Dlaczego boimy się być w związku?

W życiu dążymy do tego, aby kochać i czuć bliskość tego jedynego. Ale gdy już go mamy, uciekamy, wycofujemy się. Jak odnaleźć przyczynę tego problemu?
Dlaczego boimy się być w związku?
17.10.2008

Takie historie znamy z kina - zakochana para, miłość od pierwszego wejrzenia, ślub. Ale w dniu tej najważniejszej uroczystości, w pannie młodej coś pęka. Zaczyna mieć wątpliwości. W efekcie, ucieka sprzed ołtarza.

Oczywiście, wszystko kończy się dobrze i na koniec owa para się schodzi. Ale to nie życie, to scenariusz romantycznej komedii.

W życiu bywa znacznie gorzej. Wszystko zaczyna się w fazie naszej emocjonalnej dorosłości. Życie dorosłe to duże wyzwanie dla młodych kobiet. Nie jest to łatwy proces. Nie każda z nas ma w tym czasie ukształtowane priorytety. Życie na własny rachunek powinno oznaczać przygotowanie do zawodu, a także otwarcia na kontakty z płcią przeciwną. I już nie na zasadzie pierwszych pocałunków, jak w okresie szkolnym. Te kontakty po dwudziestym roku życia wkraczają w nieco bardziej zaawansowaną fazę. A dojrzała bliskość z osobą innej płci jest możliwa wtedy, gdy partnerzy mają w miarę rozwinięte poczucie tożsamości. To, co wiąże się z dorosłym, samodzielnym i rozważnym życiem, to odpowiedź na pytanie: „Kim jestem?”. To punkt wyjścia do odnalezienia własnych potrzeb, w następstwie do związania się z mężczyzną. Bo jakże można otworzyć się na miłość, jeśli nie zna się samej siebie?

W okresie zapoznania, później bycia w związku, pojawia się wiele wątpliwości i lęków. To normalne i całkowicie zrozumiałe. W momencie wejścia w związek nie można już o sobie myśleć „JA”, tylko „My” - to zobowiązuje. I właśnie tego zobowiązania najbardziej się boimy. Później pojawia się także obawa przed skrzywdzeniem partnera. Dlaczego tak się dzieje? Przed każdym związkiem mamy problem z przewartościowaniem "swoich" potrzeb na „nasze” potrzeby.

Budując związek, mamy do czynienia ze starciem się dwóch osobowości. Czasami są one podobne, czasami różne. Wszelkie wspólne cechy partnerów są budulcem, fundamentem szczęścia i miłości. To, co was różni, to wasze osobne światy, w których zmian nie potrzebujecie, a jeszcze bardziej nie chcecie ich stracić. I to prawidłowe myślenie. Ważne, aby w związkach nie zatracać swojej przestrzeni na rzecz drugiej osoby. Należy też dbać, aby twój „świat” nie przyćmił potrzeb partnera. Najważniejsza, ale i najtrudniejsza jest równowaga.

Nie można się zatracić w związku. To najgorsze, co robią zakochane kobiety. Rezygnują ze świata, który je otacza, z ludzi, którzy byli przy nich do tej pory. Nigdy nie wiadomo, jak długo przetrwa związek, a przyjaciel jest na całe życie. Nie wolno o tym zapomnieć. Ważna jest nieustanna wymiana społeczna.

W budowaniu wspólnej przyszłości ważne są wzorce i to te z najbliższego otoczenia. Fajnie, jeśli możecie się poprzyglądać małżeństwom czy parom, których związki oparte są na wspólnym szacunku, bez wyrzekania się własnych potrzeb. Obserwacja emocji u innych to niezwykle przydatna lekcja. Można wyciągnąć naprawdę konstruktywne wnioski.

Z lęku przed odpowiedzialnością, kobiety, które nie miały pozytywnych wzorców pod postacią takich „dobrych” związków, często mają obawy przed wejściem w bliskie relacje z mężczyzną. Dobrze, jeśli kobieta rozumie związek jako wspólnotę, nie postrzega każdego z partnerów jako indywiduum. Bardzo przydatne jest to w kwestii podejmowania decyzji. Należy sobie zdawać sprawę z ich konsekwencji, bo poniosą je dwie osoby, a nie, jak do tej pory, jedna.

Podobnie jest z opiekuńczością i nadopiekuńczością. Dla kobiet, zachowanie równowagi w tych kwestiach jest nie lada wyzwaniem. Te, które widziały pozytywne wzorce w domu, mają ułatwione zadanie. Wiedzą, jak uporać się z gniewem na rzecz szacunku i miłości. Lęki przed bliskością w związkach przeżywają częściej ci, którzy wchodzą w dorosłość bez doświadczenia miłości w rodzinie czy w najbliższym otoczeniu.

