Szesnastoletni Jasiek właśnie przeżywa swoją pierwszą miłość. Wybranka jego serca to dziewczyna od niego starsza, samodzielna. Wyprowadziła się z domu, mieszka z koleżanką. Gdy okazało się, że jej współlokatorka zamierza opuścić mieszkanie, Jasiek wpadł na szalony pomysł: wprowadzi się do swojej ukochanej! Skoro rodzice i tak go utrzymują, pomyślał, to po prostu będą mu te pieniądze dawali do ręki. Tyle że gdy im to zaproponował, nie byli zachwyceni. „A kto będzie ci prał, sprzątał?” – spytała matka. „Jasiek, po co pakować się w taki poważny związek?” – zapytał ojciec. „Co ze szkołą?” – dopytywali. „Nie skracaj sobie młodości…”.
To nie jest prawdziwa historia, tylko fragment jednego z ostatnich odcinków serialu „Klan”. Co nie znaczy, że nie mogłoby się to wydarzyć naprawdę. Wiele par – prędzej czy później – zaczyna się zastanawiać, czy warto ze sobą zamieszkać. I kiedy najlepiej to zrobić. Oto nasze sugestie.
To coś poważniejszego niż przelotna znajomość
Nie myl miłości z pożądaniem! To błąd, który wiele z nas ma na sumieniu. Gdy poznajemy atrakcyjną osobę, w której się zakochujemy, często wydaje nam się, że to miłość do grobowej deski – zwłaszcza w młodym wieku. Tyle że nierzadko nie jest to dojrzałe uczucie, a zakochanie, pożądanie, chemia. Może ci się wtedy wydawać, że po prostu musicie ze sobą zamieszkać, bo to ten jedyny, na zawsze, na amen. Uważaj jednak – trudno to stwierdzić po miesiącu czy dwóch znajomości. Naprawdę nie ma sensu się śpieszyć. Upewnij się, że to coś więcej niż krótka, choć namiętna znajomość. Potrzebujesz trochę czasu.
Właściwie już ze sobą mieszkacie
Niedawno zdałaś sobie sprawę, że w zasadzie większość twoich rzeczy jest już w mieszkaniu twojego partnera. Zresztą, to żaden przypadek – spędzasz tam bardzo dużo czasu i można wręcz powiedzieć, że tam pomieszkujesz. Nie wspominając o weekendach – wtedy w zasadzie można cię znaleźć tylko pod jednym adresem (i nie jest to adres twojego domu rodzinnego). W takiej sytuacji wspólne zamieszkanie powinno być tylko formalnością. Jesteście gotowi, by tego spróbować.
Jesteście gotowi na ten krok
Wspólne zamieszkanie to bardzo poważna decyzja. Z pewnością odciśnie ona piętno na waszej relacji – możecie się do siebie jeszcze bardziej zbliżyć albo… rozstać. Mieszkanie pod jednym dachem nie jest zatem dla nastolatek, które znają chłopaka od tygodnia i nie mają lepszego pomysłu na życie – a dla poważnych kobiet i mężczyzn, którzy ponad wszelką wątpliwość wiedzą, że są na to gotowi i chcą, aby ich związek przeszedł na wyższy poziom. Są również gotowi wziąć na siebie wszelkie konsekwencje swojej decyzji – również takie, że postanowią się rozejść.
Jest jeszcze kilka sygnałów świadczących o tym, że warto rozważyć zamieszkanie pod jednym dachem. Oto one:
- Czujesz się samotna, gdy twojego partnera nie ma w pobliżu. W dobrych i ciężkich chwilach zawsze się do niego zwracasz;
- Nie macie problemu z dzieleniem się wydatkami. Nie ma między wami pretensji o to, kto ile zarabia i ile wydaje. Wszystko odbywa się naturalnie;
- W jego mieszkaniu czujesz się lepiej niż we własnym domu. On też mówi otwarcie, że bez ciebie to nie dom;
- Nie zamierzasz układać mu życia – nie będą ci przeszkadzały jego wyjścia z kolegami czy potrzeba spędzenia czasu solo;
- Oboje nie widzicie problemu w wykonywaniu domowych obowiązków. Będziecie się nimi dzielić sprawiedliwie;
- Czujesz, że jeszcze chwila, a zwariujesz z rodzicami pod jednym dachem.
Ewa Podsiadły-Natorska
Sprawdziliście się w trudnych sytuacjach
To fakt, że największy test czeka was, gdy ze sobą zamieszkacie, ale już teraz możecie sprawdzić, czy wasz związek jest trwały i pomyślnie przeszedł przez wyzwania rzucone wam przez życie. Zastanów się, jakie trudne sytuacje was spotkały i przypomnij sobie, czy wyszliście z nich obronną ręką. Dołek psychiczny, kłopoty rodzinne, finansowe, zawodowe, zdrowotne, traumatyczne przeżycie… Oto sytuacje, które są najlepszym sprawdzianem dla związku. Jeśli w trudnych chwilach mogłaś liczyć na partnera, zamieszkanie pod jednym dachem powinno tylko umocnić waszą relację.
Jesteście finansowo niezależni
A teraz jedna z najistotniejszych kwestii, gdy chodzi o dzielenie mieszkania: pieniądze. Trudno liczyć (jak Jasiek z „Klanu”), że utrzymają was rodzice. Bądźcie poważni. Zanim wprowadzisz się do ukochanego, on do ciebie albo zanim coś wspólnie wynajmiecie, usiądźcie z kartką, ołówkiem i kalkulatorem, a następnie policzcie, jakie macie dochody (w tej chwili, a nie jakie być może się pojawią) i skalkulujcie czekające was wydatki. Wyprowadzka z domu oznacza, że chcecie się usamodzielnić. A samodzielność nie jest łatwa. I tania. Trzeba będzie opłacić wynajem, rachunki, kupić jedzenie, rzeczy niezbędne do domu itp. Pamiętajcie o tym!
Znacie się na wylot
Wspólne mieszkanie to znakomity test dla związku – tylko w taki sposób możecie się przekonać, czy naprawdę do siebie pasujecie. To właśnie proza życia najskuteczniej weryfikuje związek i uczucie, które was łączy. Jeśli dacie sobie z nią radę – świetnie. Ważne jest również to, co przeżyliście przed przeprowadzką. Jesteś pewna, że znacie się jak łyse konie? Robiliście przed sobą mnóstwo rzeczy, również tych zawstydzających i kłopotliwych? Nie może być tak, że rozważasz zamieszkanie z partnerem, ale przerażają cię błahostki – np. fakt, że codziennie będzie widział cię bez makijażu. Jeśli myślisz takimi kategoriami, nie jesteście gotowi na ten krok.
Nie przeszkadzają ci nawyki partnera
Siła przyzwyczajenia jest ogromna. Nawyk to druga natura człowieka. Pewnie dobrze już poznałaś nawyki swojego partnera. Najwyższy czas odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ci odpowiadają. Przykład: on jest bałaganiarzem, a ty pedantką. Fakt, denerwuje cię jego zachowanie, ale teraz myślisz sobie, że po prostu wprowadzisz swoje rządy w waszym wspólnym mieszkaniu i zmusisz partnera do czystości. Stop! Nie jest łatwo pozbyć się przyzwyczajenia. Oczywiście, można pracować nad charakterem, ale osoba, której to dotyczy, powinna tego chcieć. Jeśli więc twój partner ma nawyki, które doprowadzają cię do szału, dobrze byłoby najpierw o nich porozmawiać.