Wspólne mieszkanie – na co zwrócić uwagę, żeby związek się nie rozsypał

Przed wami wielkie wydarzenie: chcecie razem zamieszkać. Żeby przeprowadzka nie okazała się gwoździem do trumny, warto wiedzieć, jak się do niej zabrać.
Wspólne mieszkanie – na co zwrócić uwagę, żeby związek się nie rozsypał
Fot. iStock
27.04.2018

Decyzja o wspólnym zamieszkaniu jest jedną z najważniejszych w związku. Oznacza przejście na wyższy poziom, kolejny krok ku umocnieniu więzi i scementowaniu relacji. Jest też ogromną zmianą w życiu osobistym – nie codziennie zmienia się miejsce zamieszkania.

Mieszkają ze sobą od 2 lat i NIGDY ze sobą nie spali. Zadziwiający powód

Dla większości par wizja wspólnego dachu nad głową to spełnienie marzeń i powód do świętowania, choć zrozumiałe są wątpliwości i towarzyszący temu przedsięwzięciu niepokój. Po początkowej euforii zwykle zaczynają pojawiać się znaki zapytania. Czy to już dobry moment? Czy nie za wcześnie? Gdzie zamieszkacie? Jak będziecie dzielić się obowiązkami? A jak opłatami? Jeśli te pytania zaprzątają wam głowę, to dobrze! Oznacza to, że podchodzicie do tematu poważnie – jest więc ogromna szansa, że wspólne mieszkanie was nie dobije.

Tak było u Martyny, lat 27. „Z moim byłym chłopakiem zamieszkaliśmy po pół roku. Wynajmowałam mieszkanie i on się wprowadził. Niestety, to był początek końca. Okazało się, że wszystko jest na mojej głowie. On tylko by spał, grał albo zapraszał kolegów. Nic nie sprzątał, nie przejmował się zakupami, nawet swoją połowę czynszu płacił mi nieregularnie. Wytrzymaliśmy tak kilka miesięcy. Sama podjęłam decyzję o rozstaniu”.

Choć starsze pokolenie często nie toleruje życia na tzw. kocią łapę, jeśli myślicie o sobie poważnie, nie jest to zły pomysł – będziecie mogli sprawdzić, jak żyje się wam na co dzień. A to bardzo dużo! Pamiętajcie tylko, by zrobić to z głową. Czyli jak? Oto nasz przewodnik dla par, które planują ten krok.

Nie naciskajcie na siebie
Trzeba to podkreślić z całą mocą: decyzję o wspólnym zamieszkaniu należy podjąć wspólnie. Jeśli któreś z was nie jest gotowe albo ma wątpliwości, to niezawodny sygnał, że trzeba i warto poczekać. Być może strona bardziej zdeterminowana będzie zawiedziona i rozczarowana, jednak zmuszanie kogokolwiek do podjęcia tak ważnej decyzji jak przeprowadzka nie może skończyć się dobrze.

wspólne mieszkanie

Fot. Unsplash

Dajcie sobie czas
Po pierwsze: wprowadzanie się do partnera albo szukanie lokalu po miesiącu znajomości jest błędem. Nie mylcie pożądania z prawdziwym uczuciem, a erotycznych początków z dojrzałym związkiem. W pierwszych miesiącach pary zachłystują się sobą, stąd nieprzemyślane pomysły typu: zamieszkajmy ze sobą! Weźmy ślub! Spokojnie. Na wszystko przychodzi czas, ale wspólne mieszkanie to zbyt poważny krok w życiu, aby decydować się na niego pochopnie.

Po drugie: nawet jeśli oboje postanowicie, że jesteście gotowi i chcecie razem zamieszkać, rozsądnie byłoby chwilę zaczekać i nie szukać mieszkania jeszcze tego samego wieczoru. Ochłońcie. Za kilka dni może się okazać, że jednak na razie postanowicie z tym zaczekać. Bo nie stać was na usamodzielnienie się/bo nie jesteście jeszcze gotowi/bo uznacie, że na razie dobrze jest tak, jak jest itp.

Omówcie kluczowe kwestie
Kluczowe to znaczy:
•    Gdzie zamieszkacie? Czy zamierzacie wynająć lokal? Jak duży, w jakiej lokalizacji (to szczególnie ważne) i do jakiej kwoty? Czy zdecydujecie się na mieszkanie umeblowane, czy też wstawicie swoje meble? Jeśli swoje, czy będziecie je kupować? A może któreś z was dysponuje mieszkaniem i zaprosi do siebie partnera?

•    Na kogo zostanie podpisana umowa w wynajmowanym mieszkaniu? Przy okazji warto zadbać o to, aby okres trwania umowy ani wypowiedzenia nie był długi (czy jesteście gotowi podpisać umowę np. na 2 lata? Czy będzie ją można rozwiązać wcześniej bez konsekwencji?).

•    Czy stać was na przeprowadzkę i jak będziecie się dzielić finansami? Trzeba to dokładnie zaplanować. Nie ma mowy o „jakoś to będzie”, bo z tego nic nie wynika, a sprawa dotyczy realnych wydatków, na które trzeba miesiąc w miesiąc mieć pieniądze. Pamiętajcie, że wydatki dotyczą: czynszu, opłat, życia (uwzględniając: jedzenie, środki czystości itp.).

