Nie każda miłość jest szczęśliwa. Bywa, że uczucie nie jest odwzajemnione. Takie platoniczne zauroczenia szczególnie często zdarzają się w okresie dorastania, choć mogą przytrafić się również w dorosłym życiu. Nieodwzajemnioną miłość przeżyła każda z nas. Dlatego wiemy, jak trudno się z niej wyleczyć. W cięższych przypadkach niespełnione uczucie może doprowadzić nawet do depresji. Dlatego o miłości platonicznej czy odrzuconej trzeba spróbować zapomnieć. Tylko w jaki sposób?
Faktem jest, że miłość, która sprawia ból i która rani, wywołuje szereg negatywnych emocji – złość, frustrację, tęsknotę, lęk, przygnębienie. Osobę, która kocha bez wzajemności, cechuje również skłonność do wyolbrzymiania stanu, w jakim się znalazła. Pojawiają się wtedy deklaracje typu: „nigdy już nie będę szczęśliwa” czy „zawsze będę go kochać”. Rzadko kiedy mamy świadomość, że te uczucia skumulowały się w danym momencie, pod wpływem konkretnych okoliczności, ale w końcu się zmienią. Pojawia się wtedy pustka i samotność, których nie można niczym zastąpić i wypełnić. Osoby zakochane bez wzajemności mogą nawet przeżywać ból fizyczny – potwierdziły to badania.
- Nie szukaj kontaktu z obiektem uczuć. Niektórzy próbują skontaktować się z ukochaną osobą pod byle pretekstem albo piszą do niej „przez pomyłkę”. Tylko że takim postępowaniem wpadasz w jeszcze głębszą spiralę, która nie pozwala ci się wyzwolić z tego uczucia.
- Nie myśl o sobie źle. Nie powinnaś negatywnie oceniać samej siebie, tylko dlatego, że twoje uczucie nie zostało odwzajemnione.
- Jeśli wciąż trzymasz pamiątki po obiekcie uczuć, powinnaś się ich pozbyć, bo tylko ci o nim przypominają. Zazwyczaj przełomowe jest także usunięcie numeru telefonu takiej osoby (nawet jeżeli go pamiętasz).
- Pracuj nad sobą. Zdarzyła ci się nieodwzajemniona miłość, ale nie karz samej siebie za nią. Może to dobry moment, aby zająć się sprawami, o których zawsze marzyłaś? Nie traktuj tego czasu jako końca, tylko jako początek czegoś nowego.
- Nie bój się szukać pomocy. Jeśli nie radzisz sobie z emocjami, zwrócić się do osób, którym ufasz. W niektórych przypadkach wskazane są również spotkania z psychologiem. To nic wstydliwego! Pozwól sobie pomóc.
Ewa Podsiadły-Natorska
Ale niespełnioną miłość trzeba przezwyciężyć. Dlatego przede wszystkim powinnaś mieć świadomość, że nie ma określonego czasu, po którym wyleczysz się z trudnego uczucia. U jednych wystarczy kilka tygodni, podczas gdy są tacy, którzy z nieodwzajemnionej miłości leczą się długie lata. „U mnie trwało to trzy lata. Po tym czasie któregoś dnia zdałam sobie sprawę, że nie budzę się już i nie zasypiam, myśląc o nim, że samo jego wspomnienie nie wyciska mi łez z oczu i że mimo, że był i będzie najbliższym mi mężczyzną, to jestem już gotowa ruszyć z życiem dalej. Poczułam wtedy straszną ulgę” – pisze jedna z internautek. Co do jednego nie możesz mieć wątpliwości: czas naprawdę leczy rany.
Proces uwalniania się od trudnego uczucia ma kilka faz. Na początku kumulują się wszystkie negatywne emocje, co dla psychiki zakochanej osoby jest bardzo obciążające. Do tego dochodzi wspomniana wcześniej eskalacja uczuć. Inną typową reakcją, która pojawia się w początkowej fazie, jest idealizowanie obiektu uczuć. Nie dostrzegamy jej wad i zapominamy o przykrościach, jakich doświadczyliśmy z jej strony. Następuje irracjonalna sakralizacja ukochanej osoby, wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi. A to tylko potęguje ból, który odczuwamy. Ta faza jest gwałtowna, ale zazwyczaj dość szybko mija.
Po kumulacji negatywnych emocji zazwyczaj przychodzi czas na spadek nastroju i melancholię. Osoba, która leczy się z nieszczęśliwej miłości, wraca wtedy do normalnych, codziennych aktywności, przestaje płakać, ale bardzo wyraźne jest obniżenie jej nastroju. To właśnie w tej fazie słuchamy smutnych piosenek, czytamy nostalgiczne książki, możemy również pisać dziennik albo wiersze. Wciąż jednak nie cieszą nas spotkania z bliskimi, pasje i zainteresowania. Myśli nieszczęśliwie zakochanej osoby nadal kręcą się wokół obiektu uczuć, ale mija np. potrzeba nawiązania z nią kontaktu. Przeżywamy ból w pojedynkę.
Tylko od nas zależy, jak długo potrwa ta faza. Mogą minąć lata, zanim dojdziemy do siebie, ale są sposoby, aby ten proces przyśpieszyć.
- Zmień otoczenie. Wyjedź na kilka dni, odetchnij, popatrz na ludzi. Takie wyrwanie się z codzienności często sprawia, że nabieramy dystansu do tego, co wydarzyło się w naszym życiu.
- Pozwól sobie na chwilę słabości, ale uważaj z opisywaniem swoich stanów np. w serwisie społecznościowym. Uzewnętrznianie się z przykrymi emocjami nie zawsze jest roztropne – zwłaszcza jeśli robisz to z nadzieją, że dostrzeże to obiekt uczuć.
- Nie porzucaj swoich zainteresowań, bo to one pomogą ci uporać się z bólem w kryzysowych momentach. Zamykając się w sobie i rezygnując z tego, co sprawia ci przyjemność, jeszcze bardziej siebie ranisz.
- Wyjdź z domu. To nie truizm. Osobie, która próbuje wyleczyć się z trudnej miłości, szkodzi przebywanie w czterech ścianach. Obecność innych ludzi jest wtedy bardzo potrzebna. Pomóc mogą ci nawet spacery.
- Zaczekaj z randkami. Niektórzy myślą, że na starą miłość najlepsza jest nowa, ale tylko pod warunkiem, że rany zaczęły się już zabliźniać. Jeśli zbyt szybko zaczniesz sobie kogoś szukać, poczujesz się jeszcze bardziej nieszczęśliwa i przytłoczona.