Trudno powiedzieć, jaki procent kobiet decyduje się na związek z żonatym mężczyzną, ale nasze społeczeństwo z roku na rok wydaje się być coraz bardziej zdemoralizowane. Zwłaszcza w większych miastach, gdzie nadarza się więcej okazji do skoku w bok. „Kiedy byłam na wyjeździe integracyjnym z mojej firmy, trzech kolegów zaproponowało mi coś dziwnego, a z zawoalowanych słów wywnioskowałam, że chodzi o spędzenie z nimi nocy. Dwóch z nich ma żony. Wymigałam się, ale potem zobaczyłam, jak idą gdzieś z moją znajomą...” - podobnych wpisów można znaleźć w Sieci mnóstwo i świadczą o tym, że dla niektórych więzi małżeńskie nic nic znaczą.
Czasami chodzi o miłość, a czasami o chwilę zabawy... Trudno powiedzieć, kto jest pod tym względem gorszy: Mężczyźni czy kobiety? W każdym razie żona albo nawet i dzieci przestają się liczyć. Ważniejsze jest zaspokojenie własnych zachcianek. Większość z takich związków jest trzymana w tajemnicy, ale często wychodzą na jaw na skutek przypadku albo ingerencji zazdrosnej kochanki, której nie zadowala rola tej drugiej. Niezależnie od tego, jak kończy się każda z historii, jedno jest pewne – zawsze są jakieś ofiary.
Zebrałyśmy wyznania kobiet, które przyznają, że były kochankami żonatych mężczyzn. Chciałyby podzielić się nauczką, jakiej doświadczyły.
Zobacz także: REPORTAŻ: Zakochałam się w żonatym facecie
Fot. iStock
„Poznaliśmy się przez koleżankę, którą poprosiłam o polecenie fachowca. M. był informatykiem i czasami podejmował się prywatnych zleceń. Od razu mi się spodobał. Po tym, jak doprowadził do porządku mojego laptopa, zaproponowałam mu kawę. Ku mojej radości zgodził się. Na dłoni nie miał obrączki. O żonie dowiedziałam się później...
Nawiązał się pomiędzy nami romans. Pewnego razu, gdy wyjmowałam pieniądze z jego portfela, zauważyłam zdjęcia kobiety i dzieci. Domyśliłam się, co jest grane, ale nie przestałam się z nim spotykać. Nasza znajomość trwała ok. pół roku. Koleżanka na spotkaniu uraczyła mnie informacją, że informatyk, który naprawiał mi sprzęt, zrobił dziecko jakiejś koleżance z pracy, chociaż ma rodzinę. Cóż, nie byłam jedyna".
Fot. iStock
„Jestem kobietą niezależną. Zdobyłam wysoką pozycję zawodową, zarabiam duże pieniądze. Do szczęścia brakuje mi tylko mężczyzny. Niedawno wdałam się w romans z żonatym facetem. Dobrze wiedziałam, że ma rodzinę, ale nie przeszkadzało mi to, żyjemy w końcu w XXI wieku. Jak żona nie potrafi przy sobie utrzymać faceta, nie moja wina. To on poderwał mnie w klubie. Był czarujący i od początku przyznał się do posiadania rodziny. Nasz romans był krótki i burzliwy. Denerwowało mnie, że prosi mnie o pieniądze, ale z drugiej strony niesamowicie pociągał mnie fizycznie. W końcu, podczas jednej z kłótni, wyznał, że nic do mnie nie czuje, po prostu lubi wyrywać bogate, atrakcyjne kobiety, a potem porzucać je. W ten sposób udowadnia swoim kolegom, że ich pieniądze i stanowiska nic nie znaczą, bo to on zdobywa lepsze kąski...
Traktuję to doświadczenie jako nauczkę. Myślę, że żonaci faceci robiący skoki w bok są po prostu niezadowoleni z życia i szukają spełnienia gdzie indziej".
Zobacz także: Historia o tym, jak uwiodłam męża przyjaciółki
Fot. iStock
„Mieszkam w małej miejscowości. Jestem nauczycielką. Jakiś czas temu nawiązałam romans z kolegą z pracy. Znałam jego żonę i miałam świadomość, że niedawno urodziło mu się dziecko, ale namiętność była silniejsza. Poza tym połączyła nas pasja zawodowa. Chociaż było do przewidzenia, że trudno będzie nam to ukryć, konsekwencje mnie przeraziły. Nie wiem, kto się dowiedział i co powiedział, ale pewnego dnia przyszłam do pracy i wszyscy mnie unikali. W. miał tego dnia wolne. Niczego nieświadoma zapytałam koleżankę, o co chodzi, a ona syknęła, że za cudzych mężów się nie bierze.
