Profil Ewy Chodakowskiej jest jednym z najczęściej komentowanych w mediach społecznościowych. Trenerka codziennie motywuje w nim obserwatorki do dbania o swoje ciało oraz samopoczucie. Chodakowska cieszy się ogromną sympatią, a wiele kobiet jest jej wdzięcznych za odmianę życia. Są też osoby, które krytykują sportsmenkę oraz zarzucają, że ma łatwiej niż inni. Przekonują, że jej sukces nie jest niczym wyjątkowym.
W ciągu kilku ostatnich dni na profilu trenerki wywiązała się zażarta dyskusja. Kobiety kłóciły się między sobą, czy każda ma czas, aby pozwolić sobie na ćwiczenia. W końcu na komentarz jednej z nich odpowiedziała sama prowadząca blog. A zaczęło się zupełnie niewinnie...
Ewka. Pier**lenie. Sorry ale Ty tym pracujesz. Ja pracuje często po 10godzin plus dojazd 45km w jedna stronę i uwierz ze czasami czasu może zabraknąc – pisze fanka. To właśnie ten komentarz skłonił Ewę do otwartej wypowiedzi. Trenerka opisała, że ma mnóstwo zajęć i prowadzi chaotyczny styl życia, ale w przypadku niektórych tylko dolała oliwy do ognia. Kobiety zarzucały jej licytownie, kto ma bardziej zapracowaną dobę. Pojawiały się też wypowiedzi, że Chodakowska nie powinna wypowiadać się na ten temat, bo nie wie, jak wygląda życie innych. Obserwatorki pisały, że naprawdę nie mają czasu albo są zbyt wykończone żeby trenować. Ewa podsumowała to kolejnym długim wpisem.
Zobacz także: DOMY GWIAZD: Jak mieszka Ewa Chodakowska?
Fot. Instagram.com (https://www.instagram.com/chodakowskaewa/)
Chociaż pod tym ostatnim postem wiele kobiet pochwaliło jej postawę, nie przekonała wszystkich. Do ostatniej grupy zalicza się Joanna, która postanowiła opisać swoją historię. Według niej nie każdy jest kowalem swojego losu, a Ewa wpędza niektóre Polki w kompleksy. Oto jej wyznanie.
- Postanowiłam opisać swoją sytuację na większym forum. Nie chcę tego robić na profilu Ewy Chodakowskiej, bo zapewne zostałabym wyśmiana przez jej zwolenniczki, które pracują, wychowują dzieci i znajdują czas na codzienny, 40-minutowy trening. Niestety ja nie mogę sobie na to pozwolić. Po pierwsze wychowuję dwoje dzieci. Najmłodsze ma zaledwie 2 lata. Poza tym pracuję, prowadzę dom i staram się nakłonić męża do znalezienia lepszej pracy.
Po pierwsze nie przelewa nam się. To nie jest wynik mojego lenistwa, ale braku talentów. Łatwo mówić tym, którzy szybko opanowują znajomość języków obcych, mają zdolności matematyczne czy inne. Ja nie zauważyłam u siebie żadnych. Skończyłam technikum gastronomiczne. Pracuję w knajpie. Mój dzień zaczyna się o piątej rano. Muszę wstać, żeby przygotować dzieci do wyjścia. Starsze idzie do szkoły, a młodsze prowadzę do przedszkola. Nie mamy samochodu, więc muszę korzystać z komunikacji miejskiej. Łącznie na dojazd do pracy w jedną stronę tracę ponad godzinę. Najpierw zaliczam przystanek w żłobku, potem w szkole, a dopiero na koniec jadę do pracy. Kto odbiera dzieciaki? Oczywiście ja. Z powrotem w domu jestem dopiero ok. 18.00.
Joanna opisuje, jak w dalszej kolejności przebiega jej doba.
