Nie ma człowieka bez wad, ale niektóre trudno tolerować. Wśród nich można wymienić arognację, dążenie po trupach do celu czy snobizm. Mogłoby się wydawać, że wśród przytoczonych przykładów ten ostatni jest najmniej szkodliwy, ale historia Marceliny temu przeczy. Dziewczyna ma snobistycznego narzeczonego - Norberta. Jego zachowanie niekiedy przekracza granice absurdu. Ostatnio przeszedł samego siebie i poprosił Marcelinę o coś strasznego. Ona zastanawia się teraz, czy to na pewno dobry kandydat na męża.
36 pytań, dzięki którym on się w Tobie zakocha. To udowodnione!
- Kocham Norberta, ale jego zachowanie coraz mniej mi się podoba. Nie powiem, że nie widziałam u niego od początku tej snobistycznej postawy, ale kiedyś była dla mnie do zaakceptowania. Obecnie przybrała wręcz absurdalną postać. Zaczęłam się zastanawiać, czy powinnam wiązać przyszłość z takim człowiekiem. Nigdy nie powiedział mi złego słowa, traktuje mnie jak księżniczkę i wiem, że mnie kocha, ale trudno mi spełnić jego prośbę. Na razie nie jestem w stanie.
Marcelina wyjaśnia, o co chodzi.
Fot. unsplash.com
Norbert nie przepada za moimi rodzicami. Nie w takim sensie, że ich nie lubi. Chyba lepszym określeniem będzie brak akceptacji. Powodem jest brak wykształcenia i ambicji, typowa wiejska mentalność oraz pochodzenie.
Ja nigdy przed nim nie ukrywałam, że wychowałam się na wsi. Zresztą przed nikim. Nie uważam, żeby był to powód do wstydu, a jeżeli ktoś tak sądzi, to jego sprawa. Nie mam zamiaru się tym przyjmować.
Moi rodzice są hodowcami bydła i uprawiają ziemię. Potrafię doić krowy, oskubać kurę i pielić warzywa. Opowiadałam o tym Norbertowi. Przyjmował moje opowieści ze zrozumieniem, chociaż nigdy nie dopytywał, jakby ten temat zupełnie go nie interesował. Wszystko się zmieniło, odkąd zostałam jego narzeczoną. Poprosił, abym nie zdradzała takich szczegółów naszym wspólnym znajomym. Miałam mówić, że pochodzę z malowniczej wioski, a moi rodzice są bagatymi i wpływowymi rolnikami. Rzecz jasna w tamtym regionie. Nie jest to prawda, ponieważ są biedni i nic nie znaczą w lokalnej społeczności.
Prośba Norberta wydała mi się nietaktowna i sprawiła mi przykrość. Z drugiej strony zawsze był dla mnie kochany i nigdy mnie o nic nie prosił, więc zgodziłam się. Najczęściej unikałam tematu swojego pochodzenia w rozmowach. Gdy sam wypływał, ograniczałam informacje do tych koniecznych i szybko pytałam o coś swoich rozmówców.
Fot.unsplash.com
Marcelina nie sądziła, że Norbert posunie się jeszcze dalej. Niedawno poprosił ją, aby zupełnie zerwała kontakt z rodziną i odcięła się od swoich korzeni. Obiecał, że jej rodzice na pewno będą mogli liczyć na pomoc finansową, gdy się zestarzeją. Nie chce jednak, aby Marcelina ich odwiedzała. Może do nich co najwyżej zadzwonić.
- Na początku myślałam, że Norbert żartuje, ale po jego minie szybko poznałam, że mówi poważnie. Powiedział, że nie żąda tego ode mnie, ale oczekuje, skoro mam zamiar wejść do jego rodziny. Dał mi do zrozumienia, że nie mógł się oprzeć uczuciu do mnie i tylko dlatego związał się z dziewczyną o tak niskim pochodzeniu. Rozumie, że to nie moja wina, ale bycie członkiem jego rodziny, przejęcie jego nazwiska mnie zobowiązuje.
Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Poprosiłam go o czas do zastanowienia się. Szczerze powiedziawszy, pomyślałam wtedy, że jest trochę dziwny. Przecież nie żyjemy w XIX wieku, ale w XXI. W niedługim czasie po tej rozmowie poznałam rodzinę Norberta i przestałam się dziwić.
To bardzo bogaci ludzie. Wykształceni i kulturalni, chociaż za bardzo przywiązują uwagę do pozorów. Mieszkają w małym dworku, w którym jest pełno antyków i starych obrazów przodków. Zwiedzając go, miałam wrażenie, że jestem bohaterką jakieś romantycznej powieści – z wątkiem mezaliansu. To wrażenie zostało spotęgowane, gdy dowiedziałam się, że korzystają z pomocy kucharki i sprzątaczki.
Fot.unsplash.com
Muszę jednak przyznać, że wszyscy byli dla mnie bardzo grzeczni i nikt nie dał mi odczuć, że moje pochodzenie jest nie do przyjęcia. Na temat mojej rodziny nie padło ani jedno słowo. Rozmowa toczyła się wyłącznie wokół przyszłości i rodziny Norberta.
„Piękna sąsiadka podrywa mojego męża. Boję się, że zdrada to tylko kwestia czasu”
Marcelina bardzo polubiła rodziców Norberta. Także jego pozostali krewni zdobyli jej sympatię.
- Ich snobizm jest bardzo dyskretny. Gdyby Norbert nie poprosił mnie o zerwanie kontaktów z rodzicami, nie pomyślałabym, że mają o sobie zbyt wysokie mniemanie.
Dziewczyna szczerze przyznaje, że nie wie, jak postąpić.
- Kocham Norberta i uważam, że mimo wszystko to wspaniały facet. Szanuje mnie, adoruje, pomaga we wszystkim. Jest ambitny, zaradny i męski. Rodzice też są super. Gdyby nie ta prośba, nie miałabym się do czego przyczepić.
Swoich rodziców też kocham. Może nie są wykształceni, mówią gwarą i mają dziwną mentalność, ale to moi rodzice. Kochają mnie i zawsze mi pomagali. Może nie zapewnili mi wspaniałych warunków materialnych, ale miłości i zrozumienia miałam pod dostatkiem.
I co ja mam zrobić? Muszę wybrać pomiędzy osobami, które bardzo kocham. Nie wyobrażam sobie rozstania ani z Norbertem, ani z rodzicami. Mimo wszystko zastanawiam się, co z niego za człowiek, skoro prosi mnie o coś takiego...