Są związki, których koniec jest dla wszystkich zaskoczeniem. Szczególnie jeśli kobieta i mężczyzna tworzyli dotąd zgodną, szczęśliwą parę. Choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy, drobnymi błędami i pozornymi głupstewkami zabijamy uczucie w drugiej osobie i przyczyniamy się do rozpadu relacji. Jakie błędy, które tak wiele osób popełnia, niszczą miłość?
Narażeni jesteśmy na to szczególnie w dzisiejszych czasach. Śpieszymy się, ciągle gdzieś pędzimy, mamy masę spraw na głowie. Niestety, taka gonitwa może fatalnie odbić się na związku partnerskim. Uczucie to obecność, wsparcie, bliskość, czułość, rozmowy. Bez tego nawet najbardziej namiętna miłość nie przetrwa. „Straciłam narzeczonego, bo nie miałam dla niego czasu. Studiowałam, pracowałam, dokształcałam się, dużo przebywałam poza domem. Gdy zdałam sobie sprawę, że w tym związku mnie nie ma, było już za późno” – wyznaje internautka Sylwia.
Wskazówka: ustal priorytety w swoim życiu. Jeśli zależy ci na partnerze, postaraj się, aby zawsze był na pierwszym miejscu. Już nawet kontakt telefoniczny czy mailowy ożywi wasze uczucie. Dużo pracujesz? Weekendy spędzajcie razem. Ale jeśli wydaje ci się, że priorytetem jest dla ciebie praca, może to nie najlepszy czas na związek?
Choć przyjęło się, że ta cecha jest domeną kobiet, marudni i przewrażliwieni bywają również mężczyźni. I nieważne, kto robi to częściej – skłonność do dramatyzowania któregokolwiek z partnerów może zabić każde uczucie. Pisze o tym psycholog John Aiken w książce „15 błędów, które zabijają związek”. Żadnemu związkowi nie służy narzekanie, użalanie się nad sobą, ciągłe opowiadanie o problemach, nieustanna potrzeba opieki i uwagi, wyolbrzymianie, mówienie tylko o sobie, huśtawka nastrojów, płaczliwość, poczucie beznadziei. Związek powinien być źródłem partnerskiego wsparcia – nikt nie musi nikomu matkować.
Wskazówka: John Aiken pisze wprost – przestańmy się nad sobą użalać i narzekać na zło tego świata. Gdy otworzymy się na innych i zaczniemy na własną rękę rozwiązywać swoje problemy (czy nawet z pomocą partnera; musimy tylko chcieć je rozwiązać), będzie to dużą korzyścią dla związku. Optymizm bardziej służy partnerskiej relacji niż skrajny pesymizm.
Na ten temat napisano już naprawdę bardzo, bardzo dużo. I co z tego, skoro wciąż tak wiele z nas popełnia ten błąd? John Aiken nazywa takie osoby „wolnymi, ale zajętymi”. Bo niby zakończyły relację (a może nawet rozpoczęły kolejną), wciąż jednak wspominają byłego partnera. Dzieje się tak szczególnie, gdy nowy związek jest traktowany jako sposób na ukojenie ran po rozstaniu. Jeśli wciąż myślisz o eks albo mało tego – ciągle z byłym partnerem masz kontakt i łączy was sieć wzajemnych zależności, nie zbudujesz szczęśliwej relacji z nową osobą.
Wskazówka: zastanów się, co nie pozwala ci zapomnieć o eks. Bądź ze sobą szczera. Jeśli wciąż żywisz do niego jakieś uczucia, nie wkraczaj w nowy związek, a ten, w którym jesteś, zakończ. I tobie, i twojemu nowemu partnerowi należy się uczciwość. Pamiętaj, że po rozstaniu każdy potrzebuje czasu, aby stanąć na nogi.
Trzeba to podkreślić raz jeszcze – zaniedbywanie siebie, jak wynika m.in. z zagranicznych badań, jest dla każdego związku bardzo szkodliwe. Jak żyć w relacji na dotychczasowych zasadach, gdy partner przestaje nam się podobać (a my partnerowi, bo zawsze działa to w dwie strony)? Kiedy bliska nam osoba zaniedbuje się, siłą rzeczy wodzimy wzrokiem za innymi – taka już nasza natura. Okazuje się, że wiele osób ma skłonność do tycia zwłaszcza po… ślubie. Ale zaniedbywanie się to nie tylko gorszy wygląd. To także rozleniwienie, rezygnacja z pasji i zainteresowań, nieinwestowanie w swój rozwój. „Nie lubię mężczyzn bez polotu i nie toleruję tego również u mojego męża” – twierdzi Agata.
Wskazówka: dbaj o siebie. Dla siebie. I dla swojego partnera. Jeśli będziesz czuła się dobrze w swojej skórze, zauważy to również twoja druga połowa – i każdy będzie zadowolony. Pamiętajcie też, że związek to nie klatka. Posiadanie własnych pasji i marzeń jest wręcz wskazane.
To naturalne, że od partnera wymagamy dużo. Ale można się w tym zatracić, ściągając na związek nieszczęście. Pisze o tym internautka Maja. „Od mojego ostatniego eks wymagałam więcej i więcej. Wymyśliłam sobie, że ma być najprzystojniejszy, mieć świetną pracę, dobry samochód. Chciałam zmienić go na siłę, ale to się nie udało. Gdy się rozstawaliśmy, stwierdził, że nikt nigdy nie będzie robotem”. Trudno o lepsze podsumowanie. Co innego drobna sugestia dotycząca jednej z wad partnera, a co innego ciągłe krytykowanie go, podnoszenie mu poprzeczki i wymaganie, aby był ideałem. To nie może się udać.
Wskazówka: jeśli wciąż chcesz coś zmieniać w partnerze, dobrze się zastanów, czy związałaś się z odpowiednią osobą. Często wiążemy się z kimś z niewłaściwych powodów, dlatego z czasem próbujemy „ulepszyć” partnera.
Ewa Podsiadły-Natorska