Jestem chudym grubasem

Poznajcie historię dziewczyny, która mimo rozmiaru zero, musiała poddać się liposukcji.
Jestem chudym grubasem
04.08.2015

Czy można być chudym i grubym jednocześnie? Choć pierwsza odpowiedź, która ciśnie się na usta, to „oczywiście, że nie”, prawda jest zupełnie inna. Ostatnio sporo mówi się o tzw. pokoleniu skinny fat. Osoby, które na pozór są bardzo szczupłe i w ubraniu wyglądają tak, jakby miały figurę idealną, nago prezentują się zgoła inaczej: mają cellulit, galaretę na brzuchu, rozstępy na udach.

„Chudym grubasem” jest również założycielka bloga Meg’s Makeup, która na łamach amerykańskiego wydania „Harper’s Bazaar” postanowiła opowiedzieć o swojej przypadłości.

Poznajcie historię Meg. Może Wy też należycie do grupy skinny fat?

skinny fat

- Prowadzę od kilku lat bloga poświęconego urodzie. Zawsze byłam szczera z moimi czytelniczkami. Kiedy któraś pytała mnie, jak zamaskować bruzdy na twarzy, odpowiadałam zgodnie z prawdą: „Zaradzi im tylko botox”. Nigdy nie byłam przeciwniczką operacji plastycznych, choć nie uważam, że są dla wszystkich.

Moim zdaniem ktoś, kto zdecydował się na wizytę w klinice medycyny estetycznej, nie powinien się jednak tego wypierać. Skoro zrobiłaś sobie nowy biust / nos / usta, nie wpieraj wszystkim wokół, że to zasługa genów lub diety. Tak robi większość gwiazd Hollywood, ale to czysta hipokryzja.

skinny fat

- Jako nastolatka ważyłam niewiele. Typ mojej figury to ani nie jabłko, ani nie gruszka. Określiłabym ją „pająk”, bo mam bardzo chude ręce i nogi, za to mój brzuch jest wypukły. Oczywiście nigdy nie było tego widać pod ubraniem. Wystarczyło, że założyłam luźną bluzkę, by wszyscy wokół uważali mnie za chudzielca.

Dodam tylko, że zazwyczaj kupowałam ubrania w rozmiarze zero. Nie mogły być obcisłe w okolicach brzucha, ale to nadal był… rozmiar zero. Dziwne, prawda?

skinny fat

- Kiedy rzuciłam palenie, nieco przytyłam, a dokładnie do rozmiaru 38. Oczywiście moje ręce i nogi nadal pozostały chude. Urósł mi jedynie brzuch, ale za to tak, że wszyscy wokół zaczęli mi gratulować ciąży, w której przecież nie byłam! Czułam się z tym fatalnie.

Pierwsze, co zrobiłam, to przeszłam na dietę i zatrudniłam trenera personalnego. Efekt? Moje ręce stały się umięśnione. Nogi pięknie sobie wyrzeźbiłam. A brzuch? Jego obwód nie zmalał nawet o centymetr. Byłam załamana. I wtedy zdecydowałam się na krok ostateczny: wizytę w gabinecie medycyny estetycznej.

skinny fat

- Rozebrałam się przed lekarzem. Spojrzał na moje smukłe nogi, na moje szczupłe ręce, wreszcie na mój wielki brzuch i powiedział: „Idź na siłownię. Jeśli za kilka tygodni nadal nie będzie efektów, wróć tutaj”. Zrobiłam jak kazał. Ponownie postawiłam na intensywny sport, ale nic w mojej figurze się nie zmieniło. Brzuch był wielki i galaretowaty, więc wróciłam do chirurga.

Doktor spojrzał na mnie i rzekł: „OK., teraz mam już pewność, że liposukcja to jedyne wyjście dla ciebie. Sama nie zrzucisz ani tłuszczu z brzucha, ani z podbródka”. Z podbródka??? Nigdy wcześniej nie zwracałam uwagi na to, że jest otłuszczony. „Taki jego urok” – myślałam. Ale skoro chirurg twierdził inaczej i w dodatku zaproponował, że może go zlikwidować, nie odmówiłam.

skinny fat

Meg po zabiegu

- Chirurg powiedział, że tłuszcz z brzucha wstrzyknie mi w policzki, aby wyrównać proporcje buzi. Postanowił również, że zlikwiduje mi worki pod oczami. Byłam przeszczęśliwa, ponieważ to był od zawsze mój kompleks. Tak czy owak, wiedziałam, ze chcę oddać się w jego ręce i wreszcie mieć ciało, o jakim zawsze marzyłam.

