Z otyłością należy walczyć i chyba nikt nie wobec tego żadnych wątpliwości. Kwestią zasadniczą pozostaje metoda. Zazwyczaj odchudzamy się w sposób drastyczny, aby pozbyć się jak najwięcej zbędnych kilogramów w jak najkrótszym czasie. Zmiany są widoczne gołym okiem, ale rzadko zastanawiamy się nad konsekwencjami. Wydaje nam się, że skoro osoba puszysta nagle wygląda znacznie szczuplej, to znaczy, że osiągnęła pełny sukces.
Różnie z tym bywa, na co najlepszym dowodem jest ten przypadek. Amerykańska pisarka i performerka Elna Baker w wieku 20 lat ważyła ponad 120 kilogramów. Wtedy doszła do wniosku, że czas zmienić coś w swoim życiu i przez kolejne miesiące schudła aż 50 kg. Sprawa zamknięta? Nie tym razem. Młoda kobieta ważyła znacznie mniej, ale wcale nie była zadowolona ze swojego ciała.
Szybka utrata kilogramów spowodowała, że skóra na jej ciele nie nadążyła za zmianami. W efekcie Elna cierpiała z powodu ogromnej ilości wiszącej tkanki.
„Pamiętam, kiedy w czasie studiów wróciłam zmęczona po całym dniu do domu i chciałam wziąć kąpiel. Nalałam wody do wanny i próbowałam się w niej położyć. Nagle okazało się, że woda nie przykrywa mnie już w całości, jak zawsze. Wielki brzuch wystawał ponad jej taflę. Nazwałam to wyspą. Wtedy zrozumiałam, że ten wystający kawałek tłuszczu nie jest częścią mnie. Zdecydowałam się go pozbyć” - wspomina Elna w artykule opublikowanym na łamach serwisu Refinery29.
Kiedy udało jej się schudnąć, nie potrafiła być z siebie dumna. Proces ten wymagał od niej ogromnego nakładu sił, ale efekty znacznie różniły się od tego, o czym marzyła. Stała się kobietą normalnych wymiarów, ale z duszą grubaski. Zrzucenie ponad 50 kilogramów niczego nie naprawiło, a wręcz popsuło jej dobre samopoczucie.
Wcześniej nie akceptowała swojego tłuszczu, a teraz patrzyła z odrazą na skórę, która kiedyś go otaczała. Odchudzanie wcale się dla niej nie skończyło.
„Przeszłam w sumie 4 zabiegi operacyjne. Po odchudzaniu straciłam piersi, więc wszczepiono mi implanty, do tego konieczny był lifting całego ciała. Po dwóch latach wróciłam do szpitala, gdzie rozcięto mnie wokół całej talii i usunięto ogromny kawałek zbędnej skóry. Wtedy też rozcięto całe moje nogi i także usunięto wiszącą skórę. Teraz jestem chudsza, ale mam bliznę wokół całego ciała i na nogach. Nie zoperowałam jeszcze rąk, więc z obwisłą tkanką wyglądam jak latająca wiewiórka” - opowiada o swoich doświadczeniach.
Elna przyznaje, że kiedyś wstydziła się rozebrać ze względu na tuszę, a teraz także nie lubi tego robić. Tym razem ze względu na szpecące blizny.
„Kiedy o tym opowiadam, brzmię jak hipokrytka. Zawsze wmawiam wszystkim, że powinni się akceptować bez względu na wszystko. Tymczasem sama siebie nie akceptuję. Generalnie uważam, że każdy powinien siebie lubić, ale mnie to nie dotyczy. To jest choroba, z którą wciąż muszę walczyć” - wyznaje.
Elna przed operacyjnym wycięciem zbędnej skóry.
33-latka po kilku operacjach. Wciąż nieszczęśliwa.