Miłość na całe życie – jak to się robi?

Szacunek, kompromis, wspólne pasje. Co decyduje o powodzeniu relacji?
Miłość na całe życie – jak to się robi?
Fot. iStock
18.09.2016

„Miłość na całe życie” – dla wielu brzmi to jak oksymoron. Gdy rozpada się związek za związkiem, a kolejna próba ułożenia sobie życia we dwoje kończy się fiaskiem, trudno wierzyć w uczucie, które trwa aż do śmierci. A jednak. Prawdziwa miłość do grobowej deski istnieje naprawdę! Nawet naukowcy mają na to dowody.

Współczesne badania wykazały, że potrzeba kochania oraz bliskości siedzi w nas od pierwszych dni życia aż do śmierci. Zdaniem japońskich uczonych istnieją relacje tak silne, że gdy umiera jedna z osób tworzących parę, serce naprawdę może pęknąć z rozpaczy. Ciekawe są również wnioski uczonych, które trafiły do specjalistycznego magazynu „Cognitive and Affective Neuroscience” – wynika z nich bowiem, że można być bardzo zakochanym w partnerze nawet po wielu wspólne spędzonych latach; pary biorące udział w badaniu były ze sobą średnio od ponad 20 lat. Ochotnicy twierdzili, że pomimo upływu czasu wciąż są szaleńczo zakochani w swoim mężu czy żonie – a badanie mózgu potwierdziło ich deklarację.

Żeby odkryć sekret miłości, która nie mija z czasem, warto przyjrzeć się starszemu pokoleniu, bo jest coś, czego możemy się od niego nauczyć. Kiedyś gdy ludzie mówili sobie: „i nie opuszczę cię aż do śmierci”, traktowali to serio. Rozwód? Kto by kiedyś słyszał o rozwodzie? Dziś media biją na alarm: coraz więcej związków małżeńskich rozpada się w ciągu pierwszych pięciu lat. A istotną część rozwodników stanowią młodzi, którzy nie przekroczyli 24. roku życia. Tymczasem do rozwodów w pokoleniu naszych rodziców czy dziadków dochodziło bardzo rzadko. Choć, co prawda, nie wszystkie związki były udane. Mówi mi o tym 58-letni Jerzy. „Nie zawsze ludzie do siebie pasowali. Kłócili się, żyli jak pies z kotem, bywały małżeństwa nieudane. Ale nikt nie myślał o rozwodzie. Takie były czasy”.

Akurat to o, czym mówi Jerzy, nie musi się każdemu podobać: egzystowanie pod jednym dachem z człowiekiem, na którego nie ma się ochoty patrzeć, nie jest dobrym sposobem na życie. Co nie znaczy, że w starszych pokoleniach nie było udanych związków. Przeciwnie – było ich bardzo dużo.

WASZE HISTORIE: „Pragnę małżeństwa, ale on nie chce o tym słyszeć...”

Miłość na całe życie

Fot. iStock

Nauczcie się kompromisu

Barbara i Jerzy w ubiegłym roku świętowali 50. rocznicę ślubu. Spędzili ze sobą całe życie. Doczekali się dwóch synów i trzech wnuków. Gdy przebywa się w ich towarzystwie, widać, że nie są ze sobą jedynie dla samego bycia, bo rozwodzić się nie wypada. „Oni naprawdę do siebie pasują, mimo że są zupełnie różni” – twierdzi ich syn Szymon. Jest więc sporo prawdy w powiedzeniu, że przeciwieństwa się przyciągają. Bo gdy np. dochodzi do konfrontacji dwóch równie silnych, nieustępliwych charakterów, znacznie trudnej utrzymać relację.

U Barbary i Jerzego jest tak: ona subtelna i spokojna. Ona nieustępliwy i charyzmatyczny. Ale dogadali się nie dlatego, że jedna strona podporządkowała się drugiej, tylko dlatego, że nauczyli się trudnej sztuki kompromisu. „Na pewno nie można iść na udry, nie można za wszelką cenę próbować udowodnić światu, że tylko ja mam rację i nikt poza mną. Można się kłócić, spierać, ale uważam, że w małżeństwie ostatecznie o wszystkim trzeba decydować razem” – mówi Barbara.

Miłość na całe życie

Fot. iStock

W jej długoletnim małżeństwie nagrodzonym medalem przez Prezydenta RP jest jeszcze jedna rzecz, prócz kompromisu, bez której przeżycie 50 lat nie byłoby możliwe: szacunek. „Tata zawsze bardzo doceniał i szanował poświęcenie mamy, która za swoją pracowitość powinna mieć postawiony pomnik. Nie bał się ciepłych słów czy zwykłego dziękuję. A i ona umiała go pochwalić, zwłaszcza w towarzystwie, co jak wiadomo, jest miłe dla każdego. Szacunek jest niezbędny, by związek przetrwał” – mówi Szymon, który stara się wnioski wyniesione z domu rodzinnego przenieść na grunt swojej rodziny. Ze skutkiem – niedawno świętował 25. rocznicę ślubu.

