Od dyskusji na ten temat trudno uciec. Ustawa aborcyjna rozpala naszą wyobraźnię i wraca jak bumerang. Co jakiś czas ktoś chce ją zaostrzyć, a ktoś inny zliberalizować. Wciąż powtarzane są te same argumenty, ale na razie nic się nie zmienia. A może jednak powinno? Oddaję głos innemu mężczyźnie, który prosi o możliwość zaprezentowania jego stanowiska. Tak, faceci też mają w tej kwestii coś do powiedzenia. Choć niektórzy robią wszystko, by ciąża i jej ewentualne przerywanie była sprawą tylko kobiet.
Kolejny raz dyskutujemy o legalnym przerywaniu ciąży i jak to zwykle bywa - wciąż słyszę jedną stronę, która przekonuje nas, że „moje ciało, moja sprawa”. Kobieta powinna decydować sama o sobie, a politykom - zwłaszcza facetom - nic do tego. To ciekawy punkt widzenia, bo z tego co wiem, zapłodnienie wciąż wymaga uczestnictwa przedstawiciela płci przeciwnej. Aż tak samowystarczalne nie jesteście. Może kiedyś, na razie nie ma innej opcji.
Przedstawicielki liberalnego nurtu wiele mówią o wolności i prawie do samostanowienia. Mój głos jest właśnie tego przykładem. Jako potencjalny ojciec powinienem mieć możliwość wypowiedzenia się w tej kwestii, bo dotyczy mojego potencjalnego potomstwa. Nie tylko potencjalnej partnerki. A ja pozostaję nieustępliwy i popieram wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji. Dlaczego?
Zobacz również: Najmocniejsze cytaty z projektu ustawy "ZATRZYMAJ ABORCJĘ". Jest się czego bać?
fot. Unsplash
Ustaliliśmy już niepodważalny fakt, że „moja macica, moja sprawa” to tylko nośne hasło, które nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Tak, nowe życie rozwija się w ciele kobiety, ale jest wspólnym dziełem osób obojga płci. Każdy z rodziców powinien mieć takie samo prawo do wypowiadania się w tej kwestii. Chcę z niego skorzystać i przekonać Was, że usuwanie ciąży to nie jest coś, o co należy walczyć. A politycy zakazujący tego procederu wcale nie chcą Was skrzywdzić. Zależy im na dobru nienarodzonego życia.
Obowiązujące w Polsce przepisy dopuszczają kilka wyjątkowych sytuacji. O jednej jest teraz szczególnie głośno. Chodzi o przerwanie ciąży, kiedy u dziecka zdiagnozowana zostanie poważna choroba. W większości przypadków oznacza to zespół Downa. Kobiety twierdzą, że dzięki temu unikają ryzyka i nie są skazane na cierpienie. Prawda jest jednak taka, że ogólnie życie to jedno wielkie ryzyko. Nigdy nie wiesz, kiedy zachorujesz.
A chyba nie chciałabyś, bo rodzina czyhała na Twoje życie, kiedy dowie się, że masz np. raka? Wszystko oczywiście w myśl skrócenia cierpienia. To działa tak samo. Na wszelki wypadek zabić, żeby chore dziecko nie pokrzyżowało nam planów.
Zobacz również: Lekarz zasugerował jej usunięcie dziecka z zespołem Downa. Reakcja zrozpaczonej matki? MOCNA!
fot. Unsplash
Podobnie jest z przerywaniem ciąży, kiedy ta zagraża życiu lub zdrowiu matki. To już czyste wygodnictwo i zrzucanie z siebie całej odpowiedzialności. Tak nie postępuje rozumna i kochająca istota. Ryzyko jest zawsze i trzeba się z nim mierzyć. Każde wyjście z domu to niebezpieczeństwo, które może zakończyć się najgorzej. Wypadki i przestępstwa zagrażające życiu to nasza smutna codzienność. Nigdy nie wiesz, czy wrócisz do domu. Tak samo jest z zapłodnieniem. Może się udać, ale nie musi.
Najwięcej emocji wywołuje „zmuszanie” kobiet do rodzenia dzieci poczętych w wyniku gwałtu. Ten nakaz nazywa się barbarzyństwem, bo ofiara nie powinna wydawać na świat potomstwa oprawcy. Brzmi sensownie, ale nikt nie zastanawia się nad skutkami takiej decyzji. W wielu przypadkach terminacja ciąży okazuje się większym dramatem, niż urodzenie i np. oddanie dziecka do adopcji.
Wisienką na torcie jest argument, że za życie powstałe z komórek męskich i żeńskich odpowiada tylko kobieta, bo to w jej ciele się rozwija. Tak zostaliśmy stworzeni i choćbym chciał, macicy sobie nie wyhoduję. Ale to nadal też moje dziecko.
Zobacz również: Reprodukcyjna przemoc: w jaki sposób zakaz aborcji pozwala na prawne okaleczanie kobiet?
fot. Unsplash
Może oczywiście dojść do sytuacji, że decyzja o przerwaniu ciąży zostanie podjęta przez kobietę i mężczyznę. To jednak nie załatwia sprawy. Wciąż chodzi bowiem o życie, a każdej istocie ludzkiej należy się godność. Dziecko jest jeszcze za małe, by mogło zdecydować o tym, czy chce się urodzić. Dlatego lepiej poczekać, aż się to stanie. Daję słowo, że nigdy nie będzie żałowało, że go nie usunęliście. Będzie raczej wdzięczne, że ma rodziców, którzy dali mu szansę. Nie chcę używać wielkich słów, że aborcja to morderstwo, a zwolenniczki liberalizacji ustawy mają krew na rękach. Przypominam tylko, że chodzi o najprawdziwsze życie.
Za każdym razem, kiedy słyszę „moja macica, moja sprawa”, odpowiadam - „mój plemnik, moja sprawa”. Brzmi równie absurdalnie, ale pokazuje sedno problemu. W momencie zapłodnienia nic nie jest moje, ani twoje. To życie poczętego dziecka, które nie powstałoby, gdyby nie my. Nie byłoby to możliwe bez Ciebie, ale i ja dorzuciłem od siebie cegiełkę. Dyskutowanie o tym, czy, jak i kiedy należy je ukatrupić niewiele ma wspólnego ze zwykłą ludzką przyzwoitością.
Jestem facetem i popieram zakończenie tego procederu. Nikt mi tego prawa nie odbierze.
Piotr