Za kilka dni Walentynki – święto miłości, zaangażowania i bliskości. A także kiczu, tandety, niepotrzebnych nerwów, rozczarowań i samotności. Dzień, na który wiele z Was nie może się doczekać, a równocześnie czarna data w życiu pozostałych. Komercyjny wymysł, który może być impulsem do czegoś szczerego i pozytywnego, choć w większości przypadków moglibyśmy się bez niego obyć.
Nie ulega także wątpliwości, że to kolejne święto kobiet. To Wy liczycie na kwiaty, czekoladki, wyznania i inne atrakcje, a my musimy się tym zająć. Bo jeśli ktoś ma udowadniać swoją miłość, to zawsze jest to facet. Rola kobiety ogranicza się w tym przypadku do późniejszego zrecenzowania naszych poczynań – postarał się i chyba mu zależy albo dał ciała i szkoda zawracać sobie nim głowę.
Wy możecie o Walentynkach zapomnieć i żaden mężczyzna nie poczuje się urażony. My nie mamy innego wyjścia. Dlatego dla wszystkich z nas najlepszym wyjściem byłoby wymazanie tego dnia z kalendarza, zanim doprowadzi do czegoś naprawdę nieprzyjemnego...
WALENTYNKI = HALLOWEEN
Być może okazja nieco się różni, ale w polskich warunkach chodzi dokładnie o to samo – przyjęcie zupełnie obcego obyczaju narzuconego przez amerykańską popkulturę. Chcemy być przynajmniej tak samo fajni, jak znajomi zza Oceanu. Skoro oni kochają i potrafią to okazać, my nie możemy być gorsi. Nie jestem konserwatystą dbającym o czystość polskiej tradycji, ale nawet mnie się to gryzie.
Jak to możliwe, że przez dziesięciolecia, jeśli nie setki lat, dawaliśmy sobie radę bez Walentynek? Czy wtedy kochaliśmy inaczej i mniej nam zależało? A może nie potrzebowaliśmy kolejnego święta nastawionego na handel, by dać Wam do zrozumienia, że jesteście dla nas ważne? Chyba, że to znak czasów, kiedy wszystko musi kojarzyć się z plastikowym kiczem i z własnej woli obrzydzamy sobie najważniejsze tematy, nawet takie jak miłość...
Przyjmijmy jednak, że polska natura to nie scena wycięta żywcem z tandetniej amerykańskiej komedii romantycznej. My bez tego przeżyjemy.
KOLEJNE ŚWIĘTO KOBIET
Sporo ryzykuję, pozwalając sobie na takie wnioski, ale ktoś to musi wreszcie głośno powiedzieć. Jestem przedstawicielem mniejszości, która w tym temacie zawsze była gorzej traktowana – mężczyzn. Może dlatego, że to my wymyśliliśmy te wszystkie dziwne święta, żeby Wam się przypodobać, a nam nikt nie odwdzięczył się tym samym? Fakty są nieubłagane – kobiecość fetuje się na każdym kroku. Męskość nikogo nie interesuje.
Walentynki to w rzeczywistości kolejny Dzień Kobiet. Po 3 tygodniach znowu będziecie czekać na kwiaty, wyznania i laurki. Dziwnym trafem o Dniu Mężczyzn raczej nikt nie słyszał, a świętowany w niektórych szkołach Dzień Chłopaka ma raczej nędzną oprawę. Jeśli mamy serio traktować ideę równouprawnienia, to powinniśmy zacząć od tego. W końcu, jak same podkreślacie, nie potrzebujecie specjalnego traktowania.
Dlaczego to ja mam kupować Ci kwiaty, składać życzenia i organizować walentynkowy wieczór? Zaskocz mnie i sama się wreszcie wykaż. Może dzięki temu któryś z nas polubi ten dzień.
ATRAKCJE NA SIŁĘ
Nie istnieje wzorcowy scenariusz spędzenia tego dnia z ukochaną. Każda z Was liczy na co innego. Jedna chciałaby się wybrać do najdroższej restauracji w mieście, drugiej wystarczy wypad do kina, jeszcze inna najchętniej zaszyłaby się z ukochanym w domu i okazywała czułości w bardziej dosadny sposób. I jak tu nie zgłupieć? Skoro to święto zakochanych, czyli DWÓCH osób, może niech te dwie osoby razem coś postanowią?
