Ponad 10 milionów Polaków jest zarejestrowanych w serwisie społecznościowym Facebook. Większość z nich korzysta z portalu regularnie – przynajmniej kilka razy w tygodniu. Coraz więcej młodych rodaków nie wyobraża sobie dnia bez przejrzenia aktualności udostępnionych przez znajomych, ulubionych artystów i marki. To jedna z najczęściej odwiedzanych witryn internetowych w kraju, a także najpopularniejsza aplikacja na smartfony. Jesteśmy uzależnieni i czas się do tego przyznać.
Czy to źle? Zdecydowana większość użytkowników korzysta z Facebooka w sposób jak najbardziej rozsądny. Nie traktujemy go jako odrębnego świata, ale jako przedłużenie rzeczywistości. Kontaktujemy się ze znajomymi, których znamy, przeglądamy ich zdjęcia, udostępniamy własne, ale wciąż doceniamy wagę spotkania w cztery oczy i utrzymywania jak najbardziej realnych więzi. Problem pojawia się wtedy, kiedy nie wyobrażamy sobie już życia bez dodawania postów, komentowania innych i „lajkowania” najciekawszych treści. A także wtedy, kiedy jesteśmy nastoletnimi dziewczynami.
Wyniki badań opublikowane w prestiżowym magazynie medycznym „International Journal of Eating Disorders” są naprawdę alarmujące – im więcej nastolatka spędza czasu na Facebooku, tym większe ryzyko, że dotkną ją poważne zaburzenia odżywiania!
Naukowcy twierdzą, że Facebook jest wyjątkowo zdradliwym mechanizmem. Z jednej strony ułatwia nam kontakt, ale z drugiej – naraża na ciągłą ocenę. Nasze znajome stają się wręcz konkurentkami, z którymi musimy walczyć o względy pozostałych przyjaciół. Jeśli nam się to nie udaje, wtedy nie trudno o zaburzony obraz własnego ciała. Ich zdaniem specjaliści powinni zwracać coraz większą uwagę na rolę mediów społecznościowych, które mogą być jedną z podstawowych przyczyn nieprawidłowego odżywiania.
Im dłużej spoglądamy na zdjęcia innych, tym gorzej oceniamy przede wszystkim własną sylwetkę. A ponad godzina dziennie spędzona na portalu społecznościowym naraża nas na ciągłe obcowanie z fotografiami teoretycznie „ładniejszych”. Doszło nawet do tego, że po każdym spotkaniu lub imprezie w większym gronie nerwowo przeglądamy Facebook i usuwamy oznaczenia naszej osoby na zdjęciach, które nie przypadły nam do gustu.
Z tym ostatnim można sobie poradzić – w ustawieniach można zabronić „tagowania” fotografii naszym nazwiskiem. Z obsesją na punkcie własnego ciała i porównywania się do innych – pomóc może chyba tylko psycholog.
Badanie przeprowadzono na jednym z amerykańskich uniwersytetów. Wzięło w nim udział 960 studentek, z których aż 95 procent korzysta na co dzień z najpopularniejszego serwisu społecznościowego na świecie. Wnioski płynące z tego naukowego eksperymentu są jednoznaczne – im bardziej Facebook jest obecny w naszym życiu, tym bardziej skupiamy się na własnym wyglądzie i jesteśmy narażone m.in. na anoreksję.
Statystyczna użytkowniczka portalu spędza w nim ok. 20 minut w czasie jednej wizyty. A tych jest ok. 5 dziennie. To ponad godzina obcowania z profilami, a przede wszystkim fotografiami naszych bliższych i dalszych znajomych. Korzystanie z Facebooka nie ogranicza się do „podglądania”, komentowania i „lajkowania” treści dodawanych przez innych. Same także wykazujemy sporą aktywność dodając statusy tekstowe, a także coraz częściej – własne zdjęcia. I tutaj czai się największe niebezpieczeństwo.
Choć dla wielu może zabrzmieć to dziwnie, swoją atrakcyjność i popularność uzależniamy od liczby kliknięć „lubię to!”. Jeśli nie ma ich wcale – popadamy w ciężką depresję, jeśli kilka – zaczynamy porównywać się z koleżankami, które uzyskały znacznie więcej wyrazów uznania. Zaczynamy szukać sposobu, by odwrócić złą passę i dochodzimy do prostego wniosku – jeśli schudnę, może inni spojrzą na mnie łaskawszym okiem.