Mój związek rozpadł się, bo...

3 pary, 3 historie i 3 rozstania. Każde z bardzo błahego powodu.
Mój związek rozpadł się, bo...
09.07.2015

Zdrada, różnica zdań w fundamentalnych kwestiach, skrajnie inne priorytety, nienawiść – to najczęstsze powody, dlaczego długoletnie związki w pewnym momencie ulegają rozpadowi. To zawsze traumatyczne doświadczenie, ale przynajmniej można je w jakiś sposób zrozumieć. Gorzej, kiedy uczucie przegrywa z małostkowością i zacietrzewieniem, a partnerzy nie mogą na siebie patrzeć z naprawdę błahego powodu. To spotkało naszych bohaterów.

Oto 3 historie związków, które miały ogromną szansę na powodzenie. Było zauroczenie, potem miłość, wspólne plany, sprzyjające okoliczności, akceptacja najbliższych, ale decydującym argumentem okazało się byle głupstwo. Po czasie wszyscy zgodnie przyznają, że to nie powinno i nie miało prawa się wydarzyć, ale powrót jest już raczej niemożliwy.

Źle pojęta duma zakończyła znajomości, z których mogło zrodzić się coś więcej. Nie pozwól, aby spotkało to także Ciebie!

zerwanie z facetem

Dagmara poznała Piotra jeszcze w liceum. Szybko zostali parą i przetrwali razem kilka lat. Wydawało się, że to związek nie do zdarcia. Przez tak długi czas zdążyli się doskonale poznać, a wszystkie plany na przyszłość budowali z myślą o sobie nawzajem. Sielankę zakończyło przyjęcie weselne kuzynki naszej rozmówczyni. To miała być jedna z wielu wspólnych imprez, która okazała się tą ostatnią.

- To była poważna sprawa i wszyscy moi bliscy dobrze znali Piotra. Nie dostałam zaproszenia „z osobą towarzyszącą”, ale od razu z jego imieniem i nazwiskiem. Byliśmy postrzegani niemal jak małżeństwo. Gdzie ja, tam on i na odwrót. To nie było nasze pierwsze wspólne wesele, bo zaliczyliśmy wcześniej przynajmniej 2-3 takie imprezy. Zawsze byłam dumna z tego, że to on jest moim partnerem – mówi Dagmara.

Feralnej nocy nie było już mowy o dumie. Nasza bohaterka twierdzi, że w życiu nie najadła się tak ogromnego wstydu. Wtedy zrozumiała, że nic z tego nie będzie.

zerwanie z facetem

Piotr nigdy nie był grzecznym chłopcem, który stroni od alkoholu, a wymarzony weekend spędza w domowym zaciszu, zamiast na głośnej imprezie. To dusza towarzystwa. Jak twierdzi Dagmara, potrafił zachować w tym umiar i nigdy nie przekroczył niebezpiecznej granicy. Zdarzyło mu się to raz, ale co najgorsze – w obecności jej całej rodziny. Upokorzył nie tylko siebie, ale także swoją ukochaną dziewczynę.

- Towarzystwo mu wyjątkowo podpasowało. Było tam wiele młodych osób, co na wcześniejszych weselach nie miało miejsca. Po kilku głębszych miał już całe grono nowych przyjaciół, z którymi bawił się lepiej, niż ze mną. Upił się wręcz do nieprzytomności, na co nie mogłam spokojnie patrzeć. Zamiast się nim zająć, zabrałam się do domu sama i zostawiłam ten problem gospodarzom. Potem się nasłuchałam, jakiego dziadostwa tam narobił. Nie chcę go znać – twierdzi.

Były chłopak wielokrotnie próbował ją za to przeprosić i wrócić, ale bezskutecznie.

zerwanie z facetem

Kasia od 2 lat ma szczególny stosunek do swoich urodzin. Zawsze kojarzyły jej się bardzo pozytywnie, bo oznaczały życzenia, prezenty i spotkania z najbliższymi. Wszystko zmieniło się dzięki jej chłopakowi, a nawet narzeczonemu. Kilka tygodni wcześniej para się zaręczyła i snuła pierwsze nieśmiałe plany o ślubie. To miał być ten jedyny. Ideał, który nigdy jej nie zawiódł.

- Nie był nieskazitelny, ale kto jest? Do tej pory wszystkie jego słabości i zaniedbania potrafiłam ignorować. Zawsze bronił się czym innym. Tym razem coś we mnie pękło i nie potrafiłam przejść do porządku dziennego nad tym, że zapomniał o ważnym dla mnie dniu. Mógł go sobie zapisać, ustawić alarm w telefonie lub po prostu zapamiętać. W takich poważnych związkach daty imienin, urodzin i rocznic ma się wyryte w pamięci. Przynajmniej ja miałam i z tego co wiem, u innych też tak jest. Tym razem olał moje urodziny i poczułam się podle – wspomina.

Nasza bohaterka spodziewała się, że chłopak będzie pierwszą osobą, która obdaruje ją kwiatami i złoży najpiękniejsze życzenia. Przeliczyła się.

zerwanie z facetem

8 czerwca 2013 roku, Katarzyna kończy 25 lat i nie traktuje tej okazji, jak każdej innej. W końcu to ćwierćwiecze i moment szczególny. Pierwsze urodziny spędzone w towarzystwie narzeczonego. Miały być wyjątkowe. Miały...

