Chyba już go nie kocham... Co robić? Walczyć czy odejść?

Płomienne uczucie ma to do siebie, że z czasem wygasa. Czy da się je rozpalić na nowo? A może nie warto?
Chyba już go nie kocham... Co robić? Walczyć czy odejść?
Fot. iStock
21.02.2017

Magda cztery lata temu zakochała się na zabój w Pawle. „Byłam przekonana, że wreszcie znalazłam faceta na całe życie. Przystojnego, zaradnego i odpowiedzialnego. Było nam razem wspaniale, rozumieliśmy się bez słów, mieliśmy wspaniałe plany na przyszłość” – opisuje młoda kobieta. „Dzięki niemu zrozumiałam, co to znaczy miłość” – dodaje.

Niestety, z czasem gorące uczucie przygasło. „Nie wiem, czym to wytłumaczyć, ale po prostu coś się wypaliło i zaczęłam dostrzegać coraz więcej wad Pawła. Dziś jestem w kropce, bo niby ciągle jesteśmy razem, on nawet planuje oświadczyny, a ja czuję, że już go nie kocham. Cieszę się, gdy wyjeżdża w delegację, bo mogę trochę od niego odpocząć. Nie interesuje mnie to, co robi. Męczy mnie dłuższa rozmowa z nim. Seks uprawiamy mechanicznie, przynajmniej z mojej strony nie ma zbytniego zaangażowania czy emocji” – opisuje Magda.

HISTORIA AGNIESZKI: Facet ciągle pożycza ode mnie pieniądze! Odkryłam, na co je wydaje!

„I co mam z tym zrobić? Z jednej strony nie chciałabym go skrzywdzić, a tak by było, gdybym wyznała mu prawdę. Z drugiej krzywdzę sama siebie tkwiąc w związku bez przyszłości” – twierdzi.

Podobne dylematy ma Irmina, która odkochała się w mężu. „Być może dlatego, że się zmienił. Przestał się starać tak, jak w początkach naszego małżeństwa, kiedy był gotów zrobić dla mnie wszystko. Zabierał w fajnie miejsca, przygotowywał różne niespodzianki. Wiele mu się chciało. Dziś stał się typowym facetem, który przychodzi z pracy, siada w fotelu przed telewizorem z puszką piwa i najchętniej tak by spędził całe życie” – opowiada.

Od dłuższego czasu większość ich rozmów kończy się nieporozumieniami i kłótniami. Kiedyś konflikty rozwiązywali w sypialni, obecnie nawet seks przestał sprawiać Irminie przyjemność. „Szczerze mówiąc coraz trudniej przychodzi mi wyobrażenie sobie, że mamy być razem do końca życia. Prawdopodobnie już bym odeszła, ale problemem jest nasz synek. Nie chcę fundować dziecku traumy związanej z rozbitą rodziną. Czy jednak będzie szczęśliwszy w takim układzie, gdzie mama nie kocha taty? Sama już nie wiem” – wzdycha kobieta.


nie kocham go

Fot. iStock

Wygasające uczucie między dwojgiem ludzi jest zjawiskiem dość powszechnym, badanym nawet przez naukowców. Według brytyjskich psychologów intensywna miłość trwa dokładnie  dwa lata, sześć miesięcy i dwadzieścia pięć dni. Antropolożka Helen Fisher daje namiętności trochę więcej czasu – około 4,5 roku. Według niej po tym okresie u szczęśliwców zamienia się w przyjaźń, a pechowcom los szykuje nudny i przegrany związek na stare lata. Chyba, że wcześniej zdecydują się rozstać.

