Ideał mężczyzny dla każdej z nas oznacza co innego. Zazwyczaj jednak zgodnie twierdzimy, że wymarzony partner powinien być czuły, zaradny, odpowiedzialny, zabawny i poważny, kiedy trzeba. Nie miałybyśmy także nic przeciwko, gdyby na dodatek był nieziemsko przystojny, wysportowany i dbał o siebie. Estetyka jest dla nas ważna, ale jak się okazuje – nigdy nie powinna być najważniejsza. W przeciwnym razie nic z tego nie wyjdzie.
Kolejne badania naukowe udowadniają, że tajemnica udanego związku to podział ról. To nie facet powinien błyszczeć. Zdecydowanie najlepiej sprawdza się układ, kiedy kobieta jest obiektywnie atrakcyjna, a mężczyźnie daleko do Brada Pitta. Im brzydszego wybierzesz sobie partnera, tym większe prawdopodobieństwo, że Wasza miłość przetrwa wszystko. I wcale nie chodzi o współczucie.
Dlaczego powinnaś przestać oglądać się za modelami i pokochać przeciętniaka? Naukowcy znają na to odpowiedź!
fot. Thinkstock
Jedno z badań wykazuje ciekawą zależność. Okazało się, że żony „brzydali” czują się zdecydowanie szczęśliwsze, niż małżonki chodzących ideałów. Przeciętny facet nie jest skoncentrowany na swoim wyglądzie, więc całą uwagę poświęca swojej ukochanej, a także ewentualnemu potomstwu. Z drugiej strony kobieta czuje, że nie musi być aż tak perfekcyjna, więc inwestuje w związek, a nie swój wygląd.
Panowie niewyróżniający się z tłumu zdają sobie sprawę z konkurencji, jaka czai się na każdym kroku, więc ze zdwojoną siłą walczą o powodzenie związku. Każda ze stron wygrywa!
fot. Thinkstock
Niektórzy mogą stwierdzić, że to wyjątkowe podłe, ale z faktami trudno dyskutować. Badacze udowodnili, że żony mało atrakcyjnych mężczyzn czują się w związku zdecydowanie pewniej, niż gdyby miały u boku modela Calvina Kleina. Brzydki mąż gwarantuje stabilizację. Po pierwsze – nie będzie myślał o innych kobietach, skoro trafiła mu się taka ślicznotka. Po drugie – prawdopodobnie i tak żadna inna go nie zechce.
Panie twierdzą także, że im mniej zjawiskowa uroda partnera, tym bardziej są przez niego adorowane. Przystojniacy sami uwielbiają otrzymywać komplementy, a przeciętniak poświęci całą uwagę Tobie.
fot. Thinkstock
Niemal wszystkie badania na temat relacji damsko-męskich potwierdzają, że kobiety i mężczyźni oczekują od partnerów zupełnie czego innego. Panowie są genetycznie zapatrzeni w naszą urodę i wartość kobiety oceniają na podstawie ładnej buzi czy seksownego ciała. My na pierwszym miejscu stawiamy osobowość, status społeczny, reputację i kondycję fizyczną ukochanego.
W związku, w którym to my górujemy pod względem atrakcyjności, czujemy się zdecydowanie pewniej. Wiemy, że podobamy się partnerowi i niczego więcej nie potrzebujemy do szczęścia. Dla „brzydala” zawsze będziemy idealne.
fot. Thinkstock
Może się wydawać, że jest zupełnie odwrotnie, ale naukowcy zdążyli już to sprawdzić. Okazuje się, że męska uroda to ogromny ciężar i piętno, które... całkowicie odbiera pewność siebie i przebojowość. Im bardziej atrakcyjny facet, tym większe ma problemy z poznawaniem kobiet. Z czego to wynika? Przystojniacy nie lubią podrywać, bo czekają, aż sami zostaną poderwani. Mniej urodziwy mężczyzna zdaje sobie sprawę, że jeśli sam nie zrobi pierwszego kroku, nic z tego nie wyjdzie.
To bardzo ciekawy mechanizm, który sporo tłumaczy. Według psychologów przeciętnej urody facet, który nie boi się podejść i zacząć rozmowę, z miejsca staje się dla nas atrakcyjniejszy. Z kolei właściciele pięknych twarzy i boskich torsów swoim brakiem zdecydowania zupełnie tracą w naszych oczach.
fot. Thinkstock
A wszystko to sprowadza się do jednego – w związku z nieurodziwym facetem czujemy się najbezpieczniej. Wiemy, że partner nigdy nas nie skrzywdzi, ani nie zdradzi, bo jesteśmy dla niego spełnieniem marzeń. Z kolei relacja z fantastycznie wyglądającym narcyzem to zawsze ryzyko, że wymieni nas na lepszy model.
Nie warto więc zawieszać poprzeczki zbyt wysoko. Z przystojniakiem fajnie jest się pokazać, ale to „brzydal” zapewni nam szczęśliwe życie.