Zakochałam się w żonatym facecie. Mam wielką ochotę rozbić jego małżeństwo... (Historia Kingi)

Kinga nie chce nikogo krzywdzić, ale boi się, że w życiu ominie ją coś ważnego.
Zakochałam się w żonatym facecie. Mam wielką ochotę rozbić jego małżeństwo... (Historia Kingi)
Fot. iStock
11.03.2017

Słowa „Zakochałam się w żonatym mężczyźnie” są wypowiadane codziennie. Podobne zauroczenia przytrafiają się milionom kobiet każdego dnia. Różnica jest taka, że nie wszystkie posuwają się dalej i pozwalają mężczyźnie na romans. Czasami, wyjątkowo zdarza się, że podobnego zdania są faceci, którzy chociaż czują coś szczególnego, nie chcą krzywdzić innych osób i szanują swoje żony. Niestety wielu facetów nie myśli głową, ale inną częścią ciała. Natomiast kobiety często są bardzo naiwne i wierzą we wszystko, co usłyszą. Bronią swojego „Misia” i próbują zrzucić winę na żonę.

Kinga od kilku miesięcy jest zakochana w swoim szefie. On jest starszy od niej o 16 lat. Ma żonę i dwoje dzieci. Jedno przyszło na świat pół roku temu, na chwilę przed tym, jak para zaczęła się ze sobą spotykać. Kinga jak na razie nie poszła na całość. Próbuje zachowywać się racjonalnie, bo wie, że ryzykuje wiele, a czasu nie będzie można cofnąć. Jest pewna jednego – kocha Piotra. Pyta się Was, czy dać szansę temu uczuciu. Czy powinna skoczyć na głęboką wodę?

- Zawsze śmiałam się z kobiet, które wdawały się w romanse z żonatymi facetami. Nie miałam pojęcia, że coś podobnego przytrafi się mnie. W ogóle nie jestem kochliwa. W ciągu 26 lat życia byłam zakochana dwa razy. Rodzice chwalili mnie za to, że jestem taka porządna, a koleżanki, które co chwila obdarzały uczuciem jakiegoś faceta, nie mogły wyjść z podziwu. Twierdziły, że łatwiej się nie zakochiwać. Teraz doskonale rozumiem, o co im chodziło. Kocham Piotra, ale czasami dochodzę do wniosku, że byłoby łatwiej nie kochać go, a najlepiej nigdy nie poznać.

Zobacz także: REPORTAŻ: Mój eks chce do mnie wrócić. Czy dać mu szansę?

zakochana w żonatym

Fot. iStock

Kinga rozpoczęła pracę w małej firmie w kilka miesięcy po obronie dyplomu. Piotr był jej szefem, a jednocześnie mentorem i powoli wprowadzał we wszystkie obowiązki. Dziewczyna wiedziała, że zawsze może się do niego zwrócić o pomoc. Na początku w ogóle jej się nie spodobał pod względem fizycznym, ale od razu poczuła do niego sympatię. Zresztą on do niej również, z czym się nie ukrywał. Cenił Kingę za kompetencje i chęć do pracy.

- Na początku - jak chyba każdy pracownik – chciałam pokazać się z jak najlepszej strony. Dlatego wiele razy zgadzałam się zostać po godzinach i pracować nad najbardziej pilnymi sprawami. Pracy było dużo, a Piotr nie krył zadowolenia. On także często zostawał po godzinach. Żadne z nas nie próbowało specjalnie doprowadzić do spotkań sam na sam. U niego zostawanie po godzinach było normą, czego dowiedziałam się od pozostałych pracowników. Natomiast ja chciałam jak najszybciej wdrożyć się w sprawy firmy.

Przez pierwszy rok mojej pracy czasami spotykaliśmy się przypadkiem w pokoju socjalnym, gdy robiliśmy sobie krótkie przerwy. Oczywiście ucinaliśmy sobie przy okazji pogawędki. Piotr pytał, jak mi się pracuje, z czym sobie nie radzę. Z czasem przeszliśmy na bardziej swobodny i żartobliwy ton, a po roku wiedziałam już wszystko na temat jego sytuacji życiowej. Piotr miał żonę i jedno dziecko, a drugie było w drodze. Wiedziałam, że to owoc wpadki i on już nic nie czuje do swojej żony. Pozostawał w tej relacji tylko ze względu na syna.

 

zakochana w żonatym

Fot. iStock

Kinga także opowiedziała Piotrowi o swoich dwóch związkach. Wyszło na jaw, że szef i jego podwładna mają ze sobą wiele wspólnego. Oboje byli fanami kryminałów, uwielbiali spacery i kuchnię azjatycką. Łączyło ich tez podobne poczucie humoru, poglądy oraz wartości.

