To płci żeńskiej przypisuje się największe niezdecydowanie. Kobiety potrafią długo wahać się przy robieniu zakupów, wyborze stroju na wieczór, dania w restauracji czy filmu do obejrzenia. To nie są jednak sprawy, którymi trzeba się przejmować. Sytuacja staje się znacznie poważniejsza, gdy podjęcie decyzji dotyczy kwestii mającej wpływ na całe życie. Tak jest w przypadku Patrycji. 27-latka miesiąc temu wyszła za mąż. Dziś ze szczerością przyznaje, że żałuje.
- Jestem doskonałym przykładem na to, jak łatwo można sobie zmarnować życie, słuchając się innych ludzi – zaczyna Patrycja. - Co prawda ja ponoszę największą winę, ale zasugerowałam się opiniami znajomych koleżanek. Więc w pewnym sensie ponoszą odpwiedzialność za to, co się stało. Moim celem nie jest zrzucenie winy na kogoś, ale uświadomienie wam, że nie warto przejmować się gadaniem ludzi. Oto moja historia.
W trakcie studiów poznałam Kamila – wspniałego faceta. Od razu wiedziałam, że idealnie do siebie pasujemy. On powiedział mi, że ma podobne wrażenie. Po dwóch latach bycia razem oświadczył mi się, a ja te zaręczyny przyjęłam. Nie chciałam od razu zakładać rodziny, ale w przyszłości planowałam. Ustaliliśmy z Kamilem, że pobierzemy się za dwa lata. W tym czasie trochę się jednak pozmieniało.
Patrycja zaczęła udzielać się w organizacji charytatywnej i poznała świat od zupełnie innej strony. W jej życiu pojawili się nowi ludzi oraz nowe cele.
Zobacz także: Wyznanie Emila: „Zdradziłem swoją dziewczynę. Wyznać jej prawdę?”
Fot. unsplash.com
- Wcześniej, gdy myślałam o przyszłości, zawsze wyobrażałam sobie siebie w roli żony, matki oraz kobiety spełnionej zawodowo. Marzyły mi się sukcesy w pracy oraz ekskluzywne podróże za granicę. Jednak po podjęciu wolontariatu w tej organizacji moje życie przewartościowało się. Tak jak wcześniej planowałam, w moim życiu pojawiły się podróże, ale nie takie, jakich kiedyś oczekiwałam. Zamiast Saint – Tropez, zwiedziłam dokładnie Polskę i poznałam najbardziej potrzebujących mieszkańców. Ponieważ pochodzę z zamożnej rodziny, było to dla mnie szokiem. Z drugiej strony bardzo mi się spodobało. Rzecz jasna moje życie nie ograniczało się wówczas tylko do wolontariatu. Pracowałam zawodowo i spotykałam się z Kamilem, którego nadal bardzo kochałam.
Praca w organizacji charytatywnej sprawiła, że Patrycja zaczęła wyobrażać sobie, jak mogłoby wyglądać jej życie, gdyby nie była żoną i matką. Nie miała zamiaru porzucać tego, co osiagnęła ani też narzeczonego, ale snuła różne wyobrażenia. Kiedy podzieliła się nimi z kilkoma zaufanymi osobami, została natychmiast wyśmiana.
- Żonate i dzieciate przyjaciółki powiedziały, że zwariowałam. Powiedziałam im, że zastanawiam się, jakby to było żyć za granicą i poświęcić się pomocy innym ludziom. Gdy padła nazwa Ameryka Południowa, od razu wybuchły śmiechem i wzięły mnie za niepoprawną idealistkę. Dziewczyny dały mi radę, żebym nie snuła nierealnych fantazji, ponieważ rzeczywistość nie ma nic wspólnego z moimi wyobrażeniami. Powiedziały, że tam jest bieda, przemoc, a na kobiety czyha duże niebezpieczeństwo. Musiałam przyznać im w pewnym sensie rację. Dlatego odpuściłam.
Miesiąc temu odbył się ślub Patrycji. Dziewczyna przeprowadziła się do męża i wcieliła w rolę przykładnej żony. Chociaż Kamil nie poprosił, aby porzuciła swoją działalność w organizacji, kobieta sama się na to zdecydowała.
Fot. unsplash.com
- Nie mam na to czasu. Rano idę do pracy, a kiedy wracam, muszę zrobić obiad, trochę ogarnąć mieszkanie i poświęcić czas mężowi. Oprócz niego mam swoje życie, ale jednak małżeństwo wymaga większego poświęcenia niż związek partnerski czy chociażby narzeczeństwo. Jest kredyt na mieszkanie i różne obowiązki, nie tylko domowe. Gdy wzięłam ślub, powiększyła mi się też rodzina oraz grono znajomych. Rodzina i znajomi Kamila są teraz moją rodziną i znajomymi. Nie mogę być tak bardzo zaangażowana w pomoc innym, kiedy jestem żoną, a sporadyczna działalność to już nie to samo.
Poza tym rutyna dnia codziennego mnie dobija. Wspólne śniadanka, obiadki, kolacje... Z jednej strony je uwielbiam, bo kocham Kamila, ale z drugiej już czuję zniechęcenie. Trochę nie wyobrażam sobie życia, które codziennie będzie takie samo i w którym zabraknie wyzwań. Rzecz jasna, nigdy bym się do tego nie przyznała Kamilowi.
Kamil podobnie jak ja, chce podróżować, ale podróżowanie dla samej przyjemności i odpoczynku nie ma już dla mnie sensu. Potrzebuję jakiegoś celu. Kiedyś z mężem mieliśmy takie same oczekiwania i plany, ale ja się trochę zmieniłam. Zresztą on sam to powiedział.
Coraz częściej łapię się na myśli, że żałuję tego małżeństwa. Zasugerowałam się piękną bajką o szczęśliwym życiu rodzinnym: mężu, dzieciach i wygodzie. Jeszcze kilka lat temu była spełnieniem moich marzeń, ale dziś już mi nie wystarcza.
Fot. unsplash.com
Najgorsze jest to, że kocham Kamila, a on jest cudownym człowiekiem. Wczoraj powiedział mi nawet, żebym wróciła swojej pasji, czyli pomocy innym ludziom. Obiecał, że pomoże mi we wszystkim, bo pragnie mojego szczęścia. To naprawdę widać, bo chociażby bierze udział w wykonywaniu domowych obowiązków. Pomaga mi w gotowaniu, często zmywa i sam robi sobie pranie. Bez przypominania wynosi śmieci, a kilka razy uprasował sobie rzeczy do pracy. Wiem, że mam ogromne szczęście, będąc jego żoną, a przyjaciółki zazdorszczą mi wspaniałego męża.
Niestety, tak jak wspomniałam wcześniej, to już mi nie wystarczy. Chciałabym zrobić coś wyjątkowego i pomieszkać jednocześnie trochę za granicą. Uświadomiłam sobie, że szara, polska codzienność mnie nie zadowala, a frustruje. Chyba nie jestem stworzona do bycia żoną. Chociaż serce mi się łamie na myśl o rozstaniu z Kamilem, to inaczej nie potrafię. Nie wiem tylko, jak miałabym mu to zakomunikować. Czuję też wyrzuty sumienia, że nie poszłam za głosem serca przed ślubem i nie zakończyłam związku wcześniej... Teraz czekają mnie poważne kłopoty albo życiowe niespełnienie.
Jak waszym zdaniem powinna postąpić Patrycja?
Zobacz także: Spodziewaj się pierścionka! 20 sygnałów, które świadczą o tym, że on wkrótce Ci się oświadczy