Zazwyczaj jeśli sklep chce sprzedać swoje produkty, musi sprawić, aby klienci czuli się w nim lepiej. Dlatego tak często możemy spotkać w przymierzalniach na przykład wyszczuplające lustra. Nasze szczuplejsze o rozmiar odbicie jest często wystarczającym powodem, aby zrobić zakupy.
Z innego założenia wychodzą najwyraźniej producenci jednej z japońskich firm odzieżowych. Chyba że to po prostu niewybredny żart ze strony marki, który miał przekonać klientów do tego, że warto mieć do siebie dystans.
Firma uznała, że zastąpi tradycyjną rozmiarówkę swoją własną. Dlatego zamiast standardowych rozmiarów small, medium czy large, znajdziemy odpowiedniki na przykład w postaci metki z napisem`FAT`. Pozostałe `rozmiary` to między innymi `titch`, czyli w internetowym slangu dzieciak, a według marki XS, jest również odpowiednik S, czyli skinny oraz XL – jumbo.
Jeśli nie nosisz rozmiaru S, przygotuj się na japoński rozmiar... FAT!
Jeśli nie nosisz rozmiaru S, przygotuj się na japoński rozmiar... FAT!
Być może japońska marka odzieżowa nie miała na celu obrażać uczuć klientów, a jedynie pokazać mechanizm funkcjonowania takich nazw w okrutnym świecie mody. Tak czy inaczej, naszym zdaniem to po prostu nie był dobry pomysł.
Oczywiście większość klientów i osób związanych z branżą mody jest oburzona takim postępowaniem marki, ale może należałoby się jednak zastanowić, czy nie jest to aby hipokryzja z ich strony. W końcu od wielu lat branża promuje nienaturalnie szczupłe modelki, a te, które nie spełniają wyśrubowanych wymogów, nazywane są często grubymi.
Wystarczy przypomnieć sobie, że Kate Upton, zajmująca czołowe miejsce na liście najseksowniejszych modelek świata, niejednokrotnie była nazywana `tłustą świnią`.