- Z tygodnia na tydzień i z miesiąca na miesiąc czułam do niego coraz większą sympatię. Zresztą po roku byliśmy już przyjaciółmi. Piotr często odwoził mnie do domu, jeżeli oboje zostawaliśmy dłużej. Czasami nawet radził się w niektórych biznesowych sprawach. Przy nim czułam się doceniona i wspaniała. Nie musiał wiele mówić – widziałam to w jego oczach. Z czasem zaczęłam go łapać na tym, że mi się ukradkiem przygląda. Niejednokrotnie widziałam rumieniec na jego twarzy. Dziwiłam się bo był opanowanym człowiekiem, ale w końcu zrozumiałam, że zaczął patrzyć na mnie jak na kobietę. Początkowo to mnie zniesmaczyło i byłam zła, że coś się popsuło w tej przyjacielskiej relacji. Miałam ciekawą, dobrze płatna pracę, super szefa i nie chciałam, żeby to się zmieniło. Zaczęłam go unikać. On mnie też.

Ta sytuacja ciągnęła się przez kilka miesięcy. W międzyczasie dowiedziałam się, że urodziło mu się drugie dziecko. Poczułam się dziwnie, gdy to usłyszałam. Coś jakby zazdrość. Zdałam sobie sprawę, że ciągle myślę o Piotrze i zastanawiam się, jakby to było, gdybyśmy byli razem. Czasami ganiłam się za te myśli, a innym razem poddawałam się im. W końcu zrozumiałam, że wpadłam. Zakochałam się. Niedługo potem popełniłam poważny błąd i firma poniosła straty finansowe. W pracy czułam się osaczona. Inni pracownicy mieli pretensje. Pewnego dnia otwarcie usłyszałam kilka nieprzyjemnych zdań. Gdy zostałam w pokoju sama, akurat wszedł Piotr. Zobaczył, że płaczę, podszedł do mnie, przytulił i zaczął pocieszać. Nie protestowałam. Kilka sekund później już się całowaliśmy. Piotr poprosił, żebym została w pracy dłużej, to porozmawiamy.

Zobacz także: Jestem w ciąży, a mój mąż mnie zdradza...

 

zakochana w żonatym

Fot. iStock

Kinga i Piotr spotkali się. Mężczyzna powiedział, że jeżeli chodzi o sprawy firmowe, nie musi się niczym martwić. On wszystko załatwi. Znowu się całowali i zaczęli rozmawiać o tym, co ich łączy.

- Piotr powiedział, że mnie kocha. Od dawna. Ja powiedziałam, że też go kocham. Bałam się, co będzie dalej, ale on w ogóle nie próbował się do mnie dobierać. Poczułam ulgę, że nie muszę wybierać pomiędzy rozsądkiem a uczuciem. Potem znowu zaczął mówić. Stwierdził, że nie zostawi żony i dzieci, po prostu nie może. Jedyne, co może mi zaoferować to krótkie spotkania.

Nie zgodziłam się. Odpowiedziałam, że nie chcę krzywdzić jego żony i dzieci, ani sama cierpieć. On stwierdził, że rozumie i nie ma nic przeciwko naszej wspólnej pracy, ale nie może być tak jak dawniej. Musimy ograniczyć kontakt. Tak się stało i muszę powiedzieć, że bardzo cierpię. Czasami przechodzę obok niego i mam ochotę rzucić mu się na szyję. Może jednak warto zaryzykować i przeżyć tę przygodę?

Jak myślicie?