Romans sprawił, że musiałam przenieść się do innej szkoły. Poza tym w mieście aż huczy o tym, co zrobiliśmy. Pani z piekarni, w której zazwyczaj robię zakupy, powiedziała ostatnio, że mnie nie obsłuży. Mam wyrzuty sumienia, bo tak naprawdę nie kochałam go”.
Fot. iStock
„Myślałam, że to taka prawdziwa miłość. Po raz pierwszy zobaczyłam go na siłowni, zauważyłam, że mi się przygląda. Minęło kilka tygodni i w końcu zaprosił mnie na drinka. Powiedział, że ma żonę, ale jest w trakcie rozwodu. Jakoś to przełknęłam. Co prawda rozum podpowiadał, żeby się nie angażować, ale ja zawsze kieruję się sercem. No i uwiódł mnie. Zakochałam się w nim i chyba jak każda kobieta pragnęłam jawnego związku, a nie spotykania się ukradkiem i tylko wtedy, gdy on będzie miał czas.
Nasza znajomość zakończyła się po roku. Przez ten czas opowiadał, że wyprowadzi się z domu. Przekładał to, tłumaczył się, a ja bardzo chciałam wierzyć, że mówi prawdę. Po prostu przestał się do mnie odzywać. Kiedy zadzwoniłam, przeprosił i wyznał, że nic już do mnie nie czuje, tylko nie wiedział, jak ma mi to zakomunikować”.
Zobacz także: Jak rozstać się z kochankiem?
Fot. iStock
„Pochodzę z bardzo religijnej rodziny. Zanim przeprowadziłam się do stolicy, też taka byłam, ale potem zmieniłam się. W końcu doszło do tego, że wylądowałam w łóżku z żonatym mężczyzną i nie miałam żadnych wyrzutów sumienia. Co prawda wypiłam zbyt dużo alkoholu na imprezie integracyjnej, ale potem kontynuowałam tę znajomość. G. zostawił dla mnie żonę i dwoje małych dzieci. Czułam w związku z tym dyskomfort, ale z drugiej strony uspokajałam się, że przecież będzie się z nimi widywał i płacił alimenty.
Niestety prawdopodobnie jedna z kuzynek doniosła o wszystkim moim rodzicom. Postawili ultimatum, że mam z nim skończyć i dopóki tego nie zrobię, nie chcą mnie widzieć. Wybrałam jego. Byliśmy ze sobą jeszcze rok, a potem wrócił do byłej żony. Minęło kilka miesięcy, a ja nadal nie mam odwagi pokazać się rodzicom. Nie utrzymuję z nimi żadnego kontaktu”.
Fot. iStock
„Pracuję w małej firmie, gdzie wszyscy się znają. Rok temu zatrudniono nowego pracownika. Wpadł w oko wszystkim koleżankom i mnie oczywiście też. Jedna z nich zwróciła uwagę, że nosi obrączkę. Co za pech, myślałam wtedy.
Tak się złożyło, że szef wyznaczył mnie i jego do napisania projektu. Czasami musieliśmy zostawać w pracy po godzinach i właśnie wtedy zaczęliśmy się lepiej poznawać. Na początku tylko flirtowaliśmy, ale pewnego wieczoru wylądowałam z nim na firmowym biurku. Potem miałam wyrzuty sumienia i łudziłam się, że to tylko jeden raz, ale wkrótce nadarzyła się następna okazja i następna... Nie miałam siły zakończyć tego romansu.
O naszej relacji dowiedziała się jego żona. K. powiedział, że musimy z tym skończyć. Po kilku dniach wyczułam dziwną atmosferę, a koleżanki patrzyły na mnie z ukosa. Okazało się, że jedna z osób w pracy zna żonę K. i o wszystkim jej powiedziała. Do dziś zastanawiam się, w jaki sposób odkryła nasz romans, ale skutki są opłakane. W pracy traktują mnie, jakbym była zadżumiona, K. ma mnie w nosie i olał mnie zupełnie, a na dodatek nie mogę znaleźć nowej pracy i uwolnić się z tego piekła..."
Zobacz także: Jak odróżnić poważny związek od zwykłego romansu?