Białe małżeństwa, czyli miłość bez seksu

Nie uprawiają dzikiego seksu, nie dla nich namiętne pocałunki i całonocne maratony miłosnych igraszek. Wystarczą im zwykła, ludzka bliskość, buziak w policzek i niezobowiązujące przytulanki przed snem. Białe małżeństwa - czyli czy możliwa jest miłość bez seksu?
Białe małżeństwa, czyli miłość bez seksu
10.03.2009

Wszystko zaczęło się w sierpniu 2004 roku, od publikacji psychologa i seksuologa, Anthony’ego F. Bogaerta, w „Journal of Sex Research”. Stwierdził on, że istnieje takie zjawisko seksualne jak aseksualność, czyli stan braku pociągu seksualnego do przedstawicieli jakiejkolwiek płci.

Bogaert przebadał prawie 19 tys. Brytyjczyków. Wśród nich byli mężczyźni i kobiety między 16. a 50. rokiem życia. Około 200 z nich przyznało, że nigdy, w stosunku do nikogo, nie odczuwało podniecenia seksualnego. Uczony przyjął, że są to osoby aseksualne i zdefiniował ich przypadłość jako „brak tradycyjnej orientacji seksualnej, polegający na znikomym lub niewystępującym pociągu seksualnym wobec kobiet i/lub mężczyzn”.

Aseksualności nie należy jednak mylić ze wstrzemięźliwością, impotencją czy celibatem. „Przeciwnie niż celibat, który jest świadomym wyborem, aseksualność oznacza orientację seksualną". Z badań wynika, że ludzie, którzy od lat nie uprawiają seksu, stanowią około 2 procent społeczeństwa.

Aseksualni zostali rozsławieni drogą internetową. To właśnie w sieci się integrują, odnajdują podobnych sobie, tam stają się odważni i przekonują, że nadmierna koncentracja na seksie przesłania aspekt życia dla nich najistotniejszy, czyli wymiar duchowy, umysłowy.

Mimo to, aseksualni wchodzą w relacje damsko-męskie, a nawet tworzą stałe związki, małżeństwa i rodziny. Łatwiej jest, gdy oboje partnerów nie czuje popędu seksualnego – wtedy mogą stanowić szczęśliwą parę. Gorzej, gdy pożądanie zniknęło z powodu wzajemnych pretensji, urazów czy wstydu albo, gdy tylko jedna osoba deklaruje się jako aseksualna. O wszystkich wątpliwościach, jakie przeżywają białe związki, opowiedzą nam Monika, Ewa i Beata.

Żadnych namiętnych gestów

Monikę poznaję za pośrednictwem jednego z forów internetowych. Gdy namawiam ją na spotkanie, kategorycznie odmawia i proponuje rozmowę mailową. Dwa dni potem poznaję jej historię...

W szkole Monika była zawsze pilną, sumienną uczennicą. Konkursy, olimpiady, stypendia, więc nie starczało jej czasu na popularne rozrywki. O chłopakach nie myślała, bo marzyła o architekturze i priorytetem było dostanie się na studia. Gdy już wiedziała, że jest na liście przyjętych, pozwoliła sobie na małą nagrodę i poszła na pierwszą w życiu imprezę. Modny klub, młodzi ludzie, niszowa muzyka. Podobało jej się, ale czuła, że tam nie pasuje. Mimo to, postanowiła dobrze się bawić. Po północy poznała Szymona, przystojnego studenta czwartego roku sztuk pięknych. Od razu między nimi zaiskrzyło. Rozmawiali o sztuce i muzyce klasycznej, o podróżach oraz filozofii. Był inny niż wszyscy chłopcy, których do tej pory znała – zamyślony, inteligentny, jakby nie z tego świata. Spotkali się jeszcze kilka razy, poszli do kina, do muzeum, na jakiś wieczorny spacer. Monika wiedziała, że przy następnej randce wydarzy się coś ważnego. Umówili się w przytulnej kawiarence, wypili gorącą czekoladę i on zaproponował, żeby pojechali do niego, obejrzeć jego obrazy. Zgodziła się, choć miała mieszane uczucia. Gdy byli na miejscu, pocałował ją. Nie pamięta, jak było, choć chyba przyjemnie. Ale nigdy nie zapomniała tego, co czuła, gdy wylądowali w łóżku. Nie opierała się, bo w sumie była ciekawa, jak to jest. Zrobili to bardzo mechanicznie, żadnych namiętnych gestów czy zmysłowych pocałunków. Gdy było po wszystkim, uciekła stamtąd najszybciej jak mogła i postanowiła sobie, że już nigdy tego nie zrobi.

