Ta historia to kolejny dowód na to, że niektórzy wciąż mają problem z ludzką różnorodnością. Zamiast przejść do porządku dziennego nad tym, że każdy z nas wygląda inaczej i jest to nasza indywidualna sprawa, co jakiś czas emocje biorą górę. Sytuacja przytoczona przez dziennikarkę amerykańskiego serwisu informacyjnego „The Huffington Post” nie jest jednak jednoznaczna.
Na łamach portalu opublikowano list otwarty puszystej kobiety, która zwraca się bezpośrednio do dziewczyny spotkanej przypadkiem na targu. Joey Schleicher uznała za słuszne, by wytłumaczyć szczuplejszej koleżance, że otyłość to wcale nie wyrok. Reakcja ta jest konsekwencją niewybrednego komentarza, który skierowano pod jej adresem. Jak twierdzi, zupełnie niesłusznie, bo ona ze swoją wagą nie ma problemu.
O co poszło i kto ma rację? Wszystkiego dowiecie się z niezwykłego listu, którego obszerne fragmenty publikujemy.
Podejrzewam, że mnie pamiętasz. To ja jestem tą 100-kilogramową kobietą, którą spotkałaś na targu. Przyszłam tam kupić warzywa, zupełnie tak jak ty. Zauważyłam cię niedaleko, byłaś tam ze znajomym. Pomyślałam sobie, że masz urocze legginsy i chyba sama potrzebuję nowych. Potem skoncentrowałam się na liście zakupów na moim telefonie. Tobie wydawało się, że skoro coś czytam, to nie słyszę...
Jakby to powiedzieć – widocznie jestem bardzo uzdolniona, bo potrafię czytać i słuchać równocześnie. Usłyszałam, co mówisz do swojego znajomego na mój temat, chociaż pewnie nie chciałaś, aby to do mnie dotarło. Powiedziałaś, że jest ci smutno, że niektórzy noszą tak duży rozmiar. Wspomniałaś także, że to miło, że ktoś taki jak ja kupuje warzywa. Widocznie chce się zmienić. Pozwoliłaś sobie również na przypuszczenie, że chyba do tej pory nie dbałam o swoje zdrowie.
Tak. Słyszałam każde słowo, które wypowiadałaś w kierunku swojego umięśnionego znajomego. Słyszałam twój śmiech i radę, że powinnam spojrzeć wreszcie w lustro.
Nie wiem czy to ma znaczenie, ale ciekawi mnie, co powiedziałabyś o mnie kilka miesięcy temu. Wtedy nie ważyłam 100, ale ponad 150 kilogramów. Wyobraź sobie, że nawet wtedy nie miałam problemu, żeby wychodzić z domu. Jadłam warzywa i już wtedy posiadałam lustro. Pewnego dnia doszłam do wniosku, że chcę coś zmienić. Przeszłam na dietę. Cały czas chudnę, więc żadne dotychczasowe ubranie na mnie nie pasuje. Muszę to jakoś przetrwać.
Zaczęłam też ćwiczyć, ty pewnie też to robisz. Wyobraź sobie, że kilka miesięcy temu umierałam po kilku minutach wysiłku. Dzisiaj jest już lepiej i kiedy się spotkałyśmy, byłam właśnie po takim wyczerpującym treningu.
Mam radę – nie powinnaś się aż tak przejmować ludźmi wokół siebie. Nie znamy się, nic nie wiesz o moim życiu, więc dlaczego jest ci z mojego powodu smutno? Dlatego, że ważę zdecydowanie więcej od ciebie? Bo uważasz, że jesteś ode mnie lepsza, bo możesz nosić piękne legginsy na swoich zgrabnych nogach?
Uwierz mi, każdy może taki być.
Wreszcie zorientowałaś się, że słyszę każde twoje słowo. Spojrzałam na ciebie dokładnie w momencie, kiedy radziłaś mi przejrzeć się w lustrze. Żal mi tylko twojego znajomego, który ze wstydu aż złapał się za głowę. Wyglądał na bardzo zakłopotanego. Właśnie dlatego uśmiechnęłam się do niego, kiedy wyszeptał w moim kierunku „przepraszam”. Chciałaś mnie zgnębić, ale niestety ci się nie udało.
Uświadomiłaś mi jednak, że prawdziwe piękno pochodzi z wnętrza. Kiedy już się zmienię i będę cię przypominała, nigdy nie pozwolę sobie na taki komentarz wobec 100-kilogramowej kobiety stojącej obok. Najwyżej powiem jej „cześć” i zwyczajnie się uśmiechnę.
Życzę ci wszystkiego dobrego. Pewnie jeszcze się spotkamy. Być może też będę miała na sobie obcisłe legginsy, ale tym razem zachowaj swoje komentarze dla siebie.
Joey
Czy autorka listu miała powód, by tak emocjonalne zareagować?