Są osoby z miłości gotowe zrobić wszystko, nawet rzucić urok miłosny. Mogłoby się wydawać, że w XXI wieku ludzie nie wierzą w magię, ale liczne ogłoszenia wróżbitów, rytualistów oraz osób parających się podobnymi praktykami świadczą, że popyt na nie musi być. To właśnie problemy miłosne najczęściej skłaniają niektórych do skorzystania z takich usług.
Nie da się zaprzeczyć, że pośród ogłoszeniodawców jest wielu oszustów, którzy urywają kontakt i znikają po zainkasowaniu kwoty. Klientki natomiast próżno czekają na efekty. Można się jednak spotkać z opiniami, że czasami działania przynoszą pożądany skutek. Na forach internetowych widnieje mnóstwo wpisów na ten temat. „Po dwóch miesiącach wrócił do mnie były chłopak. Rzucił dla mnie swoją nową dziewczynę. Urok zadziałał, chociaż wątpiłam” - pisze anonimowa internautka. „Udało mi się pozbyć z otoczenia faceta kilku kobiet” - brzmi kolejny, przerażający komentarz.
O skuteczności działania uroków miłosnych przekonuje także Irmina (imię zmienione). Dziewczyna z pomocą wróżbity „zaczarowała” faceta, który jej się podobał. Przez pierwsze kilka miesięcy była zachwycona jego zachowaniem, ale obecnie ustąpiło ono przerażeniu...
Zobacz także: Czy warto iść do wróżki?
Fot. Thinkstock
- Jestem niepewną siebie, niezbyt atrakcyjną nastolatką. Zawsze żyłam w cieniu piękniejszych i bardziej przebojowych koleżanek. Pogodziłam się ze swoim losem, tym bardziej, ze nadrabiałam dobrymi ocenami. Mimo wszystko już wkrótce przekonałam się, jak silna jest moc urody. Zakochałam się w takim Filipie, ale on nie zwracał na mnie żadnej uwagi. To kolega z równoległej klasy. Chodziliśmy razem na języki. W pewnym momencie nawet zrobiłam sobie nadzieję, że wreszcie mnie zauważył, ale chodziło tylko o pomoc w nauce. Dałam mu darmowe korepetycje, a potem o mnie zapomniał. Przeżyłam spore rozczarowanie. Wtedy zaczęłam szukać na kafeterii sposobów na rozkochanie faceta i tak dowiedziałam się o urokach miłosnych. Stwierdziłam, co mi szkodzi spróbować? Domyśliłam się jednak, że łatwo trafić na naciągacza, więc minęło kilka tygodni, zanim znalazłam osobę, która wzbudziła moje zaufanie. To mężczyzna, który od wielu lat zajmował się białą magią i gwarantował skuteczność. Moje zaufanie wzbudził jego rzeczowy głos i szybkość odpowiedzi na maile. Postanowiłam spróbować.
Irmina podzieliła się swoim pomysłem z koleżanką. Kamila nie była jednak zachwycona. Stwierdziła, że podobne praktyki są niebezpieczne. Na koniec powiedziała, że Irmina będzie miała szczęście, jeżeli facet okaże się naciągaczem.
- Nie wierzyłam jej, a ona też nie za bardzo chciała rozwinąć swoje myśli. Dowiedziałam się tylko, że nie istnieje coś takiego jak biała magia i ludzie nie mają żadnej mocy. Wszystko pochodzi ze złych źródeł i tylko ma taką niewinną nazwę. Roześmiałam się, gdy zaczęła mówić, że bioenergoterapeuci sprowadzają nieszczęście, podobnie jak wahadełka i karty tarota. Koleżanka miała tę wiedzę od swojej krewnej, ale tak jak wspomniałam wcześniej, szczegółów nie chciała zdradzić.
Fot. Thinkstock
Słowa Kamili w ogóle mnie nie przekonały. Poza tym dla Filipa byłam gotowa na wszystko. Umówiłam się z wróżbitą na wizytę.
