Bal studniówkowy to niezwykły moment dla każdego licealisty. Szczególnie dla dziewcząt, które w tym szczególnym dniu chcą prezentować się jak najlepiej. Nic w tym dziwnego - dla wielu z nich to pierwsza "dorosła" impreza. Przy tej okazji nie oszczędzamy na zjawiskowych sukniach, profesjonalnym makijażu i fryzjerze. Podobnie było w przypadku naszej bohaterki.
Amerykanka Brittany Minder od kilku tygodni przygotowywała się do balu kończącego ten etap edukacji. Nie było to jednak proste, bo nie jest szczupłą dziewczyną, która może sobie pozwolić na każdy fason. Dodatkowe centymetry sprawiają, że o odpowiednią kreację jest naprawdę trudno. Wreszcie jej się udało.
- Wszystko przez to, że jestem inaczej zbudowana, niż moje koleżanki. Duży biust to nie moja wina. Niewiele mogę z nim zrobić - tłumaczyła zainteresowanym sprawą mediom. Rodzice dziewczyny domagają się w jej imieniu przeprosin ze strony szkoły, która uniemożliwiła ich córce zabawę.
Okazuje się, że regulamin liceum dopuszcza przy takich okazjach sukienki bez ramiączek, ale wyłącznie pod warunkiem, że wszystkie "newralgiczne" części ciała są odpowiednio zasłonięte. Niestety, wiele wskazuje na to, że tę zasadę zastosowano wyłącznie wobec Brittany.
Wydawało się, że to koniec problemów. W fioletowej sukni bez ramiączek, zdobionej błyszczącymi kamieniami, prezentowała się bardzo odświętnie. Czegoś takiego jeszcze na sobie nie miała. Momentalnie zniknęły kompleksy związane z budową ciała. Zadowolona z siebie nastolatka wyruszyła na zabawę swojego życia.
Niestety, studniówka zakończyła się dla niej jeszcze przed drzwiami liceum, w którym miała odbyć się impreza. Nauczyciele stwierdzili, że dziewczyna wygląda "niestosownie" i zawrócili ją do domu. Z zasłoniętym dekoltem wróciła do szkoły, ale nie zabawiła tam zbyt długo. Towarzyszyła swoim znajomym tylko przez godzinę. Miała wrażenie, że wszyscy wokół rozmawiają o sytuacji, która zaszła tuż przy wejściu.