Futra są przebojem tej zimy. Nosimy je jako samodzielne nakrycia, w formie kamizelek albo jako szaliki, mufki czy etole. W popularnych sklepach zaroiło się od futrzanych ciuchów, rzecz jasna - sztucznych. Często są to bardzo wiarygodne imitacje, ale czy to nie rujnuje całej idei posiadania tego z założenia ekskluzywnego okrycia?
Naturalne futra z norek, gronostajów czy nawet z lisa kosztują kilkaset tysięcy złotych. Dla przykładu: brązowa kurtka Aryton to wydatek rzędu 11 tysięcy złotych. Naturalne, że nie mając do dyspozycji takich kwot lub troszcząc się o los zabijanych zwierząt, wybierzemy okrycie ze sztucznego futra. Znaleźliśmy takie w większości sklepów - od H&M i Bershki, poprzez Zarę czy Promod, aż do Galerii Centrum.
W tej ostatniej wpadło nam w ręce futerko w formie kurteczki z kołnierzykiem. Jest w srebrnoszarym odcieniu, z przodu zapinane na suwak. Kosztuje 249 złotych, więc niewiele, jak na ciepłe zimowe okrycie wierzchnie. Niestety, bardziej pasuje do sportowego stroju niż do eleganckiej sukienki. Jak oceniacie ten ciuszek? Hit czy może kit?