Dla większości z nas shopping to czysta przyjemność. Buszowanie po sklepach i mierzenie pięknych kreacji pozwala choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości. Jeszcze lepiej, gdy uda nam się coś kupić w okazyjnej cenie. Ale to tylko część prawdy - coraz częściej zakupy okazują się bardzo stresujące.
Zobacz również: H&M znowu musi tłumaczyć się z rozmiarówki. Blogerka plus size nie zmieściła się w spodnie
Wszystko przez zupełnie nieprzewidywalną rozmiarówkę. Ta nie jest uniwersalna - każdy producent odzieży stosuje własną. Jedną rzecz nosimy w rozmiarze S, a kiedy indziej XL okazuje się za małe. W efekcie zakupy stają się męczarnią i bardzo negatywnie wpływają na naszą samoocenę.
Dobrze wie o tym pewna australijska blogerka, która odwiedziła niedawno popularną sieciówkę.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Jakim cudem w jednym sklepie mam rozmiar M, a w drugim ledwo mieszczę się w XL? Nie dziwi mnie, że dorastające dziewczyny i dorosłe już kobiety mają taki problem z samoakceptacją. To uświadomiło mi, że należy wprowadzić jakieś normy co do rozmiarówki. Tak wygląda sytuacja w każdej sieciówce. Na stoisku damskim, męskim czy dziecięcym.
W jedną rzecz się mieszczę, a w innej wyglądam jak wieloryb. Jestem wysoką kobietą, która musi nosić ubrania w rozmiarze XL. To jakiś absurd, bo nie uważam się, jak sama nazwa wskazuje, za bardzo dużą osobę. Właśnie z tego powodu zaczynamy sobie wmawiać, że coś z nami nie tak. Że jesteśmy więksi, niż w rzeczywistości.
Trzeba to jakoś uregulować. Chociaż dla mnie rozmiar to tylko liczba i czuję się dobrze we własnym ciele - chcę mieć pewność, że żadna dziewczynka czy chłopiec nie wpadnie z tego powodu w kompleksy
- przekonuje Adele Barbaro, znana w Sieci jako Real Mumma.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kobieta jest sfrustrowana tym, że o problemie pisała już kilka lat wcześniej i od tego czasu nic się nie zmieniło. Rozmiarówka ubrań w najpopularniejszych sieciówkach to nadal loteria.
Jej spostrzeżenia potwierdzają komentatorki. „Kiedyś lubiłam chodzić na zakupy, a teraz kosztuje mnie to za dużo nerwów”. „Właśnie dlatego nie kupuję ciuchów bez mierzenia. Ostatnio nie zmieściłam się w spodnie XL, chociaż noszę S”. „Numeracja dostosowana jest do wychudzonych wieszaków, a nie prawdziwych kobiet”.
Jesteś za tym, by wprowadzono w tej kwestii sztywne przepisy?
Zobacz również: LIST: „Ekspedientka mnie upokorzyła. Powiedziała przy wszystkich, że nie ma tak dużego rozmiaru”