Zobacz także: Zakochane KŁAMCZUCHY: Perfidne oszustwa, których dopuszczamy się wobec partnerów

Cieszcie się czasem spędzonym we dwoje

Komu jeszcze przytrafia się miłość na całe życie? Na pewno tym, którzy dzielą ze sobą pasje i zainteresowania i którzy podobnie patrzą na świat. 95-letnia biznesmenka i ikona mody Iris Apfel, która była projektantką wnętrz w Białym Domu u dziewięciu kolejnych amerykańskich prezydentów, ze swoim mężem Carlem przeżyła 67 lat. Rozdzieliła ich śmierć: Carl zmarł jako stulatek 1 sierpnia 2015 roku. W jednym z wywiadów Iris wyznała, że wszystko robili razem. „Nigdzie się bez niego nie ruszałam”.

Miłość na całe życie

Fot. iStock

Nie do końca jest więc tak, że najlepsze są te związki, w których partnerzy dają sobie dużo swobody. Owszem, nie chodzi o to, żeby być do siebie przyklejonym dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale wspólne pasje i radość z życia we dwoje są niezbędne, by relacja była udana. Potwierdza to przypadek Barbary i Jerzego, którzy poznali się w pracy. Od ponad 50 lat (bo do trwającego pół wieku małżeństwa trzeba doliczyć kilka lat spędzonych na randkowaniu i w narzeczeństwie) są razem: i w domu, i w pracy, a teraz na emeryturze. Od rana do wieczora w duecie. A jednak do dziś świata poza sobą nie widzą.

Z obserwacji par, które całe życie są razem, wynika, że szacunek jest niezbędny – oznacza to również ciepłe wypowiadanie się o partnerze. Iris Apfel: „Carl był prawdziwym dżentelmen, hojnym, zabawnym, z poczuciem humoru. A do tego był szalenie uprzejmy. Odkąd się pobraliśmy, razem pracowaliśmy, podróżowaliśmy, żyliśmy”. Projektantka biżuterii Alexis Bittar w rozmowie z „New York Timesem” powiedziała: „Nigdy nie spotkałam słodszej i bardziej kochającej się pary od nich. Kochali się i szanowali bezwarunkowo”.

Miłość na całe życie

Fot. iStock

Wspierajcie się i rozmawiajcie o wszystkim

O tym, jak może wyglądać życie we dwoje, w którym jest miejsce na wspólne pasje i zainteresowania, opowiedziała w wywiadzie dla „Echa Dnia” związana z polityką, członkini Parlamentu Europejskiego Róża Thun: „Franz mi często robi rodzaj przeglądu artykułów z prasy międzynarodowej z całej Unii Europejskiej, dotyczących tematów, które nas interesują. Wertuje miesięczniki specjalistyczne, podsuwa ciekawe wywiady z ludźmi mającymi wizję gospodarki europejskiej. Albo mi opowiada, co oni powiedzieli, jak nie mam już siły czytać. Robi znakomity serwis debaty europejskiej. A poza tym jest encyklopedią who is who, zna wszystkich ważnych ludzi na świecie, więc często się pytam, kto jest najlepszym specjalistą w danej dziedzinie, albo kto jest kim. Franz jest dla mnie dużym wsparciem w tematach etycznych i teologicznych. (…) Jest naprawdę moim ogromnym wsparciem”.

W dalszej części wywiadu Franz Thun wyznał, że wspólnie z Różą decydują o najważniejszych sprawach. „Rozmawiamy o wszystkim”. Jadwiga Thun: „Rodzice są takim małżeństwem, które wszystko robi razem, wszystkie decyzje podejmuje razem, więc trudno określić, w którym momencie, kto komu doradza. To jakoś wspólnie się odbywa, oni razem coś postanawiają”.

Miłość na całe życie dotyka ludzi, którzy potrafią się ze sobą dogadać. Brzmi naiwnie, a jednak częstym problemem rozwodzących się młodych par jest szwankująca komunikacja. Niedomówienia, nieporozumienia, niewyjaśnione urazy z czasem urastają do rangi wielkiego problemu. „Na pewno trzeba umieć powiedzieć proszę, przepraszam i dziękuję. I od czasu do czasu też kocham” – sumuje Barbara.

Zobacz także: Słodkie wiadomości na dobranoc, które sprawią, że on na pewno będzie o tobie śnił!

Ewa Podsiadły-Natorska

Polecane wideo

Komentarze
Ocena: 5 / 5

Polecane dla Ciebie