W dyskusji publicznej bardzo często poruszany jest temat tolerancji. Ludzkość praktycznie od zawsze ma problem z wszelkiego rodzaju odmiennościami. Przyjmujemy utarte wzorce i uznajemy je za jedyne słuszne. Dobrze wiemy o tym w Polsce, gdzie każdy, kto nie jest białym i heteroseksualnym katolikiem, z miejsca narażony jest na odrzucenie. W podobny sposób odnosimy się do starych, chorych czy otyłych. O absurdalności tego zjawiska najlepiej świadczy fakt, że kiedyś podobnie traktowaliśmy leworęcznych czy rudych.
Dzisiaj największe emocje wzbudza nasz wygląd, a zwłaszcza sylwetka. Jeśli nie mieścisz się w normie, to znaczy, że jest z Tobą coś nie tak. Masz nadwagę? Spasłaś się na własne życzenie i nie należy Ci się szacunek, a tym bardziej współczucie. Jeśli właśnie takimi odczuciami darzysz osoby pulchniejsze od Ciebie – masz do tego pełne prawo, chociaż nie jest to zbyt sprawiedliwe. Największy problem pojawia się wtedy, kiedy koniecznie musisz poinformować o tym fakcie znienawidzonego „grubasa”.
Osoby otyłe walczą nie tylko ze swoim ciałem, ale także z innymi ludźmi. Każdego dnia spotykają się z niechęcią, a wręcz nienawiścią. Prowadzi to nie tylko do stanów depresyjnych i zrównania z ziemią ich pewności siebie, ale także do... pogłębienia się problemu. Sporo mówi o tym eksperyment pewnego naukowca.
„Nastolatki wydawały zwierzęce odgłosy, kiedy spotkały mnie przed sklepem. Udawały krowę”.
„Dentysta miał wątpliwości, czy powinien mnie przyjąć, bo obawiał się, że fotel nie wytrzyma aż takiego obciążenia”.
„Powiedziano mi, że na pewno jestem złą matką. Nie potrafię zadbać o swoje dzieci, skoro nie dbam nawet o siebie”.
„Matka mojego chłopaka odmawiała mi jedzenia, kiedy spędzaliśmy czas u niego w domu. Na każdym kroku podkreślała, że moja nadwaga to tylko i wyłącznie efekt lenistwa”.
„Mój były szef kilka razy wyraźnie spoglądał na mnie w restauracji, ale przez cały czas udawał, że mnie nie zna. Pracowaliśmy razem przez 5 lat, ale on zawsze powtarzał, że nienawidzi grubasów”.
Psycholog Jason D. Seacat przez dłuższy czas zastanawiał się nad postrzeganiem osób otyłych przez szczuplejszą część społeczeństwa. Czy rzeczywiście jesteśmy wobec nich aż tak bezlitośni? A może ludzie z nadwagą są tak wyczuleni na własny temat, że nie rozróżniają neutralnego stwierdzenia od obraźliwego epitetu? Postanowił sprawdzić to w najprostszy możliwy sposób i zasięgnął wiedzy u źródła.
Naukowiec zdecydował się na eksperyment, który nie wymaga ogromnych nakładów, a wiele mówi o zjawisku. Poprosił 50 nieco większych kobiet o podzielenie się swoimi spostrzeżeniami. W badaniu brały udział panie z lekką nadwagą, a także z chorobliwą otyłością. Każda z nich przez tydzień prowadziła dziennik, w którym zapisywała wszelkie negatywne zachowania i komentarze, które ich zdaniem dotyczyły właśnie sylwetki.
Wyniki tego przedsięwzięcia opublikowano w najnowszym wydaniu magazynu „Journal of Health Psychology”. Okazuje się, że życie puszystych może przemienić się w prawdziwy koszmar. Każda z ankietowanych kobiet miała podobne spostrzeżenia.
Na podstawie analizy zgromadzonych materiałów psycholog wyliczył, że kobieta z nadwagą lub wręcz otyła, każdego dnia musi zmierzyć się z przynajmniej trzema obraźliwymi reakcjami społeczeństwa. Jak na naukowca przystało, nie opierał się wyłącznie na ich spostrzeżeniach. W dzienniczkach panie opisywały konkretne sytuacje oraz zamieszczały dosłowne cytaty. Naukowiec sam ocenił, czy można je uznać za negatywne i czy ich źródło leży w nadwadze konkretnej osoby.
Wnioski nie nastrajają zbyt optymistycznie. Panie o nieco większych kształtach naprawdę muszą liczyć się z niegrzecznymi, a czasami wręcz chamskimi odzywkami. W raporcie na ten temat zamieszczono kilka znaczących przykładów, które sporo mówią o naszej tolerancji, a raczej jej braku.
Oto bolesne wyznania kobiet, które nie zawiniły niczym, poza swoją tuszą. To chyba najlepszy moment, żeby zastanowić się nad własnym zachowaniem... Zwłaszcza, że jak udowodniono, im bardziej odrzucona czuje się osoba otyła, tym mniejsza ma szanse na schudnięcie.