„Byłam zaręczona 7 razy” (Historia Kaliny)

Kobieta jest obecnie singielką.
„Byłam zaręczona 7 razy” (Historia Kaliny)
Fot. Unsplash.com
04.07.2018

Film „Uciekająca panna młoda” należy do klasyki kina, a jednocześnie jest jednym z najbardziej popularnych filmów romantycznych. Poza doskonałą obsadą uwagę zwraca ciekawa fabuła. Tytułowa panna młoda, Maggie, była zaręczona cztery razy i dopiero za ostatnim stanęła na ślubnym kobiercu. Mogłoby się wydawać, że takie historie zdarzają się tylko w filmach, ale przypadek Kaliny temu przeczy. Mało tego, przebiła ona Maggie pod względem liczby zaręczyn. Kalina była zaręczona aż 7 razy. Ostatecznie nie wyszła za mąż. Obecnie ma 34 lata i jest singielką. Zgodziła się na opowiedzenie swojej historii na łamach naszego portalu.

Wyznanie Marceliny: „Mój narzeczony jest snobem. Niedawno poprosił mnie o coś strasznego”

Kalina wyjaśniła, dlaczego do tej pory nie wyszła za mąż. Zdradziła też sekret swojego powodzenia u mężczyzn.

- Już od dziecka lubiłam chłopaków, a oni lubili mnie. Za dziewczynami nie przepadałam, bo przeważnie okazywały się fałszywe. Odbijały sobie bez skrupułów facetów i obgadywały się wzajemnie za plecami, a potem udawały przyjaciółki. Czułam w stosunku do nich niesmak. Miałam tylko jedną przyjaciółkę, ale zmarła na raka w wieku kilkunastu lat. Od tamtego czasu trzymam tylko z facetami. Przyjaciółkę mam w mamie i to mi wystarcza.

Po raz pierwszy usłyszałam pytanie „Czy wyjdziesz za mnie?” w wieku 12 lat. Oświadczył mi się mój sąsiad. Zrobił mi pierścionek z kawałka drutu i przyczepił do niego mały kwiatek. Zgodziłam się, ale po kilku dniach chciał mnie pocałować. Zaczęłam krzyczeć i uciekłam. To były chyba najkrótsze zaręczyny, o jakich kiedykolwiek słyszałam.

Pierwsza prawdziwa miłość przydarzyła mi się na koloniach. Miałam wtedy 16 lat. Zakochałam się w gitarzyście z długimi włosami, do którego wzdychały wszystkie dziewczyny na obozie. On rzecz jasna wybrał mnie. Byliśmy parą około rok. Przyjeżdżał do mnie co miesiąc, a któregoś dnia oświadczył mi się. Dostałam jeden z pierścionków jego mamy. P. wziął go bez pytania. Pamiętam, że w ogóle na mnie nie pasował, więc nosiłam go na łańcuszku. Nasze zaręczyny nie przetrwały. P. po prostu przestał przyjeżdżać. Kilka tygodni przepłakałam, ale jakoś doszłam do siebie. Pierścionek mam do dziś i wspominam tę historię z rozrzewnieniem. Wszystkie koleżanki zazdrościły mi narzeczonego. Byłam słynna w szkole.

duża liczba narzeczonych

Fot. unsplash.com

Kalina wspomina kolejne zaręczyny.

- B. poznałam na studiach. Byliśmy ze sobą 2 lata. To był mój pierwszy poważny związek. Bardzo się kochaliśmy i mieliśmy zaplanowaną przyszość. Niestety któregoś dnia B. miał wypadek samochodowy, z którego nie wyszedł cało. Czasami odwiedzam miejsce tragedii i składam kwiaty. Pierwszej miłości się nie zapomina.

Następny w kolejce był G. Jego poznałam w parku. Zaczął padać deszcz, a ja nie miałam przy sobie parasola. Nagle stanął przy mnie i osłonił przed deszczem. Zgodziłam się pójść z nim na herbatę do pobliskiej kawiarni, aby przeczekać zawieruchę. Przy herbacie powiedział mi, że jestem piękna i wyznał mi miłość. Zapytał też, czy zostanę jego żoną. Nie potraktowałam tej propozycji poważnie, ale zostaliśmy parą. Kilka miesięcy później dostałam od niego pierścionek. Zdążyłam się już zakochać, więc przyjęłam oświadczyny. G. był niczym książe z bajki: szarmancki, bogaty i przystojny. Nasz związek nie przetrwał, bo uczucie z mojej strony wypaliło się. G. nie ukrywał rozpaczy, ale zachował się honorowo. Powiedział, żebym zachowała pierścionek, który kosztował ponad 5 tys. zł, a jego samego zawsze miło wspominała.