To nie fair, że facet z założenia traktowany jest jako organizator. Oczywiście, jest szansa na to, że podołam zadaniu i okażę się najwspanialszym mężczyzną na świecie, ale niewiele mniejsze jest ryzyko, że się nie popiszę i święto zakochanych stanie się początkiem poważnego kryzysu w związku.
A jak się człowiek za bardzo stara, to niemal zawsze przynosi to zgubne skutki. Czy nie lepiej dać sobie spokój i okazywać uczucia wtedy, kiedy mam na to ochotę i pomysł? Presja nie sprzyja spontaniczności.
KTOŚ MNIE PRÓBUJE OKRAŚĆ
Wracając do tematu walentynkowych upominków – skąd w ogóle pomysł, że miłość potrzebuje tej tandety? Czy bez pluszowego serduszka kocham mniej? Spójrzcie wreszcie trzeźwym okiem na ten wszechogarniający kicz. W normalnych warunkach pewnie byś się obraziła, gdybym sprezentował Ci coś podobnego, ale 14 lutego wybaczasz wszystko. I cieszysz się jak dziecko z kolejnej bzdury, która nie prezentuje ŻADNEJ wartości sentymentalnej, wizualnej ani użytkowej.
Walentynki to krwiożerczy biznes, który wysysa z nas resztki oszczędności, wmawiając, że tak trzeba. Producenci są w stanie sprzedać w ten sposób wszystko. Wystarczy dodać na opakowaniu serduszko, pokracznego amorka albo czerwoną różę. Rozumiem, że dziecko ulega podobnym zagrywkom, ale my? Przemysł kiczu powoli pozbawia nas zdrowego rozsądku i raczej nie ma się czym chwalić.
Dlatego dobra rada – ustalcie wcześniej, że okażecie sobie miłość w jakiś sympatyczniejszy sposób.
KOLEJNA OKAZJA DO ZAŁAMANIA
Oczywiście, nie można dogodzić wszystkim. Współczuję kobietom, które nie mogą mieć dzieci i muszą patrzeć, jak inne świętują Dzień Matki. Łączę się w bólu z babciami i dziadkami, którzy nie doczekali się wnuków i nie ma kto im złożyć życzeń w styczniu. Przykłady można mnożyć, ale Walentynki do dzień szczególny. Choćby dlatego, że niemający uzasadnienia w naszej tradycji i totalnie zbędny.
Chyba każdy z nas musiał kiedyś odpowiadać na pytania w stylu „jak planujesz spędzić Walentynki?”, „wyślesz do kogoś walentynkę?”, „znowu będziesz sama 14 lutego?”. Wszechobecne przekonanie, że każdy MUSI je obchodzić, skutecznie psuje nastrój wszystkim, którzy do tej pory mieli to gdzieś albo zwyczajnie nie znaleźli jeszcze miłości. Od początku lutego wpadają w depresję i jeszcze długo muszą leczyć skołatane nerwy.
Ulegliśmy terrorowi i inaczej nie da się tego nazwać. Szkoda tylko, że kosztem najsłabszych, którym zmartwień i kompleksów naprawdę nie brakuje.
JEŚLI OBCHODZIĆ, TO JAK?
Nie kupuj, ani nie przyjmuj kiczowatych upominków, które do tej pory się nie sprzedały, ale w lutym ktoś wymyślił, że warto dokleić na nie serduszko i na pewno znajdzie się jakiś naiwny.
Nie oczekuj, że będzie to jeden z najpiękniejszych dni w Twoim życiu. Na wspólne wyjście do kina czy restauracji zawsze jest dobra okazja. Tego dnia to uleganie terrorowi.
Jeśli potrzebujesz wyznań, choć raz uprzedź swojego ukochanego. Pokaż mu, że nawet jeśli zdecydowałaś się świętować tę mocno dyskusyjną okazję, to dotyczy ona dwojga ludzi, a nie tylko Ciebie.
Nie zakładaj, że każdy obchodzi Walentynki i powstrzymaj się od niedyskretnych pytań, które mogłyby kogoś wpędzić w czarną rozpacz. Samotni są piętnowani przez cały rok, więc może chociaż 14 lutego im tego oszczędź.
Jeśli jesteś w bardziej komfortowej sytuacji i Twoje serce bije dla kogoś mocniej, zróbcie RAZEM coś, co sprawi Wam przyjemność. Bez oglądania się na to, co w Walentynki akurat wypadałoby zrobić.
Grzegorz Lawendowski