Obietnicy dotrzymała, ale tylko na pięć lat. Od razu po studiach dostała pracę w studiu architektonicznym i tam poznała Maćka. Było im ze sobą dobrze, ale jakoś nie potrafiła się przed nim otworzyć i zgodzić na seks. On ją bardzo kochał, był cierpliwy, tłumaczył sobie, że poczekają do ślubu. Zrobili to dopiero po hucznym weselu, w trakcie nocy poślubnej. Później jeszcze kilka razy, a gdy okazało się, że jest w ciąży, w ogóle przestali. seks był dla niej tylko przykrym obowiązkiem, więc stwierdziła, że nie będzie się zmuszać. Po narodzinach syna nic się nie zmieniło, a Maciek przyzwyczaił się, że tego nie robią. Kiedyś rzucił tylko coś o seksuologu, ale ona nie miała ochoty tego zmieniać.

Jest jej dobrze tak, jak jest. Tylko trochę jej przykro, bo wie, że mąż ją zdradza. Choć z drugiej strony, to czysta fizyczność, spełnienie jednej z potrzeb fizjologicznych, więc nie może mu tego zabraniać. A ona w gruncie rzeczy jest szczęśliwa. Mają wspólną pasję, kochają się, razem odnoszą sukcesy. I nie zmuszają się do niczego nawzajem. To chyba prawdziwa miłość?

Może kiedyś pojawi się ochota...

Ewa po raz pierwszy poczuła, że jest aseksualna w liceum. Gdy koleżanki umawiały się na randki, ona wolała poczytać książkę. Nie interesowali jej chłopcy, seks i nigdy się „tam” nie oglądała. Największy szok przeżyła, gdy dostała pierwszą miesiączkę. Stwierdziła wtedy, że wszystko, co z tym związane, jest obrzydliwe. A seksu to sobie w ogóle nie wyobrażała. I w szkole, i na studiach brano ją za jakieś dziwadło, bo w ogóle nie zwracała uwagi na mężczyzn. Oni na nią tak. Miała figurę modelki, bujne, kasztanowe włosy i niewinną twarz dziecka. Faceci lgnęli do niej, ale ona potrafiła ich skutecznie zniechęcić.

Gdy spotkała Karola, było jednak inaczej. Od razu zawrócił jej w głowie i zakochała się. Spotykali się codziennie, u niej albo u niego, ale nie było mowy o seksie. On nie miał ochoty, wolał się poprzytulać, ewentualnie pocałować. Ona ucieszyła się, że w końcu znalazła bratnią duszę, że im tak razem dobrze i tak bardzo się kochają. Teraz planują ślub, chcieliby się pobrać w przyszłym roku, najlepiej w lipcu albo w sierpniu. Seksu nie chcą uprawiać, będą tworzyć białe małżeństwo. I chcieliby mieć gromadkę dzieci. Adoptują nie tylko te małe, ale również te większe, które mają mniejszą szansę trafić do rodziny. A o sprawach seksu na razie nie przesądzają - może kiedyś pojawi się ochota, ale tego nie wiedzą.

