Randka w ciemno – ryzykowne przedsięwzięcie, na które decyduje się coraz więcej Polek. Popularność czatów internetowych oraz portali i aplikacji randkowych sprawiły, że kobiety czują się coraz bardziej pewne siebie i odważne w relacjach damsko-męskich. Niektóre potrafią umawiać się nawet na kilka randek tygodniowo.
Nie da się zaprzeczyć, że dzięki spotkaniom w ciemno otwieramy się na ludzi, mierzymy się z własnymi lękami i stajemy bardziej towarzyskie. Niestety nie wszystkie doświadczenia będziemy wspominać z miłym uśmiechem na ustach. Czasami dochodzi do żenujących, kłopotliwych i nieprzyjemnych sytuacji. Wybierając się na randkę w ciemno, musimy się liczyć z tym, że nie wszystko przebiegnie tak gładko, jak w naszych wyobrażeniach.
Niedawno natrafiłyśmy na zagraniczne forum internetowe, na którym kobiety anonimowo dzieliły się swoimi przeżyciami na temat randek w ciemno. Prezentujemy ich wyznania.
Zobacz także: 6 kłamstw, które sobie wmawiasz... i dlatego ciągle jesteś sama!
Fot. Thinkstock
Fred i ja poznaliśmy się przez portal randkowy. Szybko przeszliśmy na Facebooka, a potem prowadziliśmy rozmowy telefoniczne. Wkrótce zaprzyjaźniliśmy się i po czterech miesiącach postanowiliśmy się spotkać. Wcześniej widziałam jego zdjęcie. Na żywo okazał się zupełnie inny. Nie chodzi mi jednak o wygląd. Stworzyłam sobie w wyobraźni człowieka, który w rzeczywistości bardzo odbiegał od tego wyobrażenia. Podczas spotkania denerwowało mnie jego natarczywe spojrzenie, sposób, w jaki jadł, a najbardziej jego śmiech. Na żywo był po prostu koszmarny. Zakończyłam tę znajomość.
Ja i Ron pisaliśmy ze sobą od miesiąca, zanim zdecydowaliśmy się na spotkanie. Wcześniej kilka razy rozmawialiśmy ze sobą telefonicznie. Wiedziałam o nim sporo, wydawał się ciepły, rozsądny i normalny. Do tej pory nigdy nie byłam na randce w ciemno, ale siostra zachęciła mnie. Nie spotykałam się z nikim od roku i uznałam, że chyba ma rację, najwyższy czas coś zmienić. Umówiliśmy się na kawę w miłej i dobrze znanej mi knajpce. On pozwolił mi wybrać lokal. Czekałam na niego pół godziny, a potem zwyczajnie sobie poszłam. Zostawiłam mu wiadomość na automatycznej sekretarce, ale nigdy więcej się nie odezwał.
Fot. Thinkstock
Zarówno Victor, jak i ja byliśmy osobami po przejściach. To znaczy oboje zostaliśmy zranieni przez poprzednich partnerów. Dlatego byłam pewna, że to facet, który będzie na początku podchodził z dystansem do nowej znajomości i nie będzie szukał wrażeń. Pomyliłam się. Randka przebiegła cudownie, iskrzyło między nami i świetnie nam się rozmawiało. Na koniec Victor spytał się jednak: To do kogo idziemy? Do mnie czy do Ciebie?
Fot. Thinkstock
Nie jestem pięknością, ale nigdy nie narzekałam na powodzenie u facetów. Jestem brunetką średniego wzrostu o krągłych kształtach. Pracuję jako nauczycielka w szkole średniej. Od dawna nie układało mi się w życiu osobistym i bardzo pragnęłam kogoś znaleźć. Dlatego pewnego razu weszłam na portal randkowy. Po kilku dniach umówiłam się z moim rozmówcą na spotkanie. Nie prosił mnie o zdjęcie, ani ja o jego. To zrobiło na mnie wrażenie, bo faceci zazwyczaj patrzą na początku tylko na to. Umówiliśmy się przed znanym centrum handlowym. Zobaczyłam go już z daleka i on mnie też, bo patrzył się prosto na mnie. Kiedy byłam już blisko, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam. Zobaczyłam jak on sięga ręką do kieszeni, potem zerka szybko na mnie i pospiesznie odchodzi. Oniemiałam. Nikt nigdy nie uciekł na mój widok. Czuję się paskudnie…
Fot. Thinkstock
George i ja mieliśmy wspólnych znajomych. Pewnego razu zobaczył mnie na zdjęciu z tymi znajomymi. Od razu wpadłam mu w oko i poprosił mojego kumpla o numer. Solidarność męska okazała się silniejsza niż przyjaźń ze mną, ale dziękuję za to Bogu. Zdecydowałam się na spotkanie. Tydzień temu świętowaliśmy czwartą rocznicę ślubu. Uważam, że czasem trzeba zaryzykować i iść na randkę w ciemno. W innym przypadku można przegapić miłość swojego życia.
Zobacz także: Co zrobić, gdy seksapil ukochanego wpędza cię w kompleksy?
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Mike`a, pomyślałam sobie: Wow! Co za gorący facet. Oczywiście chodziło mi o zdjęcie. Był wysoki, miał męską twarz i delikatny zarost. Do tego przenikliwe niebieskie oczy, które od razu mnie zauroczyły. Na pierwszej randce z nim przeżyłam jednak ogromne rozczarowanie. Mój wybranek wyraźnie przytył, zaokrąglił się także na twarzy, przez co nie była już tak męska i nosił okulary. Jego oczy były brązowe. Kiedy delikatnie zapytałam, dlaczego przesłał mi zdjęcie kogoś innego, wyjaśnił, że to fotografia sprzed kilku lat. Nosił wtedy soczewki kontaktowe…
Zobacz także: Czy jemu chodzi tylko o seks?