•    Jak będziecie dzielić się obowiązkami? Trzeba to omówić jeszcze przed przeprowadzką, żeby uniknąć gorzkiego rozczarowania jak u cytowanej przez nas Martyny. Podział obowiązków powinien być sprawiedliwy i realny, tzn. dostosowany do trybu życia obojga (przykładowo: jeśli któreś z was pracuje dwukrotnie dłużej i ciężej, siłą rzeczy trzeba będzie tę osobę zwolnić z części zadań).

wspólne mieszkanie

Fot. iStock

Przygotujcie się na trudności
Nawet jeśli teraz w waszym związku układa się wspaniale, wspólne mieszkanie to nie przelewki. Kończy się etap randek, a zaczyna proza życia. Odtąd będziecie ze sobą spędzać niemal 24 godziny na dobę. Oczywiście, oprócz chwil, gdy pracujecie, uczycie się itp. Jednak gdy już wrócicie do domu, nie będziecie cały czas leżeć w łóżku ;-). Wspólne mieszkanie to radość, ale również obowiązki, niesnaski, gniew na partnera, bo znowu nie pozmywał albo do późna oglądał seriale na Netflixie. Bądźcie przygotowani, że nie czeka was niekończąca się sielanka, tylko test dorosłości i dojrzałości związku.

Ustalcie zasady współżycia
Dla twojego partnera wyprowadzka od rodziców może oznaczać, że dzień po dniu będzie spraszał kolegów. Dla ciebie – wręcz przeciwnie. Oczekujesz spokoju i wspólnych wieczorów. Z tego nieporozumienia może wyniknąć poważny konflikt, dlatego musicie ustalić ogólne zasady codziennego współżycia, przyjmowania gości itp.

Zastanówcie się, jaki macie cel
O tym większość par nie rozmawia – a warto. Czy wspólnie mieszkanie ma być celem samym w sobie, czy też jedynie etapem przejściowym? A może zaręczyliście się i planujecie już ślub, więc przeprowadzka pod jeden adres jest dla was naturalną koleją rzeczy? Dobrze byłoby się na ten temat rozmówić, żeby jedno z was nie robiło sobie niepotrzebnych nadziei.

To wszystko zabrzmiało bardzo groźnie? Spokojnie. Wspólne mieszkanie może być wspaniałym okresem w waszym życiu oraz wstępem do czegoś bardzo poważnego. Im lepiej się do tego przygotujecie, tym lepiej na tym wyjdziecie!

RAF

Polecane wideo

Komentarze (2)
Ocena: 5 / 5
agi (Ocena: 5) 27.04.2018 13:18
przeprowadziłam się do faceta, 450 km od rodzinnego domu. zrobiłam to dla nowej pracy i rozwoju związku. wiedziałam jak będzie ale nie spodziewałam się że będzie aż tak kiepsko. jego nie ma, pracuje w delegacji, wraca na weekendy. ja mam pracę na miejscu. cały czas jestem sama, na nikogo nie mogę liczyć, tylko na siebie. w dodatku jest to mieszkanie jego matki, która też tam mieszka, spędza w domu 1-2 dni w tygodniu, więc za dużo jej nie widuje, przyjeżdża do domu spać co 2gą noc. typ marzycielki, nastawionej na rozwój duchowy, medytacje, pierdoły, a mieszkanie jest zaniedbane. zostawia po sobie syf, w swojej sypialni ma jeden wielki pier*olnik, ubrania walają się po kątach ale okay jej pokój może lubi syf. ostatnio to aż mi ręce opadły jak wróciłam do domu, w zalewie oczywiście zostawione brudne naczynia. godzine szorowałam 2 garnki z kilka cm spalonego jedzenia na dnie! koszmar. ja staram się po każdym posiłku jaki robię sprzątać od razu i nikomu nie zostawiać do mycia moich brudów. staram się jak mogę być jak najmniej kłopotliwym gościem w domu ,zwłaszcza że biorę udział w opłatach za mieszkanie. dodatkowo wtrąca się w nasz związek, nakładła mojemu facetowi do głowy że ja rzekomo jestem chora psychicznie bo jestem nerwowa (a nie jest ani psychiatra ani psychologiem), nastawiła go przeciwko mnie a on się dał i ma mnie za wariatkę, wysyła mnie na terapię bo jak się jej nie poddam to on zerwie i będę musiała się wyprowadzić. mieszkam tu miesiąc i to najgorszy miesiąc tego związku (jesteśmy razem rok, tydzień temu mieliśmy rocznicę której nawet nie świętowaliśmy), cały miesiąc przepłakałam. stwierdze nawet ze to był najgorszy miesiąc mojego życia a mój związek zmierza ku końcowi bo przestajemy ze sobą rozmawiać, nie uprawowliśmy sexu odkąd się wprowadziłam. jestem wykończona psychicznie i fizycznie, mam problemy z jedzeniem, żyje w takim stresie że to odbija się na formie fizycznej też, nie mam siły na nic. wsparcia od niego zero, a związek się kończy, to kwestia czasu kiedy skonczy się ta agonia. przez zamieszkanie razem. z jego matka.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie