym jest obrączka, która daje jasno do zrozumienia, że jej właściciel jest już zajęty. Krzyżyk na szyi oznacza osobę wierzącą, a naszywka z nazwą zespołu – miłośnika danego gatunku. W ten sposób pozwalamy innym, by mogli nas w jakiś sposób zidentyfikować. Okazuje się, że nie inaczej jest w przypadku niektórych chorób.
Wyznawczynie ideologii „pro-ana”, czyli dziewczęta chorujące na anoreksję, ale nie uznające jej za dolegliwość, coraz chętniej dzielą się swoimi przekonaniami ze światem. Za swój symbol uznają charakterystyczną czerwoną bransoletkę, co niektóre firmy bezwzględnie wykorzystują. W sieci aż roi się od ofert sprzedaży podobnej biżuterii. Skierowane są do nastolatek z groźnym zaburzeniem odżywiania. Niestety, przyświecają temu różne cele.
Dla jednych czerwona bransoletka to sposób na przyznanie się do problemu i próba poradzenia sobie z nim. Dla innych to oznaka nie cierpienia, ale dumy. Specjaliści twierdzą, że w ten sposób młode dziewczęta promują swoją chorobę, którą nazywają „stylem życia”. Zjawisko to obecne jest także w Polsce, o czym przekonujemy się czytając wypowiedzi internautek...
„To jest nasz taki potajemny znak, żebyśmy w tłumie ludzi umiały się rozpoznać. Nie ma to niczego demonstrować społeczeństwu, po prostu chcemy móc jakoś się do siebie zbliżyć. Raczej nie będę podchodzić do każdej chudej dziewczyny i pytać „jesteś pro-ana lub masz anoreksję?”. To nam pomaga się tak jakby komunikować. Jak zauważamy osobę z taka bransoletką to patrzymy się jej w oczy i uśmiechamy, jeśli odpowie tym samym - wiemy, że trafiłyśmy na kogoś takiego jak my. Właśnie o to chodzi, żeby nie każdy człowiek to rozumiał. Gdybyśmy chciały demonstrować coś, to byśmy nosiły koszulki z napisem pro-ana albo coś takiego. To jest tylko delikatne przesłanie dla wtajemniczonych” - tłumaczy internautka.
„Bransoletki - to nasz symbol, nieoficjalny znak rozpoznawczy dla wtajemniczonych. Kolor czerwony oznacza anoreksję, fioletowy - bulimię. Jeśli kiedykolwiek spotkasz drugą taką osobę, popatrz jej prosto w oczy i uśmiechnij się. Ona zrozumie” - potwierdza inna zwolenniczka tego specyficznego „stylu życia”.
„Noś ją codziennie, aby w sekretny sposób wyrazić, że jesteś dumna z bycia pro-ana albo po prostu dać do zrozumienia innym dotkniętym anoreksją, że jesteś jedną z nich” - czytamy na jednej ze stron oferujących biżuterię dla anorektyczek.
Terapeuci zajmujący się leczeniem anoreksji nie kryją przerażenia. - To straszne, w ten sposób choroba jest promowana jako styl życia, a nastolatki zachęcane są do wytrwania w swoim dziwnym postanowieniu. Bransoletka ma nie tylko ułatwić ich identyfikację, ale także przypominać, że powinny zrezygnować z jedzenia, kiedy przyjdzie im to do głowy – twierdzi jeden z nich w wypowiedzi dla „Daily Mail”.
Sprzedawcy bardzo często tłumaczą, że wcale nie chodzi o promowanie choroby, ale dodanie odwagi cierpiącym. W ten sposób wiedzą, że nie są same, a to ułatwi im leczenie. Efekt może być jednak odwrotny – czerwone bransoletki anorektyczek pomagają w stworzeniu wspólnoty osób, które nie widzą w swoim zaburzeniu niczego złego.
Spotkałyście się z czymś takim?