Irmina przekonuje, że lokal mężczyzny wyglądał zupełnie zwyczajnie, jak gabinet. Jedyne wyróżniające elementy to zioła w szklanych słojach, porozmieszczane tu i ówdzie kamienie, świece, karty i ciemne zasłony. W pomieszczeniu dominowała fioletowa kolorystyka.
- Przywitał mnie bardzo sympatyczny pan, ubrany w garnitur. Nie próbował przepowiadać przyszłości ani opowiadać o faktach z mojego życia. Obyło się więc bez standardowych zagrywek typu - „Jesteś w bardzo ważnym momencie swojego życia”. Po prostu zapytał, czego dokładnie oczekuję. Następnie dał recepturę na urok i zapisał mi wszystkie wskazówki. Nie będę tu przytaczać przepisu, ale nigdy nie słyszałam o czymś bardziej obrzydliwym i niesmacznym. Wróżbita gwarantował skuteczność. Powiedział, że mogę do niego przyjść w razie, gdyby nie zadziałało. Zainkasował 300 zł. Zabolało, ale czego bym nie zrobiła dla Filipa.
Irmina musiała poczekać z urokiem do odpowiedniego momentu. Potrzebna była do niego krew menstruacyjna i konkretna faza księżyca.
- Przed rzuceniem uroku miałam wątpliwości. Wewnętrzne przeczucie podpowiadało mi, aby tego nie robić. Ale potem przed oczami zobaczyłam Filipa, jego wspaniały uśmiech i szelmowskie oczy. Musiałam go mieć! Z niemałym obrzydzeniem zrobiłam wszystko, co było potrzebne.
Zobacz także: Wasze listy: „Wróżka przepowiedziała mi śmierć!”
Fot. Thinkstock
Następnego dnia w szkole Filip zachowywał się normalnie – to znaczy olewał mnie. Traciłam już nadzieję, ale wreszcie po około dwóch tygodniach podszedł do mnie przy koleżankach i zaprosił na romantyczną kolację. Myślałam, że eksploduję ze szczęścia. Miny dziewczyn też były warte uwagi.
Irmina poszła na randkę, która okazała się rewelacją. Chłopak przyniósł jej kwiaty i adorował przez cały wieczór. Spotkanie zakończyło się pocałunkiem i zaproszeniem na następną randkę. Wkrótce Irmina i Filip zostali parą. Chłopak czekał na nią po zajęciach, często przynosił do szkoły kwiaty oraz drobne podarunki. Koleżanki szeptały po kątach i nadal nie mogły wyjść ze zdumienia. A Irmina? Była bardzo szczęśliwa.
- Filip przez kilka miesięcy był chłopakiem idealnym. Traktował mnie jak księżniczkę. Zachowywał się jak filmowy amant. Potem wszystko zaczęło się zmieniać na gorsze. Pamiętam jak zadzwoniła jego mama i poprosiła, abym zostawiła jej syna w spokoju, bo nie zachowuje się normalnie. Wyciąga rodzicom pieniądze, żeby mieć na kwiaty i fundowanie mi kolacji. Nie miałam o tym pojęcia. Dowiedziałam się też, że ciągle o mnie mówi, ma problemy ze snem i opuścił się w nauce. Ciągle tylko zastanawia się, jak sprawić mi przyjemność.
Wkrótce Irmina również zaczęła się niepokoić. Doszło do tego, że Filip każdego dnia zostawia jej mnóstwo wiadomości, czeka na nią po szkole i nalega, aby spędzała z nim coraz więcej czasu.
- Zaczęłam się go bać. Wspominał coś o miłości do grobowej deski. Zostawia mi dziwne kartki, dzwoni i nie odzywa się, a gdy potem widzimy się na żywo, mówi, że sprawdza, gdzie jestem. W końcu doprowadził do tego, że mam go dość i boję się go.
Irmina skontaktowała się z wróżbitą ponownie i powiedziała, że chce odczynić urok. Mężczyzna powiedział, że to nie takie proste, a igranie z mocą ma swoją cenę. Dziewczyna przestraszyła się i teraz nie wie, co zrobić, żeby wyjść z opresji. Z każdym dniem boi się coraz bardziej.
Widzicie jakieś rozwiązanie tego problemu?