Polecane wideo

Komentarze (67)
Ocena: 5 / 5
gość (Ocena: 5) 07.01.2022 19:14
Kobiety to kurwy szmaty dziwki cipy
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 19.05.2009 23:13
Nie ma receptury na miłosc , nie ma receptury na idealny związek. Ale czym bylby zwiazek bez lez? smutków itp. Takie doznania tez są potrzebne , pozwalają docenic.... zobaczyc to czego wczesniej sie nie widziało :) Rzadko kiedy sie zdarza , by dwoje ludzi zdecydowało sie rozstać , zawsze któraś ze storn jest mocniej zaangażowana :)
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 23.11.2008 19:32
[quote="Gosc"][quote][b]Gosc[/b] Ej dziewczyny powiedzcie mi oceniająć moją wypowiedz czy nadaje się na faceta dla którejś z was jestem facetem mam 23 lata lubie sie wyszaleć lubie sobie wypić lubie wrócic do domu o 3 rano a potem na 5 iść do pracy i lubie chodzić po domu w samych gaciach kocham słuchać muzyke na full (Rage against the mashine,System of a down, K.A.S.T.A)w domu jeżdzić moim samochodem szybko paląc przy tym opony po Wrocławiu lubie jeżdzić motorem na zloty po całej Europie lubie sporty ekstremalne , Lubie się bić z kolesiami którzy nie szanują kobiet i spinają się bez powodu lubie jeszcze dużo rużnych dziwnych rzeczy ale co do kobiet nigdy nie udeżyłem żadnej nie zdradziłem wszystkie problemy starałem sie rozwiązywać za pomoca dialogu a mimo to od dwóch lat jestem sam czy jest jakaś kobieta która zaakceptuje taką osobowość jak ja? PozdrO. [/quote] O kurcze wiesz co.. tez jestem z Wroclawia i jak to jest ze sie jeszcze nie poznalismy ?! ;) Tez mam swoje pasje, uwielbiam nocne zycie nawet bardziej niz dzienne ;) a muzyka na full to podstawa.. jak ma byc cicho to lepiej zeby wcalen ie gralo ;) [/quote] jesteś sam??? to wcale nie dziwne wręcz normalne ..fajni faceci ale tak naprawdę fajni są sami...bo laski myślą ze to ściema i ze są na pewno zajęci wiec nie wierzą,,ja tez jestem sama..a mam swoje jakieś tam zalety..skoro przyciągam facetów ale później się wycofują bo do końca nie wierzą jak ja mogę nie mieć facet a..wiem to chore dziwne itd ale tak jest!!!
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 31.10.2008 19:09
[quote="sweeteneer"]Niestety moja obawa przed byciem w związku jest bardzo duża. Bardzo się boję być znowu zraniona, dlatego, kiedy znalazłam fajnego chłopaka i kiedy wszystko się fajnie rozwijało, wszystko popsułam. Mam bardzo niską samoocenę, nie wierzyłam w to, że taki chłopak może na mnie zwrócić uwagę, od samego początku myślałam, że to jakiś podstęp, żart i dlatego rozpoczęłam coś w rodzaju gry. Udawałam obojętną, niedostępną, czasem byłam bez powodu nie miła. Koniecznie chciałam pokazać, że jestem twarda, że to ja dyktuje warunki. No i niestety nie dopuszczałam do siebie myśli, że się angażuję w tą znajomość. Teraz kiedy go straciłam wiem jak bardzo mi na nim zależy. Powiedzenie "nie docenia się tego co masz, dopóki tego nie stracisz" niestety w tym przypadku się sprawdziło :( Jeśli któraś z Was wie jak mogę spróbwać to naprawić, bedę wdzięczna za radę. [/quote] SZCZERA ROZMOWA TO PODSTAWA ! TRZYMAM KCIUKI
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 30.10.2008 16:49
po pierwsze też kiedyś miałam bardzo niską samoocenę i jak jakiś chłopak się mna zainteresował to nie wierzyłam i szukałam podstępu wiec dokladnie wiem co czujesz... na szczęście moja samooocena poszła w górę i mam już troche mniej problemów;) ok zależy ci na nim... ale czy jemu na tobie też? jeżeli jemu nie zależy to nie ma sensu zawracać sobie głowy... a jeżeli myślisz ze mu zależy to proponuję szczerą rozmowę, wyjaśnij mu dlaczego zachowywałas się tak a nie inaczej :) na pewno zrozumie;) domyślam się również że mozesz się bać takiej rozmowy ale ywierz mi przełamiesz się raz i później juz pójdzie z górki i będzie tylko lepiej powodzenia:)
odpowiedz

Polecane dla Ciebie