- Nie mieszkaliśmy jeszcze ze sobą. Raczej pomieszkiwaliśmy. Tego dnia nie było go przy mnie, ale byłam przekonana, że przyjdzie z samego rana. To była sobota, więc nie miał żadnego usprawiedliwienia. Przez cały dzień odebrałam mnóstwo telefonów – od rodziców, przyjaciół, dalszej rodziny, a nawet od znajomych z pracy. Chrzestny przysłał mi ogromny bukiet kwiatów, potem mama i tata wpadli z upominkiem i ciastem. Nie organizowałam wielkiej imprezy, bo chciałam spędzić ten wieczór z narzeczonym. Wszyscy dopytywali, jakie mamy plany, a ja głupia mówiłam im, że pewnie szykuje jakąś wielką niespodziankę, bo od wczoraj się nie odzywa. Nie odezwał się do kolejnego wieczora. Zadzwonił w jakiejś błahej sprawie i dalej się nie zorientował. Zrozumiałam, że to już przegięcie. Myślałam, że kiedyś wybaczę, ale on stwierdził, że nic wielkiego się nie stało, ja jestem uparta i tak wyszło – opowiada.

Para definitywnie się rozstała. Kasia oddała pierścionek zaręczynowy.

zerwanie z facetem

Joanna i Krzysztof byli razem przez kilka lat, zanim zdecydowali się ze sobą zamieszkać. Pojawiła się ku temu świetna okazja, bo dobra znajoma przeprowadzała się za granicę i szukała nowych najemców 2-pokojowego apartamentu w centrum miasta. Zaoferowała bardzo korzystną cenę. Z tej propozycji po prostu trzeba było skorzystać.

- Byłam wniebowzięta, bo nie przypuszczałam, że uda nam się razem zamieszkać w najbliższym czasie. On nic nie mówił, ja nie chciałam naciskać, ceny na wolnym rynku są strasznie wysokie i ogólnie nic się nie składało. A tu nagle – bach. Wprowadzajcie się, choćby z dnia na dzień. Mieliśmy pełną swobodę w urządzeniu mieszkania, bo dziewczyna zabierała dosłownie wszystko. Meble oddała jakimś znajomym, część wzięła ze sobą. Został lokal z pustymi ścianami i kilkoma podstawowymi sprzętami. Mogłam się wyżyć, bo bardzo lubię urządzanie pomieszczeń. Przeglądałam katalogi, szukałam okazji i to miał być nasz wspólny projekt – opowiada nam Asia.

Para wprowadziła się do praktycznie pustego apartamentu. Przez jakiś czas spali na materacu, a rolę stołu pełniła komoda przywieziona z pokoju naszej bohaterki

a

Z czasem w mieszkaniu zaczęło pojawiać się coraz więcej mebli. Część kupili sami, reszta została im podarowana przez rodziców zarówno Joanny, jak i Krzysztofa. Do ostatecznej aranżacji wnętrz wciąż była daleka droga. Po kilku tygodniach nasza rozmówczyni otrzymała ofertę nie do odrzucenia – 2-tygodniowe szkolenie poza granicami kraju. Razem z chłopakiem ustalili, że po powrocie ostatecznie urządzą swoje wymarzone gniazdko.

- Okazało się, że zrobił to ktoś za mnie. Przyleciałam do Polski po 10, a nie 14 dniach, ale już było za późno. Pomalowane ściany, rozstawione meble, nawet poduszki i zasłony dobrane. Wszystko zupełnie nie w moim guście. Krzysztof myślał, że się ucieszę, ale zareagowałam bardzo nerwowo. Wiedziałam, że to sprawka jego matki, która od pierwszego dnia próbowała się w to mieszać. Jak tylko wyjechałam, ona urządziła wszystko po swojemu, a synek nie potrafił jej odmówić. Posprzeczaliśmy się strasznie i chociaż to nie jest jedyny powód, ta sytuacja pozwoliła mi zrozumieć, że mam do czynienia z mięczakiem, który nigdy nie dorośnie. Gdybym za niego wyszła, w pakiecie dostałabym jego zaborczą mamusię – twierdzi.

Były partner mieszka tam do dzisiaj. Joanna wróciła do domu rodziców.

Polecane wideo

Komentarze (57)
Ocena: 4.77 / 5
Anonim (Ocena: 5) 11.07.2015 15:52
Ja też bym nie zostawiła. Na pewno byłoby mi wstyd i bardzo źle bym się czuła w takiej sytuacji, ale nie zostawiłabym go tam. Później bym z nim przeprowadziła poważną rozmowę na ten temat, a nie strzelałabym fochem na weselu.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 11.07.2015 09:43
miłość jest prosta to ludzie są skomplikowani. A rozstali się bo do siebie nie pasowali a to tylko słabe preteksty były
zobacz odpowiedzi (1)
anonim (Ocena: 1) 11.07.2015 01:11
a ja uważam własnie, że powinna go zabrac do domu, a nie zostawiać;/ każdy ma słabszy dzień, każdemu się to może zdarzyć, ale zachowanie dziewczyny ;/ wielka miłośc, rzeczywiście..
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 10.07.2015 16:58
Widocznie jakoś nieszczególnie go ona obchodziła, skoro nie liczył się z jej uczuciami.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 10.07.2015 15:30
To on przegiął, bo nawalił się w obecności jej rodziny.
odpowiedz

Polecane dla Ciebie