Coraz częściej wydaje nam się, że łatwiej trafić szóstkę w totolotka, niż znaleźć ubranie w odpowiednim rozmiarze. W jednym sklepie kupujesz bluzkę XS, a w innym dowiadujesz się, że to jednak L. Rozmiar 36 urasta nagle do czterdziestki, chociaż błądząc po centrum handlowym na pewno nie zdążyłaś aż tak przytyć. To loteria, o której na szczęście mówi się coraz głośniej.
Niedawno przekonała się o tym Marianne Gray. Młoda kobieta zamówiła sukienkę w popularnej sieciówce H&M. Przymierzając ją w domu okazało się, że jest o wiele za mała. Wtedy udała się z kreacją do sklepu stacjonarnego i przeżyła szok. Jej dotychczasowy rozmiar okazał się bardzo nieaktualny.
Brytyjka potrzebowała czegoś zdecydowanie większego. Nie przypuszczała, że z dnia na dzień stała się kobietą XXL. Przynajmniej według tej konkretnej firmy odzieżowej.
Zobacz również: Czy sieciówki zaniżają numerację? Wściekła klientka twierdzi, że tak!
źródło: Facebook (facebook.com/mariboomboom)
„Drogie H&M,
jestem mocno wstrząśnięta tym, co wydarzyło się wczoraj w waszym sklepie. Kupiłam śliczną granatową sukienkę w rozmiarze 40, bo zazwyczaj taki noszę. Próbowałam ją przymierzyć w domu, ale nie przechodziła nawet przez moje kolana. Wróciłam do sklepu i na wszelki wypadek sięgnęłam po rozmiar 42. Na wszelki wypadek także 44. Byłam bliska załamania, kiedy w przymierzalni okazało się, że nawet ten największy na mnie nie pasuje.
Poprosiłam mojego chłopaka, żeby przyniósł mi rozmiar 46, nie wierząc, że operuję tak dużymi liczbami. Nie znalazł, więc przyniósł 48/50. Nie chciałam go zawracać, więc przymierzyłam, chociaż spodziewałam się, że będzie o wiele za duża. Leżała idealnie” - czytamy na Facebooku Marianne.
Zobacz również: Jedna modelka i kilka par spodni. Podobno w tym samym rozmiarze... (Pasują?)
źródło: Facebook (facebook.com/mariboomboom)
„Aktualnie jestem pogodzona z tym jak wygląda moje ciało, ale mogę sobie wyobrazić, jaki wpływ na młode dziewczyny może mieć świadomość, że noszą rozmiar 48/50. Ja też byłam załamana! Normalnie noszę 40, a wy dajecie mi 50. Dawno nie widziałam takiej nieodpowiedzialności. Jest mi za was wstyd i nigdy więcej nie zrobię zakupów w H&M, dopóki czegoś z tym nie zrobicie.
Wiem, że wytłumaczycie to różnicami i zmianami w rozmiarówce. Ta sukienka na pewno nie jest brytyjskim rozmiarem 50. Nie obwiniajcie producentów, to wasza firma ustala numerację i to wasza firma psuje humor kobietom, które noszą wasze ubrania. To obrzydliwe zachowanie.
Powinniście się wstydzić” - kończy swój wywód.
Zobacz również: Uniwersalny rozmiar pasuje na każdego? Grupa kobiet postanowiła to sprawdzić
źródło: Facebook (facebook.com/r.a.clemens)
Wpis Marianne zyskał ogromną popularność. Kilka tysięcy polubień i setki komentarzy świadczą o tym, że to realny i powszechny problem.
Powyżej zdjęcie Ruth Clemens, która próbowała kupić w H&M spodnie. Młoda kobieta nosi zazwyczaj rozmiar 42. Tym razem nie zmieściła się nawet w 44.