Czy jest coś gorszego niż związek z przyzwyczajenia? Niektórzy może powiedzieliby, że nie, ale są w błędzie. Bycie z osobą, która kieruje się wyłącznie litością, to o wiele gorsza sytuacja.
Różne mogą być przyczyny trwania w relacji z takiego powodu. Bardzo często jest nim obawa dotycząca reakcji na zerwanie. Czasami jeden partner kocha tak bardzo, że grozi popełnieniem szaleństwa. W końcu media nieraz donosiły nam o samobójstwie czy nawet zbrodni na tle miłosnym. Rzecz jasna, trzeba mieć ogromnego pecha, aby trafić na tak niezrównoważoną osobę.
Są także inne przyczyny. „Jestem ze swoją dziewczyną 8 lat. Nie kocham jej, ale nie potrafię jej rzucić. To byłby dla niej cios. Przy tak długim stażu związku trochę nie wypada kogoś zostawiać. Czuję się zobowiązany ożenić z nią, bo ona na pewno już nikogo sobie nie znajdzie” – czytamy na jednym z forów internetowych. „Była błaga mnie, abym do niej wrócił. Codziennie płacze mi do słuchawki. Nie mam nikogo i szkoda mi jej, ale nie jestem pewien, czy to dobry powód, aby z kimś być” - pisze kolejny użytkownik. Jak widać, litość dość często spaja związek.
Patryk, Mateusz i Adrian (imiona zmienione na prośbę mężczyzn) opowiedzieli nam o swoich związkach z litości. Dlaczego akceptują taki stan rzeczy? Czego się boją?
Zobacz także: Jeszcze miłość czy już przyzwyczajenie?
Fot. Thinkstock
Patryk jest ze swoją dziewczyną od czterech lat. Poznali się na studiach.
- Zakochałem się w O. bo była taka słodka i uroczo bezradna. Zapragnąłem zaopiekować się nią. Przez dwa lata czułem się bardzo męsko i dobrze w roli jej opiekuna, a także sponsora (bo mieszkaliśmy razem), ale potem zaczęło mi to doskwierać. Nie wiem, być może dlatego cała miłość do niej wyparowała.
Jestem z nią już tylko z litości. To ja utrzymuję mieszkanie, ona siedzi w domu. Tak było od początku. Po ukończeniu studiów w ogóle nie pracowała, a wcześniej łapała się tylko dorywczych prac w weekendy, żeby dorobić, ale trudno mieć do niej o to pretensje. Nauka jest najważniejsza. Mam jednak wrażenie, że stała się niezaradna życiowo.
Fot. Thinkstock
Patryk zwierza się, że dosłownie wszystko jest na jego głowie.
- Nie wiem, czy O. wiedziałaby, jak zapłacić rachunki. Od zawsze robię to ja. Podobnie jest z innymi sprawami, takimi jak umawianie wizyty u lekarza, wzywanie hydraulika. Jestem pewien, że ona nie ma pojęcia, jak zamknąć dopływ wody w łazience, itp. Tyle razy chciałem jej pokazać, ale zawsze znalazła wymówkę. Mam świadomość, jak bardzo jest ode mnie zależna. Czuję się z tym niekomfortowo, ale nie mam pomysłu, co zrobić. Ona zajmuje się jedynie sprzątaniem, praniem, gotowaniem obiadów i swoim wyglądem. Przyznaję – to ostatnie wychodzi jej bez zarzutu...
Ostatnio próbowałem pojechać jej po ambicji. Wyznałem, że jestem z nią tylko dlatego, bo wiem, że sama by sobie nie poradziła. Stwierdziła tylko „Głupstwa gadasz, przekomarzasz się ze mną” i ucięła temat. Tak jakby odwróciła kota ogonem. Inna kobieta strzeliłaby focha, zaczęłaby się dąsać, na pewno uniosłaby się honorem. A ona? Czuję się postawiony pod ścianą...
Zobacz także: W każdym związku kryzys przychodzi po 4 latach!
Fot. Thinkstock
Z kolei Mateusz jest z A. od pięciu lat. Twierdzi, że jego dziewczyna jest niezrównoważona.
- A. zawsze wydawała mi się normalną dziewczyną, może co najwyżej trochę nadpobudliwą, ale poza tym nie dostrzegałem w niej już żadnych wad tego rodzaju. Zawsze punktualna, zadbana, dla wszystkich uprzejma. Po kilku latach coś zaczęło się pomiędzy nami psuć i pojawiły się jej akcje. Mam wrażenie, że moja próba zerwania była początkiem. Poznałem inną dziewczynę, zakochałem się i chciałem zerwać z A. Powiedziałem jej o tym, a ona wpadła w szał. Rzuciła się na podłogę i zaczęła walić w nią głową. Byłem tak przerażony, aż w końcu wyrzuciłem z siebie, że z nią zostanę. Wtedy jakby się jej odmieniło. Wstała, podeszła do mnie z uśmiechem i przytuliła się.
