Zapytana o definicję szczęśliwego związku, powiedziałabyś zapewne, że to relacja dwojga szanujących się, kochających ludzi. Jej filarem powinna być szczerość, wierność, wzajemne zaufanie i zrozumienie. O przemocy pewnie nie wspomniałabyś ani słowem.
Zobacz także: Internauci w szoku: „Jakim cudem tak przystojny facet przespał się z tak brzydką kobietą?!”
Czy związek, w którym kobieta jest regularnie bita, może być udany? Magda twierdzi, że tak. Sama w takim tkwi i pisze, że jest szczęśliwa. „Mój facet mnie bije, bo mnie kocha” – wyjaśnia w swoim mailu.
Pokrętna logika? Niezaprzeczalnie. Poznajmy jednak jej punkt widzenia.
„Kreujecie na swoim portalu nierealny model idealnego związku. To wcale nie jest tak, że dwoje zakochanych w sobie ludzi musi codziennie spijać sobie z dzióbków. Życie to nie film. Życie to nie bajka. Realia są takie, że można być w udanej relacji z drugim człowiekiem, nawet jeśli odbiega ona od opisywanych przez was schematów. Śmiać mi się chce, jak czytam te wasze artykuły, w których wyliczacie, co robi zakochany facet. Że niby kwiaty przynosi bez okazji albo odnosi się do nas z szacunkiem. Bzdura!!! Mój narzeczony mnie bardzo kocha, wiem to na pewno, a nie dostaję od niego bukietów, które przecież i tak lada moment by zwiędły.
Nasz związek jest inny, ale jest silny i wiem, że nic nas nie rozdzieli.
Fot. iStock
Poznałam Karola przez moją przyjaciółkę. To jej starszy brat. Ja od razu wpadłam mu w oko, on mnie niekoniecznie. Wcześniej gustowałam w trochę innych facetach, a Karol to taki typowy niegrzeczny chłopiec. Trochę narozrabiał w życiu, ale czy trzeba człowieka od razu z tego powodu przekreślać? Nie, więc i ja postanowiłam dać mu szansę.
Pierwsze randki były inne niż te, na które chodziłam do tej pory. Nie było pustych komplementów i bezużytecznych prezentów. Zamiast tego patrzenie sobie w oczy i szczera rozmowa. Opowiedział mi sporo o sobie, wyznał szczerze wszystkie swoje grzechy, powiedział też, że nie jest oblatany w relacjach damsko-męskich, ale jak kocha to na zabój i nie skacze na bok. To mnie w nim ujęło. Szczery, bezpretensjonalny chłopak, który w życiu kieruje się prostym kodeksem. Spodobało mi się, jak wyznał mi na trzeciej randce, że prawdopodobnie jestem kobietą jego życia i chce, żebym należała tylko do niego. Sposób, w jaki to powiedział, był taki surowy i prosty, że zgodziłam się z nim być.
Fot. iStock
Nasz związek w ogóle nie przypomina tych opisywanych przez wasz portal czy jakieś gazety. Karol potrafi mi na przykład zrobić awanturę, jak widzi, że za długo gadam z jakimś innym facetem. Kilka razy nawet uderzył mnie w twarz, czy mną potrząsnął, ale przecież to jest dowód na to, jak bardzo mu na mnie zależy. On po prostu boi się, że może mnie stracić. Rozumiem jego niepokój, bo los rzucał mu wcześniej kłody pod nogi i on teraz musi walczyć o swoje szczęście.
Nikt nie ma prawa oceniać naszego związku albo zarzucać nam, że jesteśmy jakąś patologią. Wolę, jak mnie szturchnie z miłości parę razy niż żeby miał mnie obsypywać kwiatami, a potem na boku sypiać z innymi dziewczynami. A przecież roi się od takich zakłamanych związków. I że niby życie w takim kłamstwie, w takiej ułudzie jest lepsze?? Ja się pytam – jest lepsze?
Fot. iStock
Moja przyjaciółka nie może zrozumieć, że jestem z jej bratem. Ona już postawiła na nim kreskę, zresztą jak większość ludzi z jego otoczenia. Przekreślili Karola i koniec. Może i związek z nim nie jest prosty, ale wiem, że jestem dla niego kimś najważniejszym na świecie. Gdyby trzeba było, dałby sobie za mnie odrąbać rękę.
Nigdy wcześniej nie byłam z kimś takim, ale z każdym kolejnym dniem utwierdzam się w przekonaniu, że to jest facet dla mnie.
Nie ma czegoś takiego, jak jeden idealny schemat związku. Ludzie są różni i różnych rzeczy oczekują od drugiego człowieka. Ja oczekuję bezgranicznej miłości i wierności i właśnie to mam. Nie wam to oceniać.
Magda
Zobacz także: „Jestem brzydka, ale każdy facet marzy, żeby się ze mną przespać!” (Bezwstydna historia G.)