Gdy pytam, czy nie byli kiedyś ciekawi, jak to jest, Ewa mówi, że ona nigdy. Jej mąż próbował, miał wcześniej kilka partnerek, ale właściwie z żadną nie było mu rewelacyjnie. Zabrakło tych fajerwerków, o których z wypiekami na twarzy opowiadali koledzy z klasy, i tej dzikiej namiętności. Więc po co na siłę udawać, że to fajne? Dla nich nie jest. Ale to nie znaczy, że są nienormalni. Są po prostu aseksualni.

Faceci już jej nie pociągają

Beata miała kiedyś bardzo udane życie seksualne. Dziewictwo straciła jeszcze na początku liceum, dużo eksperymentowała, próbowała w trójkącie - z facetem i z dziewczyną. Uwielbiała seks, było jej dobrze. Ustatkowała się dopiero, gdy poznała Andrzeja. Starszy o piętnaście lat, opiekuńczy, czuły, odpowiedzialny. I o niebo lepszy w łóżku od tych wszystkich małolatów, których wcześniej znała. Byli ze sobą pięć lat, zanim przyjęła jego oświadczyny. Atmosfera miodowego miesiąca trwała aż do pierwszej ciąży. Wtedy coś w niej pękło, nie miała ochoty na seks, nawet na pocałunki. Sytuacja się nie zmieniła po porodzie, ale lekarz mówił, że okres połogu to trudny moment dla młodej mamy. Przytłoczyły ją pieluchy, domowe obowiązki i brak własnego życia. Andrzej pracował, rozwijał się, robił coś dla siebie, a ona stała się kurą domową.

Na seks nie miała najmniejszej ochoty, nawet nie potrafiła się podniecić. Robili to bardzo rzadko, najczęściej, gdy wracali z jakiejś imprezy i była trochę pijana. Gdy okazało się, że jest w kolejnej ciąży, na początku chciała iść na zabieg, ale powstrzymała się. Urodziła drugie dziecko, ale jej świat na dobre się zawalił. Z Andrzejem nic ją już nie łączyło, nawet wspólne łóżko. Wyprowadziła się do drugiej sypialni i mieszkają tak obok siebie. Nie interesuje się tym, czy on ma kogoś na boku. Ewa już go nie potrzebuje, ma wrażenie, że więcej ich dzieli niż łączy. A seksu ani trochę jej nie brakuje. I nie chodzi tu o jej męża. Faceci po prostu już jej nie pociągają. Dobrze jej samej.

Zobacz także:

Wypluć czy połknąć?

„Małżeństwo to układ dobrze zaspokajający potrzeby współczesnej kobiety”

Polecane wideo

Komentarze (215)
Ocena: 4.99 / 5
gość (Ocena: 5) 06.10.2019 14:00
miala udane zycie seksualne a nastepnie stala sie aseksualna , stek bzdur !
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 02.07.2017 21:47
szukam partnera około trzydziestki do białego związku mieczowaa(at)o2.pl
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 23.04.2015 15:43
Ja po rozstaniu nie mogłam się pozbierać. Dopiero dzięki urokowi miłosnemu ze strony urokmilosny24.pl odzyskałam faceta. Znow jestem szczęśliwa.
odpowiedz
Anonim (Ocena: 5) 20.04.2015 20:27
Kiedy byłem samotny było mi strasznie ciężko. Na szczęście dzięki rytuałowi ze strony urokmilosny24.pl odzyskałem ukochaną. Jestem najszczęśliwszy na ziemi.
odpowiedz
debbie (Ocena: 5) 28.10.2013 17:05
Bardzo smutne podajecie tu przyklady. jedna mieszka obok meza, drugiej maz zdradza... nie wzieliscie po uwage innego ukladu. najlepszych przyjaciol - tak jak ja i moj maz. uwielbiamy sie tulic, uwielbiamy swoje towarzystwo. seks? raz na 3-4 miesiace, bardziej z potrzeby meza. rozmawialismy o tym i tak jest nam dobrze. nie ma zdrady, jest szczerosc, czysta milosc i przyjazn. taki zwiazek w ktorym chce sie byc do konca...
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie