Świat mody to nie tylko piękne kreacje, powalające pokazy i ekskluzywne butiki, to też zawiść i walka o każdego klienta. Co prawda D&G oraz Armani nie muszą się obawiać kryzysu, jednak bessa na rynku spowodowała lekkie podenerwowanie u mistrza klasycznej mody. Przy tylu tysiącach sukni, kreacji, dodatków można zauważyć podobieństwo między sukniami od projektanta X i Y. Zazwyczaj jednak te "niuanse" nie są ogłaszane publicznie.
Zmowę milczenia przerwał Giorgio Armani, który powiedział, że D&G, przygotowując kolekcję jesień/zima 2009, skopiowali jeden z jego pomysłów na spodnie. Zapytany, co sądzi o kolekcji, powiedział: „Najpierw kopiują, potem się uczą".
Stefano i Domenico odpowiedzieli staremu mistrzowi bez żadnych skrupułów i z bezwzględną szczerością:
"Z pewnością musimy się jeszcze wiele nauczyć. Ale nie od niego. Styl Armaniego nie jest i nigdy nie był dla nas źródłem inspiracji. Przestaliśmy oglądać jego pokazy już kilka lat temu" (tłumaczenie „Dziennik").
Uszczypliwości zaczęły się po weekendowych pokazach kolekcji na przyszłą zimę. Smaczku całej historii dodaje fakt, że oba domy mody mają swoją siedzibę w Mediolanie. To dzięki ich projektom miasto cały czas znajduje się w czołówce światowych stolic mody, obok Paryża, Nowego Jorku i Londynu.
Cała historia rozejdzie się pewnie po kościach, a panowie podczas przyjęć będą spędzać czas w przeciwległych rogach sali, aby wzajemnie nie działać sobie na nerwy.