Jak rozpoznać, że miłość wygasa? Jednym z najczęstszych przejawów jest dopadająca związek obojętność. Gdy przestaje nas obchodzić wszystko, co związane z osobą, z którą żyjemy, nie ma mowy o harmonii. Ludzie, którzy się kochają i którym na sobie zależy, dostrzegają w partnerze każdą zmianę. Interesują się jego życiem, bieżącymi sprawami i uczuciami. Chcą o ukochanej osobie wiedzieć wszystko.

nie kocham go

Fot. iStock

Żeby móc żyć w duecie, trzeba się też dobrze rozumieć. Umieć rozmawiać ze sobą na każdy temat. O wszystko pytać partnera. Gdy nie potrafimy się dogadać z mężczyzną, może być to sygnałem wygasającego uczucia. Szczególnie, gdy zaczyna nas także szybko irytować wszystko, co on robi i reagujemy na to permanentną krytyką. Wybitny seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz zwraca uwagę, że na każde zdanie krytyki powinno przypadać minimum pięć pochwał. Jeśli proporcje zostają odwrócone, nie wróży to dobrze związkowi.

Oznaką wygasającej miłości są nie tylko ciągłe kłótnie z facetem, ale również zwracanie uwagi przede wszystkim na jego wady i potknięcia. Także okazywanie partnerowi lekceważenia (np. reagowanie obojętnością na jego sprawy, brak wsparcia, nie dostrzeganie trapiących go problemów) to jeden z najczęstszych symptomów rychłego rozstania. Podobnie jak zanik pociągu fizycznego do mężczyzny, z którym dzielimy życie czy wyobrażanie siebie u boku kogoś innego.

nie kocham go

Fot. iStock

W takiej sytuacji należy odpowiedzieć sobie na jedno podstawowe pytanie: Czy taki związek ma przyszłość? Czy chcemy być z tym facetem bez względu na jego wady? Czy czujemy się przy nim bezpiecznie, ufamy mu i wyobrażamy sobie wspólne życie za kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat?

Warto zastanowić się, czy coś nas jeszcze łączy: czy mamy wspólne pasje, czy lubimy spędzać ze sobą czas, czy wreszcie wciąż się lubimy. Niewykluczone bowiem, że tak naprawdę wciąż kochamy tego mężczyznę, ale potrzebujemy po prostu podgrzać wystudzone emocje.

Skuteczną metodą reanimacji ostygłej miłości bywa niekiedy „powrót do przeszłości”. Przypomnijmy sobie pierwsze randki, związane z nimi emocje, uczucia, zachowania, starania. I powtórzmy to. Dobrym lekarstwem bywa też rozłąka. Doświadczyło tego wiele par, które musiały się rozdzielić, gdy jeden z partnerów wyjechał np. do pracy za granicą.

nie kocham go

Fot. iStock

Jeśli jednak czujemy, że uczucie wygasło na dobre, raczej nie należy ciągnąć związku na siłę. Choć bez wątpienia rozstanie jest trudnym wyzwaniem, którego się boimy, często z powodu podświadomego strachu przed samotnością, a czasem także ośmieszenia się przed znajomymi i ich pytaniami, gdy przyjdziemy same na imprezę. Niektóre kobiety obawiają się, że mimo licznych wad partnera, nie uda im się już znaleźć nikogo lepszego. Wielu nawet nie chce się szukać, dlatego tkwią w związkach bez przyszłości.

Najlepszym rozwiązaniem jest bezpośrednia i szczera rozmowa. To nie tylko honorowy sposób zakończenia związku, a także wyraz szacunku dla osoby, z którą spędziliśmy przecież tak wiele miłych chwil.

Unikajmy jednak deklaracji w stylu „dajmy sobie czas” czy „zostańmy przyjaciółmi”. Takim komunikatem staramy się złagodzić rozstanie, ale skutek najczęściej bywa odwrotny, bo dajemy partnerowi płonną nadzieję.

Dlaczego odwlekamy zerwanie, chociaż nic nas już nie łączy? Kobiety zdradzają PERFIDNE powody

