Wpadką w młodym wieku raczej nie ma się co chwalić. Trudno uznać to za wielkie osiągnięcie. Po prostu się zdarza, choć nikt tego nie planował. To ani powód do specjalnej dumy, ale do czarnej rozpaczy także nie. Grunt, to przyjąć to z godnością, poczuć się do odpowiedzialności i zrobić wszystko, żeby owoc tej chwili szaleństwa nie czuł się niepotrzebny. Tylko i aż tyle. Współczucie to według mnie najgorsza i zwyczajnie niesprawiedliwa reakcja.
Ktoś, kto podejmuje ryzykowne zachowania seksualne, musi liczyć się z konsekwencjami. A za ryzykowne zachowanie trzeba chyba uznać każde zbliżenie damsko-męskie. Nawet z zabezpieczeniem. W tym temacie nie ma miejsca na pewność, że sytuacja na pewno nie wymknie się spod kontroli. Jest seks, może być też dziecko.
Zamiast robić maślane oczy i próbować wzruszyć wszystkich wokół swoim pechem, po prostu weź się w garść. Zaryzykowałaś i teraz przyjdzie Ci za to zapłacić. Dlaczego nie ma we mnie ani odrobiny współczucia?
Zobacz również: MĘSKIM OKIEM: Dlaczego wpadka to przede wszystkim TWOJA wina?
fot. Thinkstock
Niektórzy twierdzą, że nie byli świadomi ryzyka, ale nie wiem o czym tak naprawdę to świadczy. Są aż tak głupi? Ich rodzice nie zdali egzaminu, bo nie wytłumaczyli? Edukacja seksualna w szkole kuleje lub zupełnie nie istnieje? Jeśli decydujesz się na bliską relację z przedstawicielem płci przeciwnej, to prawdopodobnie nie masz 7 lat i zdarzają ci się przebłyski racjonalnego myślenia. Ze wszystkich stron docierają do ciebie historie ludzi, którzy nie uważali i w efekcie zostali rodzicami. O antykoncepcji też na pewno słyszałaś. Jeśli powodem wpadki nie jest zwykły pech (pigułka nie zadziałała albo pękła prezerwatywa), to znaczy, że sama tego chciałaś. Albo nie myślałaś, a to jeszcze gorsze wytłumaczenie. Na współczucie zwyczajnie nie zasługujesz.
fot. Thinkstock
Może rodzice faktycznie wstydzili się z tobą rozmawiać o seksie i w efekcie cała twoja edukacja opierała się na wiedzy wyniesionej ze szkoły, od rówieśników lub z Internetu. Pretensje są jak najbardziej uzasadnione. Nie próbuj jednak nikogo przekonywać, że wciąż wierzyłaś w bajki o bocianach i zapylaniu kwiatków. Każde dziecko dobrze wie, na czym polega seks. Pojęcie antykoncepcji także nie jest dla nikogo czarną magią. Chyba, że dorastałaś w środku lasu bez kontaktu z otoczeniem i dostępu do informacji, w co akurat nie wierzę. Nawet gdybyś się bardzo postarała, tej wiedzy nie da się uniknąć. Zamiast wmawiać wszystkim, że „nie wiesz jak to się stało”, po prostu pogódź się z losem.
Zobacz również: Jakie zachowania zwiększają ryzyko wpadki? Nie otwierajcie prezerwatywy zębami i uważajcie podczas wspólnych kąpieli...
fot. Thinkstock
Podobno nic nie jest czarno-białe, bo życie to gama najróżniejszych odcieni szarości. W tej kwestii nie ma miejsca na taką filozofię. To sytuacja zero-jedynkowa. Albo jesteś w ciąży, albo nie. Jeśli spodziewasz się dziecka, to nie jest czas na rozważania typu: to jego wina, ja nie chciałam, tylko trzymaliśmy się za ręce, zrobiliśmy to tylko raz, zapomniałam połknąć pigułkę, gumka się zsunęła i tak dalej, i tak dalej. Takie gadanie nie zmieni faktu, że stworzyliście nowe życie. Nikt nie chce słuchać tych tłumaczeń. Najbliżsi są raczej zainteresowani tym, co zamierzać dopiero zrobić. Zamiast robić z siebie ofiarę losu, postaraj się choć raz zachować dojrzale. Tym zaimponujesz o wiele bardziej.
fot. Thinkstock
Jeśli komuś mam w tej sytuacji współczuć, to raczej nie tobie, a rodzicom, którzy dowiadują się, że za chwilę zostaną dziadkami. Całkiem możliwe, że mają w tym jakiś udział, bo udawali, że jesteś za młoda na seks i niczego nie trzeba ci tłumaczyć. To jednak oni zapłacą w perspektywie najbliższych lat największą cenę za chwilę twojej nieostrożności. Staną się prawnymi opiekunami dziecka, przestaną spokojnie spać, będą się martwić o twoją (a raczej waszą) przyszłość. Urządziłaś nie tylko siebie. W tej sytuacji to im należy się zrozumienie. Tobie bardziej przyda się mobilizujący kopniak, dzięki któremu przemyślisz swoją sytuację i docenisz wsparcie rodziców. Fakt, to ty zostaniesz matką, ale to na nich spada w tej chwili największy ciężar. Emocjonalny i finansowy.
fot. Thinkstock
Zresztą, naprawdę oczekujesz poklepywania po plecach i zapewnień, że nic strasznego się nie stało? To na niewiele się zda. Wpadka wciąż jest faktem, a rozwijające się w łonie życie coraz bardziej daje o sobie znać. Nie oczekuj ciepłych słów i pełnego zrozumienia. Większość twoich bliskich będzie zwyczajnie wściekła i przybita - mają do tego pełne prawo. Najważniejsze, żeby jednak nie zostawili cię samej z problemem. Wymierna pomoc jest warta o wiele więcej, niż rozczulanie się nad twoim ciężkim losem (za który, jak ustaliliśmy, ponosisz główną odpowiedzialność). To wcale nie musi być tragedia. Pod warunkiem, że po fakcie wykażesz większy rozsądek, niż przed. Straciłaś swoją niewinność, więc czas dorosnąć.
Grzegorz Lawendowski
Zobacz również: Tokofobia, czyli lęk przed ciążą i porodem - jak ją pokonać?