1. Nie masz czasu na jedzenie. Rano wypijasz szybką kawę, w autobusie przegryzasz drożdżówkę, w pracy koleżanki częstują cię czekoladą. Jesteś tak zabiegana, że nie masz czasu na porządny, pełnowartościowy posiłek. Dopiero wieczorem nadrabiasz zaległości. Otwierasz lodówkę i jesz wszystko, co jest pod ręką. Aż pękniesz.
Ekspert: „Przez cały dzień do ośrodka sytości nie docierają żadne informacje. Kiedy wieczorem w końcu zaczynasz jeść, twój żołądek mówi dość dopiero, gdy jest pełen aż po brzegi. Kiedy jesz dużo i szybko, trzustka nie nadąża z wydzielaniem insuliny, która przetworzyłaby cukier na energię. W efekcie zaczyna ci się odkładać tłuszcz. Musisz całkowicie zmienić tryb życia, aby poprawić swoją codzienną dietę. Może to więc kwestia lepszej organizacji czasu? Spróbuj przygotowywać wieczorem pożywne przekąski na cały następny dzień. Zacznij jeść pożywne śniadania i lunche. Po powrocie do domu nie powinnaś wtedy odczuwać głodu”.
2. Zajadasz stres. Jakaś niewidzialna siła ciągle ściska ci żołądek. Denerwujesz się, że nie zdasz egzaminu, nie zdążysz na spotkanie z klientem i znowu nie masz czasu dla chłopaka.
Ekspert: „W stanie stresu układ nerwowy i hormonalny jest przeciążony. Napięcie powoduje, że w organizmie zaczyna brakować witamin i minerałów. Zauważasz, że po pochłonięciu kilku batoników poprawia ci się nastrój i masz więcej energii. Pamiętaj tylko, że w stanie stresu możesz zjeść dużo więcej niż normalnie, ponieważ organizm produkuje substancję niwelującą uczucie bólu. W efekcie, nie wiesz, kiedy powiedzieć stop, ponieważ nie czujesz bólu rozpychanego żołądka. Musisz znaleźć inny sposób na rozładowanie codziennych napięć. Może zapiszesz się na squash albo wypłaczesz się przyjaciółce?”
3. Uzależniłaś się od diet cud. Nie dopuszczasz do siebie myśli, że taka dieta nie istnieje. Chcesz błyskawicznie schudnąć, bo za tydzień ślub siostry, zjazd absolwentów albo superrandka…
Ekspert: „Skrajnie niskokaloryczne diety spowalniają przemianę materii i usuwają z organizmu witaminy. Kiedy wracasz do normalnego odżywiania, pojawia się efekt jo-jo. Gwałtownie tyjesz, po czym sięgasz po kolejną dietę. I tak w kółko. Powinnaś zacząć racjonalnie się odżywiać. W żadnym wypadku nie katuj się dietami 500 kcal. Wymarzona waga utrzyma się dłużej, jeśli zaczniesz regularnie ćwiczyć”.
4. Jesz z nudów. Nie pracujesz albo akurat masz urlop. Cały dzień mimochodem podjadasz, bo od lodówki dzieli cię kilka kroków. Obiadu oczywiście nie jesz, bo jesteś na diecie… Dziwne tylko, że nie mieścisz się w kolejne jeansy.
Ekspert: „Ciągłe podjadanie sprawia, że nie dajesz swojemu żołądkowi ani sekundy odpoczynku. Organizm zaczyna robić zapasy tłuszczu w nadziei, że kiedyś z nich skorzysta, a ty przestaniesz podjadać. Zastanów się, jak urozmaicić swój czas. Może popracujesz w ogródku, zrobisz porządek na poddaszu albo zapiszesz się do klubu fitness?”
5. Nie potrafisz żyć bez słodyczy. Czekolada jest dobra na wszystko. Gdy nic ci nie wychodzi, twoim jedynym sprzymierzeńcem staje się bombonierka.
Ekspert: „Jeden batonik ma tyle samo kalorii co pełnoziarnista bułka z sałatką. Od cukru można się niestety uzależnić – tak samo jak od papierosów czy alkoholu. Gdy jesz coś słodkiego, trzustka wydziela dużo insuliny i przetwarza cukier na energię. Za jej sprawą cukier we krwi spada i organizm wysyła ci sygnał, że jak najszybciej musisz podnieść poziom cukru. Sięgasz po kolejny pączek i koło się zamyka. A tłuszcz odkłada się na pośladkach, udach i brzuchu… Musisz zwalczyć swoją słabość do słodyczy i przejść na radykalny odwyk. Możesz zażywać preparat chromu, który zmniejsza apetyt na słodycze i wyrównuje poziom cukru we krwi ”.