RAF

Polecane wideo

Komentarze (24)
Ocena: 4.58 / 5
Karolina (Ocena: 5) 25.07.2020 18:37
Nie przejmować się facetem. Ja słuchałam dobrych rad ze strony pań. Szkoda że nie poszłam za tymi radami. Nie kochałam go nigdy miały rację. Nawet psycholog która odradzała zwiazek z niepełnosprawnym wiedziałam że miała rację.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 11.11.2019 22:24
Jestem mężatką od 3 lat od początku jak się wyprowadziłam do męża były problemy teściowa zupełnie mnie nie akceptoela cały czas padały oskarżenia że krade że w domu przestaiwam wsYtsko jej ze nic nie może znaleźć. Jestem zlodIejka w jej domu. Mąż na początku starał się mnie bronić a później olał to i uważał że dużo jest w tym prawdy czułam się źle. Nie doceniona przez niego. Za wszystko obrywlam cały czas byłam sama bo wazniwjsi są kolędy wódka piwo impreza do późna wrcanie pijanym i awantury wyzwiska szarpanie. Bałam się go i nadal tak jest kilka razy się wyprowadziłam ale później wracałam znowu bo mi go szkoda bo to moj mąż. Kocham go. Każdy każe mi go zostawić dać sobie spokój. Moj mąż traktuje mnie bardziej jak służąca niż swoją zone. Zrobiliśmy wkoncu po wielu wojnach i długiej rozlace oddIlne piętro tylko dla siebie. Ale to i tak nic nie dało teściowa nadal mnie atakował pomimo starań z mojej strony zaciskania zębów. Mąż nadal woli posiedzieć z kolegami do późna w swoim warsztacie. Moje towarzystwo mu nieodpowiada. Nie umiemy że sobą rozmawiać robimy to sporadycznie. Zazwyczaj splismy oddzielniw z uwagi na to że chrapię. Jak jest pod wpływem alkoholu to boję się że bedIe agresywny. Jest złośliwy ma wredny charakter czepia się o wszystko i to jego dom jak coś zginie jest na mnie. Wyprowadziłam się po raz piąty bez słowa. Straszy mnie rozwódem z orzekaniem o winie mojej. Chcę żebym wróciła do niego do jeo domu. Od kad jestem u rodziców nie odwiedził mnie wogole z uwagi na to że nie bedzie jeździł za mną ja mam być w domu i mam na niego czekać. Najgorsze jet to że chce żeby zrobił jakiś krok w moją stronę zabrał mnie żebyśmy porozmawiali gdzies razem. Ale tego nie robi jak ja nie przyjadę do niego nie zobaczyny się wogole. Piszę że mnie kocha że tęskni za mną. Że bym wróciła. Ale boję się tego Jak ognia. Kocham go tęsknię za nim chce żyć normalnie. Przez 3 lata nie zaznalam miłości z jego strony jedynie sama udreka ciągle wahania nastroju. Nie wiem co robić czy wrócić do niego tak jak chce czy zgodzić się na rozwód i mieć to za sobą jak każdy mi radzi. Boje się tego.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 25.07.2019 12:14
Wszystkie piszecie o zdrowym egoizmie, ja pytam a gdzie zraniony chłopak, narzeczony, jego złamane serce, pustka po odejściu ukochanej, która z dnia na dzień odchodzi, po prostu brak dojrzałości drogie panie
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 5) 21.02.2017 20:28
Dziewczyny! Niedawno zaczęłam nową pracę, i w oko wpadł mi pewien chłopak. Nie pracujemy ze sobą, więc na co dzień nie mam "wymówek" żeby z nim porozmawiać i bliżej go poznać. Pracujemy na tym samym piętrze więc prawie codziennie mijamy się na korytarzu lub w kafeterii. Zauważyłam, że często mi się przygląda, gdy przechodzę koło jego biurka, gdy mnie widzi to zawsze się uśmiecha... i to by było na tyle. Od koleżanki, która z nim pracuje wiem, że nikogo nie ma i że jest nieśmiały. Niestety, ja również jestem nieśmiała... Chciałabym subtelnie sprawdzić, czy również jest zainteresowany, ale żeby nie było oczywiste, że mi się podoba - nie chciałabym się czuć niezręcznie widząc go codziennie w firmie jeżeli okazałoby się, że ja mu się nie podobam. Tylko jak to zrobić? Pod jakim "pretekstem" i w jakiej sytuacji mogłabym zacząć z nim rozmowę?
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 5) 21.02.2017 08:34
Boze.... Jestem 4 lata z chłopakiem i dokładnie tak się czuje. Mimo wszystko wizja, że mogłabym go zostawić przerasta mnie. :(
zobacz odpowiedzi (10)

Polecane dla Ciebie