Wydaje Ci się, że moda to wyłącznie domena kobiet, a zdecydowana większość facetów nie ma zielonego pojęcia na ten temat? Masz rację! Nie zapominaj jednak, że mężczyźni także mają oczy i swój gust. Nie sugerują się tym, jaki kolor i fason są najmodniejsze w danym sezonie, ale tym, czy odzież wygląda w miarę ładnie i normalnie. Do tematu podchodzą bardzo praktycznie i „na oko”. Zazwyczaj siedzą cicho i nie komentują Twoich stylizacji, ale to nie oznacza, że nie mają swojego zdania.
Poprosiłyśmy Tomka, aby określił akceptowalne dla mężczyzn przedziały cenowe poszczególnych elementów naszej garderoby. To ważna sprawa, bo niejedna metka i paragon były przyczyną poważnych kłótni. Czy panowie są w stanie zaakceptować nasze zakupowe szaleństwa? A może najchętniej widzieliby nas w najtańszych ubraniach z promocji?
Sprawdźcie, ile (jego zdaniem) powinny kosztować nasze odzieżowe zakupy...
BUTY
Wasza największa miłość, a może nawet fetysz. Ciągle Wam mało. Zazwyczaj kończy się tym, że w Twoim mieszkaniu walają się dziesiątki par, których nigdy nie nosisz. O wiele łatwiej je kupić, niż potem założyć.
Cena proponowana przez sieciówki, czyli 100-150 zł, wydaje się całkiem rozsądna. Wydawanie więcej zupełnie mija się z celem. Po pierwsze – i tak mało kto zauważy różnicę, czy Twoje buty kosztowały 99 czy 399 zł, a po drugie i najważniejsze – żadna część garderoby nie niszczy się tak szybko.
Lepiej nie przyznawaj się ukochanemu, że zainwestowałaś w obuwie pół swojej pensji. Niech ma resztki nadziei, że potrafisz rozsądnie myśleć.
BIELIZNA
Coś miłego dla Ciebie i dla mnie. Kobieta oczekuje od bielizny wygody, ładnego wyglądu i funkcjonalności (biustonosz nie może się wrzynać i powinien podtrzymywać to, co trzeba). Facet chętnie sobie popatrzy.
Czy stanik z ekskluzywnego salonu bielizny za 200 zł specjalnie różni się od tego z sieciówki za 39 zł? Na pewno materiałem i jakością wykonania. Czy to jednak powód, by aż tak przepłacać? Jeśli znajdziesz coś tańszego i równocześnie wygodnego, nie ma co przepłacać.
Choć przyznam szczerze, że chyba jeszcze żaden facet nie obraził się na swoją kobietę, że wydała za dużo akurat na bieliznę. W tej kwestii jesteśmy najbardziej wyrozumiali.
T-SHIRT
Niby nic, a jednak Twoja szafa się bez tego nie obędzie. Wygodna koszulka zawsze się przyda, dlatego macie ich w swoich garderobach sporo. Same jednak przyznacie, że czym innym jest 10 T-shirtów po 30 zł, a czym innego ta sama ilość po 99 zł za sztukę.
To tylko kawałek materiału. Jeśli masz w coś inwestować, to raczej nie w to. Tym bardziej, że bawełna z tańszego i droższego specjalnie się od siebie nie różni.
Zazwyczaj nie paradujesz w samej podkoszulce, więc nie przykładaj do niej specjalnej wagi. Niech będzie czysta. Im mniej za nią zapłacisz, tym łatwiej będzie Ci się jej pozbyć, kiedy straci swój kształt lub zwyczajnie się podziurawi.
TOREBKA
Kolejna damska obsesja, która może naprawdę dużo kosztować. Choć nie ma to żadnego uzasadnienia, niektóre torebki wycenia się na grube tysiące złotych. Taki zakup to najlepszy sposób, aby pozbyć się ze swojego życia faceta. Żaden tego nie zniesie.
