Wasze wyznania: „Jestem konkubiną”

Czy życie na kocią łapę się opłaca?
Wasze wyznania: „Jestem konkubiną”
Fot. Unsplash.com
28.06.2018

Słowo „konkubinat” budzi wiele różnych emocji. Zazwyczaj wolimy łagodniejsze określenia na temat relacji łączącej kobietę i mężczyznę. Mówimy, że żyją na kocią łapę, w związku partnerskim albo po prostu – są parą.

Jak w 7 dni zapomnieć o byłym facecie?

Luźne związki już nie są w społeczeństwie napiętnowane tak bardzo, jak kiedyś, zwłaszcza w dużych miastach. Nawet starsze osoby zaczynają patrzeć na nie z przymrużeniem oka. Mimo to życie w konkubinacie jest fajne tylko przez jakiś czas. Tak przynajmniej można stwierdzić na podstawie wypowiedzi większości kobiet. Po jakimś czasie mają dosyć życia bez zobowiązań. Tych, które mają na ten temat inne zdanie, jest zdecydowanie mniej.

Jak to jest żyć w konkubinacie? Czy kobiety żałują z perspektywy czasu życia na kocią łapę? Czy musiały się mierzyć z nieprzyjemnymi konsekwencjami? Oto wyznania kobiet z forów internetowych.

konkubinat

Fot. unsplash.com

„Małżeństwo nie jest dla mnie wartością. Widziałam zbyt wiele związków, gdzie dwie osoby MUSIAŁY ze sobą być powiązane nicią zobowiązań finansowych... a ja cenię sobie wolność... i możność bycia z kimś z chęci, a nie z przymusu...”.

„Żyję w konkubinacie, ponieważ nie widzę dla siebie innej perspektywy. Nigdy nie miałam powodzenia u facetów. Wreszcie znalazłam kogoś, kto mnie chce. Cieszę się, że w ogóle kogoś mam. Wolałabym wziąć ślub, ale on już raz był żonaty i powiedział mi, że więcej ślubu nie weźmie”.

„Ślub w dzisiejszych czasach nic nie znaczy. Ludzie rozwodzą się, zdradzają... Ślub nie daje gwarancji, że wszystko będzie w porządku. Mieszkam z moim facetem na kocią łapę już 5 lat. To prawda, że na początku bardziej się starał, a teraz traktuje mnie bardziej jak służącą. Ale czy po ślubie byłoby inaczej? Wątpię”.

Ludzie krzywo się na mnie patrzą, bo żyję w luźnym związku. Pochodzę z małej miejscowości. Wyjechałam na studia do dużego miasta i zamieszkałam z facetem. Moja mama i babcia rozpaczały, ale po pewnym czasie sie przyzwyczaiły. Ukrywały jednak przed sąsiadami, jak się mają sprawy. Świat jest mały, więc ktoś szepnął drugiemu na ucho i sprawa się rozniosła. Nie mam dobrej opinii wśród sąsiadów, ale nie mam zamiaru wracać do rodzinnej miejscowości po zakończeniu studiów”.

konkubinat

Fot. unsplash.com

„Ślub ułatwia pewne sprawy, ale ja boję się sformalizowania związku. Koleżanki wciąż mnie namawiają, abym wywarła presję na swoim facecie. Mnie jednak odpowiada konkubinat, niezależnie, co myślą o tym ludzie. Wiem, że mojemu partnerowi również. On uważa, że dzięki temu zakochani bardziej się starają”.

„Nie polecam nikomu konkubinatu. Mój facet na początku mówił, że zobaczymy, jak się nam będzie razem mieszkało. Byłam z nim 10 lat. Rzucił mnie kilka dni temu. Okazało się, że spotyka się z jakąś dziewczyną i ma zamiar się jej oświadczyć. Kupił pierścionek, kiedy jeszcze był ze mną! A tak przekonywał, że ślub to przeżytek. Nigdy jeszcze nie czułam się tak bardzo upokorzona”.