Rok później Kalina poszła na wesele jako osoba towarzysząca brata koleżanki. Wspólny wieczór zakończył się romantycznym pocałunkiem. W ciągu następnego miesiąca Kalina i M. odbyli kilka randek i zostali parą.

duża liczba narzeczonych

Fot. unsplash.com

M. też nie zwlekał długo z oświadczynami. Może dlatego, że był ode mnie 10 lat starszy i myślał o założeniu rodziny. Ja nie byłam przekonana do tego związku, ale wszyscy dookoła mówili, jaką świetną partię złapałam. Pod wpływem takich komentarzy zgodziłam się zostać jego żoną. Ustaliliśmy datę i zabraliśmy się za przygotowywanie wesela. Zdanie zmieniłam 3 dni przed uroczystością. Pomimo wydanych pieniędzy. M. był bardzo urażony i wiem, że trzyma ten uraz do dnia dzisiejszego, chociaż poznał inną kobietę i ożenił się z nią. Rodzina nie odzywała się do mnie przez kilka miesięcy, bo „straciłam taką dobrą partię”. Jak sobie pomyślę o tamtym okresie w życiu, przechodzą mnie ciarki.

Najgorzej z moich wszystkich narzeczonych wspominam A. Byliśmy razem półtora roku, zanim mi się oświadczył. Kochałam go i wydawało mi się, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Kilka tygodni później dowiedziałam się, że mnie zdradził. Nie wybaczyłam mu. Zerwałam zaręczyny i nie mam pojęcia, co dzieje się teraz z A.

Ostatnie zaręczyny miały miejsce ponad dwa lata temu. Związałam się z S., ale bez przekonania. To były typowy związek z rozsądku. Chciałam w końcu wyjść za mąż i mieć rodzinę. Z S. dobrze się dogadywaliśmy. To rozsądny, odpowiedzialny i zaradny facet z takimi samymi priorytetami jak ja.

duża liczba narzeczonych

Fot. unsplash.com

Nigdy się z nim nie pokłóciłam, nasza relacja była bardzo poprawna. Widywaliśmy się 2-3 razy w tygodniu. Chodziliśmy do kina i na spacery. W niedzielę szliśmy na obiad do jego rodziców albo do moich. Wszyscy byli szczęśliwi... tylko nie my. On obudził się pierwszy. Zadzwonił do mnie w środku nocy. Był pijany. Powiedział, że na trzeźwo nie jest w stanie tego zrobić, bo za bardzo mnie lubi. Wyznał, że poza sympatią nic do mnie nie czuje, dusi się w związku ze mną i wyczuwa, że ja też. To była prawda, chociaż niemiło mi się słuchało jego słów. Doszliśmy do porozumienia, że między nami koniec. Rodzice znowu płakali, a ja czułam się okropnie, bo usłyszałam od nich, że coś jest ze mną nie tak, skoro byłam zaręczona tyle razy, a ani razu nie stanęłam na ślubnym kobiercu.

Wyznanie Kasi: „Mam bardzo przystojnego faceta. Boję się, że zostawi mnie dla innej”

Kalina twierdzi, że teraz nie spieszy się jej do kolejnego związku. Pomimo chęci założenia rodziny, woli poczekać. Poza tym boi się rekacji potencjalnego kandydata na wieść, ile razy zgodziła się zostać czyjąś żoną.

- Znając swoje szczęście i powodzenie, liczę, że z czasem może znajdę faceta, którego pokocham z wzajemnością i który zaakceptuje liczbę moich byłych narzeczonych. Jeden z nich powiedział, że sekret mojego powodzenia tkwi w naturalnym zachowaniu i kobiecym wyglądzie, chociaż nie należę do klasycznych piękności. Życzcie mi szczęścia.

Polecane wideo

Komentarze (19)
Ocena: 4.89 / 5
anonim (Ocena: 5) 05.07.2018 10:46
wszystkie historie sa smutne,ale najsmutniejsza to chyba ta z chłopakiem,ktory zginął w wypadku......... smutne ,chyba najsmutniejsza historia,gdyby nie wypadek wszystko potoczyłoby się inaczej,lepiej,tym bardziej ,ze sie kochali.
zobacz odpowiedzi (1)
anonim (Ocena: 5) 05.07.2018 10:43
wszystkie historie sa smutne,ale najsmutniejsza to chyba ta z chłopakiem,ktory zginął w wypadku......... smutne ,chyba najsmutniejsza historia,gdyby nie wypadek wszystko potoczyłoby się inaczej,lepiej,tym bardziej ,ze sie kochali.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 04.07.2018 23:11
jak czytam te listy to mam wrażenie ,że jedna osoba to pisze.. ten sam styl,żadnych emocji sorry obojętne na jaki temat zawsze na jedno kopyto, to tak jakby jedna polonistka wypisywała wypracowania za innych ludzi....takie mam wrażenie
zobacz odpowiedzi (2)
gość (Ocena: 5) 04.07.2018 10:59
To fajne w sumie ze 7 typow chcialo Ja za zone! Propsy!
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 04.07.2018 10:41
nimfa - nawet terapia tu nie pomoze stworzyc normalnego zwiazku
odpowiedz

Polecane dla Ciebie