Uwielbiasz wyglądać i zachowywać się seksownie. Czujesz wtedy, że masz świat u swoich stóp, a każdy facet, gdybyś tylko zechciała, mógłby być twój. Uwodzisz go zatem, a potem… wykręcasz się od seksu. Nie ma w tym niczego złego, w końcu nie musisz iść z nim do łóżka, ale pamiętaj, że istnieje cienka granica, rozdzielająca niewinną prowokację od wyrachowanego podpuszczalstwa. Pierwsze - jak najbardziej mile widziane, drugie - kategorycznie zakazane.
Zabawa w kotka i myszkę, polegająca na zachowywaniu się w sposób zachęcający do seksu, przy jednoczesnym założeniu, że tego seksu nie będzie, robi facetowi nadzieję, że podoba się kobiecie. Niestety potem, gdy do niczego nie dojdzie, ta gra staje się źródłem olbrzymiego rozczarowania.
Zachowania zakazane to, np. chodzenie przy nim w prowokującym stroju (w koszulce nocnej albo w samej bieliźnie - nawet ta bawełniana, w kolorowe misie pobudza męskie zmysły), mówienie o seksie, snucie płomiennych opowieści, relacjonowanie swoich fantazji gorącym tonem, posuwanie się daleko w pieszczotach. Jest to jak najbardziej w porządku, jeżeli chcesz go w ten sposób zachęcić do zabawy w łóżku. Jeżeli jednak chcesz go tylko podrażnić, nie jesteś fair i nie działasz na swoją korzyść.
Dlaczego tego typu zachowanie szkodzi relacji w związku/znajomości? Tak traktowany facet czuje się urażony. Uważa, że został podpuszczony. W efekcie może to uznać za poniżające i odpuścić sobie dalszą znajomość.
Co ciekawe, wielu mężczyzn sądzi, że podpuszczalskie kobiety leczą swoje kompleksy. W głębi duszy czują się nieatrakcyjne, więc ciągle pragną sobie udowadniać, że nie jest z nimi tak źle - bawią się zatem męskimi uczuciami. Na początku taka gra może być dla obu stron fajna, ale gdy facet zostanie w ten sposób „załatwiony” kilka razy, pójdzie szukać zabawy gdzie indziej.