„Zostałam porzucona przez faceta, z którym mieszkałam na kocią łapę przez 4 lata. Ja chciałam ślubu, a on nie. Ciągle odkładał tę decyzję na później. Najgorsze jest to, że mieszkaliśmy w małym mieście, gdzie ludzie mniej więcej się znają. Teraz jestem wytykana palcami. Mama powtarza mi, że mam małe szanse na znalezienie chłopaka w rodzinnym mieście i powinnam wyjechać”.

„Na początku konkubinat mi się podobał. Nie byłam gotowa na takie odważne decyzje jak ślub. Zgadzałam się z facetem, że luźne związki są lepsze. Teraz jednak chciałabym to zmienić. Ślub to ślub. Daje większe poczucie bezpieczeństwa. Poza tym od jakiegoś czasu czuję się wykorzystywana. Niestety mój partner nie chce słyszeć o legalizacji naszego związku. Zagroził mi wręcz, że porzuci mnie, jeśli będę naciskać”.

A Wy mogłybyście żyć z facetem bez persektywy na ślub?

Polecane wideo

Komentarze (45)
Ocena: 4.64 / 5
gość (Ocena: 5) 29.06.2018 00:11
Ja jestem w związku partnerskim z facetem już 12 lat, z tym że od 6 lat mieszkamy razem na poważnie.Na razie jesteśmy na obczyźnie, dorabiamy się, więc ślub jest nam zbędny. Uważam, że jeśli się kogoś kocha, nie potrzebny jest do tego podpisany papier.Ludzie też mi się dziwią, jak mówię ile lat jesteśmy razem, ale ja go po prostu kocham i jestem z nim tyle bez ślubu. Co to komu do tego ?! Co innego, jak już będą dzieci i np. wspólne mieszkanie, wtedy ślub jak najbardziej, ale to bardziej z powodów prawnych, a nie z chęci.
zobacz odpowiedzi (2)
Ons (Ocena: 5) 28.06.2018 22:48
Jestem 10 lat po rozwodzie. Z poprzedniego małżeństwa mam ukochanego syna. Od 7 lat żyje z konkubinacie. Tak, zaszlam w ciążę z moim partnerem i razem wychlwyjemy 5 córkę i mojego syna. Moj konkubent zawsze powtarza,ze ma dwoje dzieci, syna i córkę kocha tak samo. Ślubu nie chcemy, bo papier jest nam nie potrzeby do szczęścia
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 28.06.2018 21:16
Dziewczyny, UWAGA NA LOTERIE Z MACA!!! Wygralam plecak i dostalam wiadomosc, w ktorej mam podac swoje imie, nazwisko, adres, nr tel. I wszystko ok, bo musza wiedziec gdzie maja wyslac nagrode i do kogo. Ale oni chca nr PESEL!!! nie dajcie sie nabrac na to marketingowe zagranie majace na celu zebranie jak najwiecej danych od ludzi. Jak chcecie, moge wam wkleic cala wiadomosc mailowa ktora od nich dostalam. Spytalam, do czego pptrzebuja nr pesel, ale odpowiedzi nie otrzymalam. Nie podawajcie nr pesel, jesli nie jest to konieczne, bo wasze dane nie beda bezpieczne.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 28.06.2018 19:43
Ja nie rozumiem jak można być w związku, chcieć z sobą być i bać się małżeństwa... Rozumiem w ogóle go nie chcieć bo się nie czuję potrzeby, ale bać się? Mam znajomą która nie chce wychodzić za mąż bo nie wyobraża sobie jakby mogła tak się zadeklarować na zawsze dla jednego faceta, przy czym są już razem 8 lat i mieszkają ze sobą i nie mają w planach się rozstawać. To w czym problem? XP ludzie się boją zobowiązań, jakichkolwiek. Całe życie asekuracyjnie...
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 5) 28.06.2018 15:18
slub gwarantem trwalosci zwiazku ? wow
odpowiedz

Polecane dla Ciebie