Polecane wideo

Komentarze (27)
Ocena: 4.56 / 5
gość (Ocena: 5) 13.03.2017 03:10
krótko: nie warto.
odpowiedz
takaja (Ocena: 5) 12.03.2017 19:04
Boże tak dobrze Cię rozumiem. Zaczęłam pracę w pewnej firmie. Byłam w związku. To była rodzinna firma-szefostwo ich syn i córka. Syn przystojny trochę starszy ode mnie miał żonę i dwójkę dzieci. Flirtował ze wszystkimi dziewczynami ze mną również. Wiele się zmieniło kiedy zaczęliśmy jeździć trzy cztery razy w miesiącu na wyjazdy po sklepach. Poznalam że jest ciepły czuły trioskliwy. Nie układało mu się z zona mnie z chłopakiem. Nie obejrzałam się kiedy zakochałam się w nim po uszy on we mnie chyba też. Pierwszy pocałunek pierwszy seks. Nie załowałam ale miałam wyrzuty sumienia, Wobec mojego chłopaka jego żony dzieci. Postanowiliśmy zerwać ale nie potrafiliśmy. Wracaliśmy do siebie próbowaliśmy planować przyszłość. Martwiliśmy się jednak o wszystkich w koło. Ja zdradzałan jego z moim chłoapkiem n mnie z żoną żeby tylko nikt się nie domyślił. Strasznie bolało. Ja w końcu zerwałam z chłopakiem. On mówił że trochę poczekamy i zaplanuje to że się wyprowadzi z domu martwił się jak to przezyją dzieci. Starałam się zrozumieć. Spotykaliśmy się. Ja już sama on z nią, Codziennie pyatałam czy był "grzeczny" innymi słowy czy mnie zdradził. Przez ponad roku mówił że był. Że jest z nią bo dzieci. Wierzyłam. Przyszedł czas kolejnego wyjazdu. Mieliśmy jak zawsze odwiedzić nasz hotel dużo planowaliśmy ze to bd nasz dzień. Wszystko byłoby cudwone gdyby nie to że wcześniej zadz z jakąś pierdołą jego żona a potem jego tel odmówił posłuszeńswta a ona słyszała nasza rozmowę. Oddzwoniła do niego i powiedziała że mamy razem przyjechać i pgadamy sobie. Oczywiście w gorszych słowach. Bałam się reakcji moich rodziców żarliwych katoliów jego rodzicó dzieci znajomych, W końcu on bogaty ja biedna pracownica ze wsi. Ale kochałam go powiedziałam jedźmy mamy szasnę by być razem. Powiedział dobrze ale musisz o czymś wiedzieć. Powiedział że kłamał mówiąc ze mnie nie zdradza że jej unikał ale żeby zachować pozory czasem nie miał wyjścia że niedawno była w ciąży ale usuneła dziecko na początku bo po pijaku się nie zabezpieczyli a poprzedniego dnia wiedząć że jedzie ze mną kochał się z nią. Powiedział że nie chciał mnie ranić. Ja mu odp że nie chce go zznać ze możemy jechać do jego żony i mu powiem że nic nas nie łaczy. Zerwałam z nim. On do niej pojechał sam ja wróciłam na chwilę do pracy udająć że wszystko jest ok w seru krzycząć z bólu, Nie potrafiłam się jednak zwolnić. Strasznie go kochałam. Na drugi fdzień przyszedł do pracy w obrączce jak nigdy. Okłamał ją że nic nas nie łączy ona zaczęła bywać w naszej pracy codziennie. On mnie odpychał nie pytał co u mnie jak sobie radzę. Prosiłam go o spotkanie. Też wcześniej pytałam codziennie czy się z nią kocha. Odpowiadał że nie. W końcu po ponad tyg od tamtego wyjazdu zgodził się spotkać. BYłam gotowa mu wybaczyć tak bardzo tęskniłam. Spotkaliśmy się a on powiedział że kłamał że od tamtego zdarzenia jego żona dostała jakiejś obsesji i codziennie mnie zdradzał. Załamałam się. Odjechałam z tamtego miejsc a zpiskiem opon. On dzwonił pisał ja nie odnierałam. BYł weekend. Nie rozmawialiśmy dwa dni. Podobno był pod moim domem z synkiem żeby spr czy nic mi się nie stało. BYłam pewna że nie dam mu się już uwieść. W poniedziałek los mnie znów zaskoczył. Przyszłam do pracy a on powiedział przy szefie że musimy jechać w trasę. Kłóciliśmy się cały czas ja płakałam żeby w końcu zatrzymać się w jakimś lesie i znów z nim kochać. Wróciliśmy do siebie ale on nadal był z żoną a ja osobno. Tym razem za każdym razem przysięgał na dzieci że mnie nie zdradza. Wierzyła bo naprawdę je kochał wiedxiałam to. W końcu coś zaczęło się dziać. Przyznał się jej że ją ze mną zdradzał. Wyprowadziła się,. Na kilka dni ale wróciła mimo że on tego nie chciał. Potem jeszcze raz się wyprowadziła. Wymieniali się dziećmi. Spędziliśmy z nim kilka cudownych chwil. Ale ona kolejny raz wróciła. BYł mocno uzależniony od rodziców powiedzielin mu że ma iść z nią na koncert z