MĘSKIM OKIEM: Zostawiłem dziewczynę, która przytyła

Grzegorz tłumaczy, dlaczego zbędne kilogramy doprowadziły do zakończenia związku.
MĘSKIM OKIEM: Zostawiłem dziewczynę, która przytyła
Fot. iStock
03.10.2017

Tego obawia się wiele z was. Zapisujecie się na siłownię i przechodzicie na dietę nie dlatego, że nie lubicie swojego odbicia w lustrze. Znacznie częściej robicie to dla swoich wybranków. Zawsze istnieje bowiem ryzyko, że partner podziękuje ci za znajomość, bo nie spełniasz już jego wymagań natury estetycznej. Przekonało się o tym wiele pań, które przestały o siebie dbać i zostały odprawione z kwitkiem przez miłość swojego życia.

Dziś przyznaję się oficjalnie, że zrobiłem to samo. Kilka lat temu zakończyłem dobrze rokujący związek z powodu zbędnych kilogramów. Zanim jednak posądzisz mnie o brak serca i kierowanie się jedynie wzrokiem - powinnaś dowiedzieć się na ten temat nieco więcej. Być może dzięki temu sama unikniesz podobnego rozczarowania. To chyba najlepszy moment, żeby wziąć się za siebie i zredukować nadprogramową masę, by nie obudzić się z ręką w nocniku.

To znaczy - nie obudzić się w pustym łóżku, bo ukochany stwierdził, że nie akceptuje nowej, większej ciebie. Dlaczego sam zdecydowałem się na ten krok?

Zobacz również: LIST: „Przez 2 lata związku przytyłam 20 kg, a chłopak jest zachwycony! Czy to normalne?”

 

waga w związku

Zanim podniosę ci ciśnienie i stwierdzisz, że nie ma sensu czytać wypocin takiego nieczułego drania - kilka słów wprowadzenia. Oczywiście nie chodzi o to, że kontrolowałem wagę swojej dziewczyny i karałem ją za tycie, a nagradzałem za postępy w procesie odchudzania. Do głowy by mi to nie przyszło. Problemem okazała się bowiem nie jej nieco większa figura, ale nastawienie. Ona ciągle o tym mówiła. Nie miałem dosyć „grubaski”, ale zakompleksionej histeryczki.

Do dziś nie wiem, ile tak naprawdę przytyła. Równie dobrze mogło to być pół kilograma albo 10. To nie miało znaczenia. Przez jej gadania zacząłem ją postrzegać jako rozchwianego emocjonalnie potwora. Ona sama wmówiła mi swój problem, którego pewnie nawet bym nie zauważył. Nigdy nie byłem fanem wystających żeber, a apetyczne krągłości wymagają wypełnienia.

To od niej usłyszałem, że jest beznadziejna i nie powinienem jej już kochać. Tak długo mnie do tego przekonywała, że wreszcie uwierzyłem.

Zobacz również: Przytyłam, a mój facet…

waga w związku

Początek naszej znajomości przypominał sielankę. Głównie dlatego, że nie była taka, jak wszystkie. Z jej ust nigdy nie słyszałem narzekania na siebie. Zdawała sobie sprawę ze swoich atutów i nie wyciągała na światło dzienne ewentualnych wad. W efekcie ja też ich nie dostrzegałem. Dla mnie była idealna. Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy z uporem maniaka zaczęła mi wmawiać, że dramatycznie przytyła i musi się zmienić, bo „na pewno znajdę sobie lepszą”. Myślałem, że to tylko kokieteria.

Błąd. Ona naprawdę w to uwierzyła. Ważyła się chyba codziennie i każdy pomiar doprowadzał ją do łez. Pół kilograma na plusie w tydzień! Tylko -100 g po tygodniowej diecie! Faktem jest, że od momentu poznania na pewno przybrała nieco na wadze. Nigdy tego nie skomentowałem, bo zwyczajnie mi to nie przeszkadzało. Sam też nie byłem bez winy. Lubiliśmy sobie dogadzać. Ale to by było na tyle, jeśli chodzi o racjonalizm.

Kiedy każdego kolejnego dnia słyszysz, że ona do niczego się nie nadaje i powinieneś ją zostawić, bo jest „tłustą świnią bez perspektyw” - te bzdury wreszcie trafiają na podatny grunt. Nawet jeśli przeczą twojemu światopoglądowi.

Zobacz również: Ile możesz przytyć w tydzień?

 

waga w związku

fot. iStock

W pewnym momencie zasugerowałem jej, żeby przestała odwiedzać dietetyków, a powinna zajrzeć do lekarza od głowy. Oczywiście w delikatniejszy sposób. Wtedy stwierdziła, że jest nie tylko gruba i nieatrakcyjna, ale moim zdaniem także nienormalna. Przeprosiłem i chciałem walczyć o powrót do normalności w inny sposób. Już nie „daj spokój, wszystko jest super”, bo to zupełnie na nią nie działało. Postanowiłem być wsparciem w procesie przemiany. Byłem gotów ćwiczyć z nią i objadać się zieleniną, której nienawidzę. To też na nic.

I wtedy pojawiła się chwila zwątpienia. A może ona naprawdę nie jest już taka atrakcyjna? Przeanalizowałem wszystkie za i przeciw, dochodząc do wniosku, że tak to widzę. Ona przestała mnie kręcić. Ze spontanicznej i pewnej siebie dziewczyny stała się przewrażliwionym na swoim punkcie strzępkiem nerwów. Waga nie miała tu nic do rzeczy. Nasz związek zrujnowały jedynie jej wyobrażenia i lęki.