Mateusz próbował rozmawiać z jej rodzicami.
- Niestety w ogóle się nie przejęli. Zawsze miałem wrażenie, że trochę olewają córkę, ale w takiej sytuacji chyba powinni jakoś zareagować. Jej zachowanie nie było normalne. Stwierdzili tylko, że załatwią A. psychologa. I tyle.
Fot. Thinkstock
Mateusz myślał, że za jakiś czas jej przejdzie i próbował z nią zerwać jeszcze dwa razy.
- Za każdym razem kończyło się bardzo podobnie, ale ostatnio naprawdę przegięła. Stanęła przy oknie i groziła, że się z niego rzuci. Jakoś ją uspokoiłem, tylko nie wiem, co będzie dalej. Szkoda mi jej i jestem z nią, bo się boję. Niestety nie potrafię wyobrazić sobie naszej wspólnej przyszłości. Po pierwsze nie kocham A., a po drugie, ona - jak dla mnie - ma problemy natury psychologicznej. Powinna się leczyć.
Mam szczęście, że ta, którą kocham, jest tak wyrozumiała. Zgodziła się poczekać, aż jakoś załatwię sprawę z A. Na razie spotykam się z nią po kryjomu. Boję się, co by było, gdyby A. się o niej dowiedziała. Niewykluczone, że zaplanowałaby jakąś zemstę. Na razie nie widzę innego wyjścia, niż poważna rozmowa z jej rodzicami i prośba o dopilnowanie córki. Przecież nie będę z nią z litości do końca życia. Mam swoje sprawy i też chcę być szczęśliwy.
Fot. iStock
Adrian jest z R. z przerwami od pięciu lat. Zaliczyli dwa rozstania i za każdym razem mężczyzna wracał do niej. Jak sam przyznaje, robi to z litości...
- Nie kocham R. Byłem nią zafascynowany może przez pół roku, potem z mojej strony nasz związek wszedł w fazę z przyzwyczajenia, a teraz chodzi wyłącznie o litość. R. jest bardzo nieśmiała, raczej nie ma znajomych i odkąd pojawiłem się w jej życiu, stałem się dla niej najważniejszy. Czasami wręcz przerażało mnie to, jak ogromny mam na nią wpływ. Robiła wszystko, żeby mi się przypodobać i chyba właśnie przez to straciła moje względy na zawsze. W końcu, po czterech latach zerwałem z nią.
Ona mieszka na tej samej ulicy, co ja i widywałem ją po rozstaniu prawie codziennie. Czułem na sobie jej wzrok. Czasami mnie to irytowało, a czasami wzruszało. Któregoś dnia przyszła do mnie i poprosiła o drugą szansę. Naprawdę nie potrafiłem jej odmówić. Kierowała mną litość.
Fot. Thinkstock
Minęło kilka miesięcy i Adrian próbował wyswobodzić się z tego związku po raz kolejny. Poskutkowało tylko na jakiś czas.
- Kiedy kolejny raz próbowałem z nią skończyć, spytała, czy jest inna. Zgodnie z prawdą odparłem, że nie. Powiedziałem, że jej nie kocham, że nie pasujemy do siebie. Ona z kolei zaczynała mówić, że za łatwo się poddaję, że tak długo ze sobą byliśmy. Szkoda coś takiego przekreślać. No, po prostu nie dało się tego słuchać. Wyszedłem z mieszkania, a towarzyszyły mi odgłosy jej płaczu.
Kilka tygodni później zadzwoniła.
- Zachowywała się bardzo miło i dziwnie spokojnie. Poprosiła o spotkanie. Próbowałem się wymigać, ale była nieugięta i tak uprzejma, że w końcu poczułem się jak cham. Uległem. Rozmawialiśmy jak dobrzy przyjaciele i ucieszyłem się, że może się zmieniła. Potem naciskała, żebym zaszedł do niej na chwilę i odebrał swoje książki oraz filmy. Nie wiem, jak to się stało, ale wylądowaliśmy w łóżku. Uwiodła mnie. Teraz jest w ciąży, a ja jestem ojcem. Wiem, że zrobiła to specjalnie, ale i tak nie mam serca jej zostawić, chociażby ze względu na dziecko, które jest niewinne. Robię to tylko z litości...
Zobacz także: W jaki sposób miłość zmienia nas na gorsze?