Nie twierdzę, że w tym przypadku oszczędność popłaca. Nawet ja zdaję sobie sprawę, że torebka za kilkadziesiąt złotych to tandeta, która po chwili się rozsypie. Kilkaset złotych to jednak maks! Za tę kwotę możesz kupić coś porządnego, markowego i gustownego.
Dzień, w którym Twój partner dowie się, że wzięłaś 5000 zł kredytu na torebkę, może być Waszym ostatnim wspólnie spędzonym.
KOSZULA
Nie oszukujmy się – elegancja jest w cenie, ale to tylko przenośnia. Klasyczne koszule wyglądają zazwyczaj tak samo niepozornie, więc zbytnia rozrzutność nie jest wskazana.
W tym przypadku zastosujmy zasadę znaną z męskiego świata. Koszula na co dzień kupiona w sieciówce – maksymalnie 80-90 zł. Coś na wielkie wyjście, wprost z firmowego salonu, nie więcej, niż dwukrotność tej kwoty. Chociaż... pozostańmy przy tym pierwszym.
Jeśli Twoja praca wymaga określonego dress code`u – współczuję. Ale nadal nie wybaczam zbytniej rozrzutności. Im częściej coś nosisz, niech będzie to tańsze. Łatwiej będzie wymienić na nowe.
BLUZA
Z ciekawości przejrzałem propozycje sieciówek i niestety przekonałem się o tym, że dyskryminacja ma się świetnie. Także w modzie. Co by to nie było, zawsze zapłacicie więcej.
Na zdrowy rozum męska bluza powinna być nieznacznie droższa od damskiej. W końcu to większa numeracja i więcej zużytego materiału. Jest inaczej. Damska bluza jest znacznie droższa od męskiej. Bo spece od marketingu uznali, że nie liczycie się z pieniędzmi.
100 zł do maksymalna górna granica, którą jestem w stanie zaakceptować. W porywach do 150, jeśli to dzieło modnej aktualnie marki. I ani złotówki więcej, bo to jednak tylko bluza, a nie torebka Chanel.
SUKIENKA
W tym przypadku mam na myśli kreację na specjalną okazję. Studniówka, wesele, czy jakaś inna sytuacja, która zawsze kończy się tym, że musisz kupić sobie coś nowego. Nie pochwalam, bo to nie wstyd pokazać się dwa razy w tym samym, ale cóż mogę zrobić...
Być może jestem laikiem, ale przeglądając propozycje sieciówek, nie byłem w stanie odróżnić sukienek z promocji za 100-150 zł od tych za 400-500. Tak naprawdę wszystkie warte są tyle samo, czyli znacznie mniej.
Nie twierdzę, że powinnaś wyglądać byle jak, ale skoro nie widać różnicy... Za 150 zł zrobisz dokładnie takie samo wrażenie. Nie ma sensu inwestować więcej, bo i tak po jednym wyjściu kreacja trafi na wieszak i długo nikt jej nie zobaczy.
OKRYCIE WIERZCHNIE
Moment, w którym wykażę największą wyrozumiałość. Pod warunkiem, że nie jesteś zakupoholiczką, która ma w swojej garderobie 50 kurtek, 20 płaszczy i drugie tyle żakietów.
Jeśli Twoje zakupy ograniczają się do zakupu 1-2 nowych rzeczy tego typu na każdy sezon, możesz zaszaleć. W końcu to pierwsza rzecz, którą zobaczą inni, kiedy wyjdziesz z domu. Nawet skąpy facet potrafi zrozumieć, że to nie ubranie „na raz”.
Spokojnie zmieścisz się w kwocie 200-300 zł i nawet tak zawrotny wydatek nie wyprowadzi mnie z równowagi. W końcu, na kurtkę zimową czy wiosenną Twój facet wydaje niewiele mniej, ale się do tego nie przyznaje.