Sama zmusiła mnie do rozstania i utwierdziła się w przekonaniu, że przestałem ją kochać z powodu wyimaginowanej tuszy. I pewnie nie jest jedyna…


Grzegorz Lawendowski

Polecane wideo

Komentarze (15)
Ocena: 4.73 / 5
Emma (Ocena: 5) 19.10.2017 11:56
JESTEŚ POTWOREM-EGOISTĄ, NIE PRÓBUJ SIĘ WYBIELAĆ. JESTEŚ PŁYTKI I NIE NADAJESZ SIĘ DO POWAŻNEGO ZWIĄZKU. Dla przykładu, jestem ze swoim mężczyzną 12 lat. Przeżywaliśmy różne chwile. 2 lata chorowałam na depresje, nie chcesz wiedzieć jakimi bluzgami wtedy rzucałam i raniłam najbliższych. Mój mąż to przetrwał, nadszarpnęło to nasz związek, zaufanie... ale to wspólnie odbudowaliśmy BO SIĘ KOCHAMY. Dla kontrastu, mój mąż jest gruby, bardzo gruby. Jak się okazało po próbie zmagania z kilogramami JEST CHORY. Biegaliśmy od lekarza do lekarza. Stwierdzili Hashimoto, niedoczynność tarczycy i znaleźli po jakimś czasie NOWOTWÓR tarczycy (po operacji, naświetlaniach jest od 3 lat remisja, wyniki w normie, po nowotworze na razie śladu nie ma). I co K.... miałam go zostawić? Bo jest gruby, chory i tym samym NIEPRZYDATNY, bo swoim odchyleniem od norm i kanonów jest krok, za mną? - takimi kategoriami myślą osobniki takie jak TY autorze. Albo jesteś bardzo młody, albo bardzo, bardzo głupi. Prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Bo to nie chodzenie za rączkę, imprezki, kolacje przy świecach, buziaczki i liściki... TYLKO PROZA ŻYCIA. Jeśli nie jesteś w stanie zaakceptować drugiego człowieka z całym jego bagażem, a każdy jakiś bagaż ma - to nie nadajesz się do bycia z kimkolwiek.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 03.10.2017 21:49
Cyt.,,Postanowiłem być wsparciem w procesie przemiany...,, To chyba źle się postarałeś ją wspierać bo mimo tego że przechodziła na dietę, nie chudła. Pewnie niezbyt dobrze się przyłożyła do tej diety i pozwalała sobie na różne zachcianki lub nie ćwiczyła. Bo samą dietą nic nie zdziała. Trzeba było zachęcić ją do jakiegoś sportu, siłowni itp. i z nią chodzić na treningi, wtedy napewno by schudła, ale ty wolałeś ją zostawić żeby sobie ,,rączek nie brudzić,, bo tak łatwiej. Dla mnie i tak jesteś do niczego, bo powinieneś jej POMÓC a nie zostawiać z problemem samą. Twój związek przypomina mój związek, a twoja dziewczyna mnie. Ja też dużo przytyłam od kiedy poznałam się ze swoim facetem 11 lat temu , byłam o jakieś 30kg chudsza. Tyle że mój facet mnie nie zostawił z tego powodu bo nie jest takim skurwysynem żeby tylko patrzeć na wygląd, poza tym wyjazd za granicę, zajadanie stresu i czas zrobił swoje przez tyle lat. Teraz mój facet mnie wspiera w procesie przemiany bo chcę wrócić do swojej poprzedniej wagi, i chodzi ze mną na basen, siłownię,na spacery, na rowery, serwuje zdrową żywność itp. i jestem mu strasznie wdzięczna za to co robi, i za to że nie zostawił mnie tylko dlatego , że jestem nieco większa.
zobacz odpowiedzi (4)
gość (Ocena: 5) 03.10.2017 13:06
Dobrze zrobił, nikt nie lubi ludzi uzalajacych się nad sobą.
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 03.10.2017 10:31
WYPAD Z TĄ REKLAMĄ!!!
odpowiedz
gość (Ocena: 5) 03.10.2017 09:28
Niby się odchudzała a tyła? Dziwne. Jak przytyłam w ciąży 13kg to wcale nie uważałam się za grubą. 80 z tych kg właśnie znajdowało się w brzuchu. A jak mąż mi mówił, że jestem gruba to mu mówiłam, że jest nienormalny i niech spojrzy jak inne kobiety w ciąży wyglądają. Gdy poszedł ze mną po porodzie się myć (byłam bardzo osłabiona i bałam się iść sama) to nie mógł w to uwierzyć, co widział. Widział kobiety na porodówce nadal z ogromnymi brzuchami,choć urodziły. Ja już nic nie miałam. A potem wszystko zobaczył faktycznie i mnie przepraszał. Może zostało mi 2kg na plusie, ale nie było tragedii. Brzuch też nie idealnie płaski,ale nie olbrzymi. To wszystko siedzi w naszej głowie,ja wierzyłam, że nie będę gruba po ciąży i nie jestem, od tego czasu schudłam w sumie 26kg i czasem już nawet narzeka,że każde ubranie na mnie wisi. Teraz jestem w 2giej ciąży i mam na plusie 2kg a jestem w 6mscu. I nadal wszystkie normalne ubrania wkładam, nawet nie musze mieć ciążowych. I teraz mąż widząc żony od swoich kolegów jest szczęśliwy i lubi się mną chwalić. Grunt to nie wmawiać sobie i otoczeniu głupot ani na siłę złych faktów. Idealna nie jestem, ale po co mam się tym przejmować? Jestem zadbana,niczego mi nie brakuje a ew.kg to pikuś.
zobacz odpowiedzi (1)

Polecane dla Ciebie