Fot. Instagram.com (https://www.instagram.com/chodakowskaewa/)
- Po przyjściu do domu zabieram się za rutynowe obowiązki. Gotuję posiłek, jem, potem bawię się z dziećmi, a na koniec kładę je do łóżka. Co prawda młodsze ląduje w nim wcześniej, ale zanim zagonię starsze, mija godzina 21. Oczywiście jest jeszcze mąż. Niestety nie mam w nim zbyt wiele wsparcia. Przeważnie cały wieczór siedzi przed telewizorem. Obecnie jest sfrustrowany brakiem dobrej pracy. Kiedyś częściej mi pomagał. Próbuję codziennie z nim rozmawiać, zachęcać do szukania albo brania dodatkowych zleceń, jednak on nie słucha. Czy to moja wina? Przecież robię, co mogę. Niektóre kobiety mają lepszych mężów, więc mają lepsze życie. Łatwo takim mówić i pisać pełne entuzjazmu komentarze pod postami Ewy. Dobry mąż i kilka dodatkowych stówek w portfelu z pewnością poprawiają humor. Szkoda, że ja nawet kawy na mieście muszę sobie odmawiać. Priorytetem są dzieci.
Kobieta twierdzi, że nie ma siły na trening. Ani tej fizycznej, ani psychicznej.
- Gdy dzieci już śpią, przeważnie padam z nóg. Stać mnie tylko na kąpiel albo obejrzenie serialu. Tak oglądam seriale, ale nie zarzucajcie mi, że to z nieróbstwa. Ja naprawdę nie mam siły. Na początku podziwiałam kobiety, które po ciężkim dniu jeszcze dają radę ćwiczyć, ale gdy czytam ich pełne wyższości komentarze, w których piszą, że wszystko jest kwestią organizacji czasu i chęci, aż krew mnie zalewa. Wyobraźcie sobie, że jest coś takiego jak bezsilność. Czuję się wyczerpana opieką nad dziećmi. Nie traktuję ich jak wymówkę, ale proszę – nie porównujcie. Zaliczyłam mnóstwo nieprzespanych nocy, gdy najmłodsze dziecko ząbkowało, dostawało kolki albo biegunki. Nie wiem, ile godzin stresu czasami przeżywałam, bo nie wiedziałam, co dolega A. Zdarzało się, ze marzyłam tylko o tym, aby złapać chwilę snu. W ciągu dnia nie myślałam o zorganizowaniu czasu na trening, ale o tym, żeby przespać się chwilę, pozmywać naczynia, które przeleżały w zlewie przez noc, ugotować obiad i ogarnąć dziecko! Pamiętam kiedy raz w akcie rozpaczy zapukałam do drzwi sąsiadki i poprosiłam o przypilnowanie dziecka przez 20 minut, bo nie miałam czasu nawet na prysznic. Więc proszę was dziewczyny, skończcie z gadaniem, że wszystko można i każdy jest kowalem własnego losu.
Fot. Instagram.com (https://www.instagram.com/chodakowskaewa/)
Joanna przytacza kolejne argumenty i podsumowuje swój wywód.
- Powiedzcie mi proszę, co mają powiedzieć dzieci z rodzin patologicznych czy dysfunkcyjnych, które już z racji swojego pochodzenia mają gorszy start. Tu nawet nie chodzi o pieniądze czy zdolności. Nie każdy ma na tyle mocną psychikę, żeby się ogarnąć i uczyć. Wiele takich dzieci jest zagubionych, musi opiekować się rodzeńswstwem albo nawet martwić, czy będzie co włożyć do garnka. One nie myślą o szlifowaniu języków obcych i nauce, bo mają bardziej prozaiczne problemy. To skutkuje tym, że nie zdobywają umiejętności potrzebnych do znalezienia dobrej pracy, a w efekcie pracują po kilkanaście godzin dziennie. Dlatego nie mają czasu na trening. Myślą o tym, żeby przetrwać. Ludzie trochę empatii.
Łatwo jest siedzieć wygodnie w domu i pisać, że wszystko można. Jak ma się dobrego męża, nieproblematyczne dzieci oraz dobrą pensję, owszem – da się. Ja nie miałam tyle szczęścia w życiu co niektóre z was. Mam poważniejsze problemy niż wieczorny trening. Czuję się bezsilna i umęczona, chociaż skończyłam dopiero 30 lat. Jestem gruba i nie ćwiczę, ale nie przez lenistwo, po prostu życie bardzo mnie doświadczyło i doświadcza nadal. Po prostu nie mam już siły i jest mi przykro, gdy patrzę na takie osoby jak Ewa Chodakowska. Nie neguję też jej pracy, po prostu chcę powiedzieć, że oprócz tego trzeba mieć trochę szczęścia.
Podzielacie zdanie Joanny?
Zobacz także: LIST: „Ewa Chodakowska zniszczyła mi życie! Wyznawczynie nie uwierzą...”