Jogurt bez cukru, płatki fitness, czekolada light – czy aby na pewno wspomagają odchudzanie? Jeśli chcesz schudnąć i często kupujesz tego typu jedzenie, przeczytaj uważnie ten artykuł. Na co zwracać uwagę na zakupach, by nie dać się oszukać producentom żywności, wskazuje Małgorzata Morawska, dietetyk z Centrum Leczenia Otyłości w Krakowie.
„Potrzeba matką wynalazku” – potwierdzają to również sklepowe półki, które uginają się od produktów typu light, fit, slim, fitness itp. W dobie walki z otyłością koncerny spożywcze znalazły przestrzeń dla siebie. Coraz częściej sięgamy produkty „bez cukru”, „0% tłuszczu” czy „light”, z nadzieją, że pomogą nam one schudnąć. Tymczasem niewielu z nas spogląda na to, co wchodzi w skład danego produktu, jaka jest jego faktyczna wartość odżywcza oraz jak prezentuje się ona na tle produktu w wersji „podstawowej”. Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego, producent może nazwać swój produkt mianem „light”, jeśli wyrób stały w 100g ma wartość energetyczną nie większą niż 40 kcal, a wyrób płynny nie przekracza 20 kcal. Producenci żywności bez trudu omijają ten przepis. Używają określeń będących jego synonimami, np. „fit” czy „slim”, w przypadku których sami ustalają o ile zmniejszyć kaloryczność produktu, poprzez obniżenie zawartości tłuszczu lub cukru. Czasem wartości te tylko nieznacznie różnią się od produktów podstawowych.
Pieczywo chrupkie bardziej kaloryczne
Przechodząc na dietę, często w pierwszej kolejności zamieniamy zwykłe pieczywo na chrupkie. Jednak to właśnie ono jest bardziej kaloryczne! Pieczywo w głównej mierze ma dostarczać naszemu organizmowi węglowodanów, będących podstawowym źródłem energii. Jedna kromka pieczywa chrupkiego (ok. 7 gr.) dostarcza ok. 5 g. węglowodanów. Tymczasem 25-gramowa porcja zwykłego chleba – ok. 15 g. Mogłoby się wydawać, że to świetna wiadomość, ale fakty są inne. Jeśli nasz organizm nie dostanie wystarczającej ilości węglowodanów złożonych, będzie domagał się ich w postaci prostej, czyli kalorycznych słodyczy i owoców. Jak łatwo policzyć, aby z pieczywa chrupkiego i tradycyjnego podaż węglowodanów była podobna, tego pierwszego trzeba zjeść trzy razy więcej! Niestety trzykrotnie większa porcja pieczywa chrupkiego dostarczy już więcej kalorii i tłuszczu niż kromka zwykłego chleba…
Jogurt „light” nie zawsze „light”
Sery żółte i pleśniowe, w których zwykle zawartość tłuszczu wynosi ok. 30%, również pojawiają się w wersji light i są tak nazywane już wtedy, gdy wartość ta wynosi ok. 20%. A co z jogurtami 0% oraz sokami lub jogurtami bez cukru? Bardzo często bywa, że usuwając z produktu jeden składnik, dodaje się do niego inny, by poprawić smak i konsystencję. Często beztłuszczowy jogurt zawiera dużo więcej cukru, co wcale nie przyczynia się do zmniejszenia jego kaloryczności. Soki i jogurty bez dodatku cukru to pułapka, gdy spojrzymy bowiem na widniejącą na nich tabelę wartości odżywczej, przekonamy się, że zawierają węglowodany i to wcale w niemałej ilości… Więc jak to rozumieć?
Napis „bez dodatku cukru” znaczy jedynie, że cukier nie został dosypany. Jednak nie wyklucza to zawartości cukru w składnikach stosowanych do jego produkcji. I tak, wypijając szklankę soku „bez cukru” (ok. 300 g), dostarczymy go około 6 łyżeczek (zawartość węglowodanów w 100 g soku wynosi ok. 10 g, a jedna łyżeczka cukru to 5 g)!
Zamiast cukru – tłuszcz
Na półkach sklepowych znajdujemy łakocie dla diabetyków, choć jak wiadomo, osoby chore na cukrzycę muszą ograniczać spożycie cukrów prostych. Do produkcji tych „słodyczy bez cukru” wykorzystuje się nie tylko sztuczne słodziki - aby nie pogorszył się ich smak i konsystencja, niejednokrotnie zawierają więcej tłuszczu niż standardowe wyroby. Np. tabliczka zwykłej czekolady to ok. 540 kcal, a tej „bez cukru” – 460 kcal. Różnica nie jest tak duża, jak się spodziewamy…
Kupując produkty o zmniejszonej kaloryczności często zjadamy ich więcej, gdyż rozgrzeszamy się przymiotnikami: fit, light, slim itp., sugerującymi wspomaganie w uzyskaniu wymarzonej figury. Jako świadomi konsumenci nie wierzmy jednak bezgranicznie producentom, którzy na opakowaniach umieszczają informacje usypiające naszą czujność. Uważnie czytajmy, co jest napisane na etykietach i porównujmy z innymi – również zwykłymi, „nieodchudzonymi” produktami. Szukajmy serów o zawartości tłuszczu poniżej 8%, jogurtów, których kaloryczność osiąga max. 70 kcal, a na czas odchudzania zamieńmy orzechy i suszone owoce na warzywa. Tymczasem smakiem świeżego, chrupiącego pieczywa (najlepiej ciemnego) cieszmy się cały czas.
Autorka, Małgorzata Morawska, specjalista w dziedzinie dietetyki w NZOZ Centrum Leczenia Otyłości z siedzibą w Krakowie, od lat pomaga pacjentom pozbyć się dodatkowych kilogramów. Artykuł pochodzi z kwartalnika Centrum Leczenia Otyłości, który w całości można pobrać na stronie CLO www.zdroweodchudzanie.pl.