Nie szata zdobi człowieka, ale strój dopasowany do okoliczności jest istotną kwestią. Dla niektórych tak bardzo, że poświęcają sporo czasu i energii, by go skomentować. Przekonała się o tym Paulina, która pracuje jako recepcjonistka w hotelu i niedawno musiała się tłumaczyć pracodawcy z tego, jak wygląda. Wszystko za sprawą niezadowolonego gościa.
Zobacz również: Personel chciał wyrzucić ją z samolotu. Powodem był „nieprzyzwoity” strój
Ten postanowił ocenić wygląd młodej kobiety w oficjalnej skardze. Chociaż obyło się bez konsekwencji - niesmak pozostał, a ona straciła wiarę w niektórych ludzi. Jest przekonana, że problemem nie był wcale służbowy uniform, ale jej figura i zwyczajna złośliwość. Jak była ubrana i co nie spodobało się przewrażliwionemu mężczyźnie?
Zdziwisz się, kiedy poznasz szczegóły tej niecodziennej sprawy.
W hotelu pracuję od 3 lat i do tej pory bardzo to lubiłam. Mam fajny kontakt z gośćmi, znam języki, jestem obowiązkowa i naprawdę niczego nie mogłam sobie zarzucić. Jasne, różni ludzie się zdarzają, ale to pierwsza skarga w mojej karierze. Na dodatek tak absurdalna i podszyta zwykłą nienawiścią. Problemem okazało się to, że nie mam figury modelki.
Recepcjonistka powinna wyglądać elegancko i schludnie, a każdy element jej stroju jest ustalony przez właścicieli. Najważniejsze, by wizerunek był spójny i można było z daleka rozpoznać personel. W moim przypadku były to granatowe spodnie, biała koszula z czerwoną apaszką, a na zimniejsze dni kardigan z hotelowym logo. Buty to kwestia indywidualna.
To dziwne, że wyglądasz w ten sposób dzień w dzień i nagle komuś to przeszkadza
- rozpoczyna swoją opowieść.
Zobacz również: Szafiarka wyrzucona z muzeum. Ochronie nie spodobała się jej odkryta sukienka
Niedawno mój strój stał się w hotelu bardzo gorącym tematem, a wszystko za sprawą gościa, który zatrzymał się u nas tylko na jedną noc. Akurat miałam zmianę, więc to ja go wieczorem zameldowałam, a nad ranem pożegnałam. Okazuje się, ze to był wystarczający czas, by mężczyzna mógł mi się uważnie przyjrzeć. Przynajmniej on tak twierdzi, bo jego skarga zupełnie nie trzyma się kupy.
Kilka dni po jego wizycie zostałam wezwana do menadżera, który z poważną miną poinformował mnie o skardze. Później jednak nie był w stanie powstrzymać śmiechu. Z maila dowiedziałam się, że wyglądałam niestosownie i jestem fatalną wizytówką hotelu. Dostało mi się za „przetarte spodnie, workowatą bluzę i nieprofesjonalne obuwie”.
Mówiąc w skrócie - pan był oburzony, że obsługiwała go dziewczyna przy kości, która nie nosi ciuchów w rozmiarze XS. Oczekiwał modelki w krótkiej spódniczce, z głębokim dekoltem i szpilkami na stopach
- relacjonuje.
Zagroził, że nigdy więcej nie skorzysta z naszych usług, bo w tej branży istotne są również wrażenia wizualne. Po spotkaniu ze mną jego poczucie estetyki miało poważnie ucierpieć, a „inne sieci traktują swoich klientów poważniej”. Pan esteta oczekiwał interwencji, choć nie sprecyzował, na czym miałaby ona polegać. Zapewne nie byłoby mu żal, gdybym straciła pracę wyłącznie z powodu wyglądu.
Miałam na sobie służbowy strój. Noszę ciuchy w nieco większym rozmiarze, ale to nie oznacza, że na mnie wiszą. Spodnie faktycznie mogły się trochę przetrzeć od siedzenia i już zostały wymienione. A czarne adidasy są wygodne i wyglądają schludnie. Zalecenia na przyszłość? Od menadżera usłyszałam, że powinnam uważać na takich dziwnych ludzi.
Wszystko to brzmi jak zabawna historia, ale wydarzyła się naprawdę. Niektórzy mężczyźni wciąż dają sobie prawo, by upokarzać kobiety z powodu wyglądu
- dodaje zaniepokojona.
Zobacz również: Kamila zszokował strój kasjerki z dyskontu. Napisał na nią skargę