Bywają lata chude i tłuste, bywają też kryzysy. Czasami jednak krach na giełdzie może oznaczać pozytywne zmiany. Zmusza do szukania alternatywnych rozwiązań, mądrego inwestowania i rozsądnego kupowania. Najlepiej wiedzą o tym słynne domy, proponując nam ascetyczną modę, w sam raz na wiosenny kryzys.
W kolekcjach Alberty Ferretti, Aquilano Rimondi i Jil Sander wyraźnie widać nawiązania do zachowawczych projektów z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Królują tu luźne sukienki z obniżonym stanem, frędzle i proste, gładko zaczesane fryzury. Z kolei Burberry i Bottega Veneta przekonują nas do wyblakłych materiałów i zgaszonych, nieco żółtawych odcieni, które powinno się nosić w towarzystwie szarości lub brązów. U Marca Jacobsa i Marni kryzysowa moda łączy się ze stylem grzecznej dziewczynki z domku na prerii. Pojawiają się spódnice o bezpiecznej długości 7/8, małe, słomiane kapelusze i babcine żakiety. We wszystkim czuć ducha minionej epoki, jakby wspomnienie legendarnego krachu na Wall Street z 1929 roku.
Oczywiście, te surowe, nieco staromodne propozycje, wymagają odpowiedniej oprawy. Nie chodzi jednak o błyszczącą, misternie zdobioną biżuterię. W tym sezonie najmodniejsze są naturalne dodatki z brązowej lub czarnej skóry oraz duże, wyraziste naszyjniki, wyglądające jak ręcznie robione. Całość ożywią bawełniane kolanówki albo krótkie skarpetki za kostkę. Wiosną możemy je nosić nawet do sandałów na platformach! W końcu kryzysowa moda zmusza do zmian i rewolucji, nawet jeśli chodzi tylko o naszą garderobę…