Większość osób trzyma w tajemnicy fakt, że poszły pod nóż. Ja nie jestem hipokrytką. Swoje zdjęcia przed i po zamieściłam na Facebooku, a film na YouTube. Pracuję w branży urodowej, więc wiem, że na pewne przypadłości nie ma cudów.

skinny fat

Meg po zabiegu

- Przez pierwszy tydzień po zabiegu chodziłam z obandażowanym brzuchem i podbródkiem 24 godziny na dobę. To było niewygodne, ale na pewno nie bolesne. W dodatku wiedziałam, że nie mogę się poddać. Nie teraz, kiedy piękna figura była na wyciągnięcie ręki. Efekty zresztą bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły.

Czy moja decyzja o poddaniu się liposukcji była ekstremalna? Tak. Czy gdybym nie poddała się zabiegowi, byłabym szczęśliwa? Bez wątpienia tak. Czy czuję się innym człowiekiem? Nie, ale czuję się lepiej sama ze sobą. Mogę bez obaw wskoczyć w strój kąpielowy i iść na basen. Operacja kosztowała 35 tysięcy dolarów, ale nie żałuję. Nie mam dzieci, więc nie muszę odkładać na ich naukę w college’u. Czy było warto poddać się operacji? Zobacz moje zdjęcia i sama zdecyduj.

Polecane wideo

Komentarze (31)
Ocena: 4.74 / 5
Brrr (Ocena: 5) 13.08.2015 14:44
Za przeproszeniem, w dupach Wam się przewraca -.-
odpowiedz
dzisiejsza (Ocena: 5) 05.08.2015 21:14
Podczytuję Wasze posty, ćwiczę od 2lat, z małymi przerwami, 171cm, 63kg, 87/71/105, ciało mimo tego jędrne, uważam, że mimo 71cm w pasie, talia wygląda szczupło, wyrzeźbiona, pupę zawsze miałam dużą, jest krągła i sprężysta, biust małe B, mimo tego jestem zadowolona z tego co mam, bo moja budowa jest normalna, cellulit zmniejszyłam całkiem sporo, zdrowa dieta to podstawa, czuję się lepiej, rozstępy są także, na szczęście aż tak bardzo niezauważalne. Uda szczupłe, ramiona, mam 35lat, jestem mamą, a brzuch wygląda lepiej niż u niejednej nastki. TRZEBA ĆWICZYĆ, dieta, pozytywne nastawienie, kobieta musi wyglądać jak kobieta, mieć kształty, lubię swoje 105cm w biodrach, to daje mi krągłości z tyłu, cycuchy może nieco za małe, ale jędrne i okrągłe, akceptacja przychodzi z efektami, pozdrawiam.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 05.08.2015 00:04
ważę 50 kg mam 167 cm wzrostu i "anoreksję" ale tylko w ubraniu ;) ani tyje ani chudnę, nieważne co jem...mam dość cienkie kości - stąd złudzenie chudzielca, od pasa w dół zaczyna się problem: fałda brzuszna falująca jak idę i galaretowate uda, mimo że dość chude! ćwiczę od pięciu miesięcy, brzucha nie pozbyłam się, uda ciut lepiej, ale cellulit trwa... jedyne co to o dziwo - ujędrnił mi się tyłek, bo był płaski, ale tym się nie martwiłam i w zasadzie martwiła mnie opona w talii..
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 04.08.2015 22:36
Też jestem :skinny fat" bo niestety na studiach polubiłam śmieciowe żarcie i piwo piłam praktycznie co dziennie. Teraz na wakacjach z fast foodów zrezygnowałam, ale z piwa tak do końca to nie mam zamiaru, bo za bardzo lubię. Za ćwiczeniami nie przepadam niestety, nie umiem się zmobilizować tak by być systematyczną ( niestety się rozleniwiłam, jako młoda dziewczyna trenowałam regularnie siatkówkę i pływanie i ciało było super jędrne ). Teraz w ubraniu jest super, ale jak się rozbiorę to niestety nogi trochę galaretowate, cellulit na tyłku i nawet biust mi sie jakiś taki obwiślejszy zrobił :/
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 04.08.2015 20:47
ja tez naleze do tej grupy. Waze 47kg przy 160cm i w ubraniui mam idealna figure, biust i biodra proporcjonalne, szczupla talia i zgrabna pupa, jednak kiedy zdejmuje ubranie czar pryska. jedna wielka a czasem trzy faldki, okropny cellulit, luzna skora... eh, dlatego wstyd mi wyjsc na plaze. W przymierzaliach jestem chora bo mimo ze nosze 34 to mam newralgiczne okropne punkty. Od miesiaca cwicze i nie po to zeby schudnac ale po to zeby tak nie wygladac obrzydliwie jak sie rozbiore
odpowiedz

Polecane dla Ciebie