okazji jej ur bo nie dostanie kasy. Uległ. Ja znów płakałam ale wybaczyłam. W końcu myślałam że nadszedł przełom. NIedawno w nocy ona zaczęła się po pijakju z nim kłocić na oczach dzieci pijana. Synek zadzwonil w nocy do babci żeby ich zabrała. POtemn mój ukochany wyprowadził się do rodziców. oni już wiedzieli że coś miedzy nami było ale byli tak źli na synową że kazali mu zostać u nich. Były już naprawdę cudowne nasze plany. Ale jego rodzice znów zaczęli wywierać na nim presję. Żeby wrócił dla dzieci do domu. POzostawał nie ugięty przez ponad tydzień. Zapewniał mnie jeszcze w ten piątek rano kiedy się widzieliśmy i kochaliśmy rano że nie wróci. Byłam w pracy do 19. On o 17 pojechał na trening syna. MIałam złe przeczucie wiedziałam że ona tam będzie. Powiedział że napisze po treningu i może uda się nam jeszcze spotkać. Po 18 napisał że wraca do domu do dzieci. Że odezwie się w sobotę bo chce być z nimi że przeprasza ale cierpiały płakały. W sobotę napisał że w niedzielę wyjeżdża z żoną w sprawach służbowych na dwa dni do włoszech bo musi zarobić. Pytałam co ze mną. Wyzywałam do od dupków a on nie przejmował się niczym. pytałam czy wrócił do niej a on napisał że nie wie ale dzieci cierpiały. Dla nich wrócił. Traktowwał mnie chłodno. Poprosiłam o spotkanie żeby pow mi w oczy wszystko. Powiedziałam że czekam na niego w lesie byłam tam w nocyb czekałam nie przyjechał. Pisał że przeprasza ale nie da rady kiedy dzwoniłam odrzucał. Powiedział że porozmawiamy jak wróci. Dziś rano pojechał sam z nią... NIe daje żadnego znaku co z nim. Przeglądam jego portale społecznościowe żeby natrafić na jakiś znak co u niego. Wczoraj byłam przekonana że pójdę do pracy jutro tylko po to żeby się zwolnić. Ale dzis tak bardzo znów za nim tęsknie że jak wróci mam ochotę się z nim kochać. Ciągle płaczę jestem na tab uspokajających. Nie wiem co zrobić a boję się że właśnie w tej chwili mnie zdradza chociaż widziałam że w piątek kocha mnie. Co mam zrobić..,.MIeliśmy taką szansę zeby być razem a on mnie po prostu olał. Bez słowa zostawił... Co mam zrobić jestem beznadziejna
zobacz odpowiedzi (3)
gość (Ocena: 5) 12.03.2017 17:03
Właśnie, mężczyzna potrzebuje podziwu. Jeżeli nie dostaje go w domu, to zdradza żonę z jakąś przeciętną laską, dla której jest autorytetem albo która go za coś podziwia. Okres okołodziecięcy niestety sprzyja takim zachowaniom i rozpadowi związku. Kobieta jest umęczona dzieckiem lub dziećmi i ma pretensje do męża, że ten tak długo pracuje. On myśli, że jest bohaterem, bo przecież pracuje na dobrobyt rodziny i żona go nie docenia, więc szuka poklasku gdzie indziej. Znajduje coraz mniej czasu dla swojej żony, oddalają się od siebie a potem już nic ich nie łączy. On chce być w oczach kobiety bohaterem, a dostaje bęcki. To jak karcić psa, za to że wrócił po ucieczce. Zaraz rzucą sie na mnie wszystkie feministki, prawiąc morały, że obie strony powinny dbać o związek. To prawda ale zmianę trzeba zacząć od siebie
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 5) 12.03.2017 12:27
Nie rozumie dlaczego Panie określają tego Pana jako świnie. I ten Pan i Autorka zakochali się z wzajemnością w sobie i nie mam prawa oceniać czy to jest prawdziwe czy nie. Autorka prosi o radę w materii tego czy spróbować żyć z tym mężczyzną czy nie. Moim zdaniem decyzja którą podjęła Autorka jest najwłaściwsza z możliwych. I osobiście uważam że nie powinna próbować z nim być i narażać całej waszej piątki na ból i cierpienie bo na waszym romansie czy też późniejszym związku ucierpią wszyscy, jego rodzina i Pani. A sytuacja będzie się ciągnąć do końca Pani życia bo nawet jeżeli on zostawi swoją rodzinę dla Pani to ona przecież magicznie nie zniknie nadal będzie miał dzieci z tamtą kobietą.
zobacz odpowiedzi (1)
gość (Ocena: 5) 12.03.2017 11:30
To ze on twierdzi , że nic nie czuje do żony nie oznacza , że ona do niego też. Nie mogłabym żyć ze świadomością , że zniszczyłam życie kobiecie która kogoś kochała. . Nie można zbudować szczęścia na czyimś nieszczęściu.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie