Mówi się, że wiara to indywidualna i prywatna sprawa człowieka. Każdy może wyznawać religię, jaką chce i nikomu nic do tego. Postulat słuszny, ale jakże naiwny... Światopogląd nie jest oderwany od rzeczywistości i rzutuje bezpośrednio na nasze zachowanie, wartości, styl życia, czasami nawet na wygląd. Nie oszukujmy się, że to nie ma większego znaczenia. Bo ma i to ogromne!
Pod każdą szerokością geograficzną, niezależnie od wyznawanej wiary, wygląda to mniej więcej podobnie. Każda religia narzuca pewien wzorzec postępowania – mniej lub bardziej, ale jednak konserwatywny. Dokładnie w ten sam sposób działa wszechobecny w Polsce katolicyzm, który w taki czy inny sposób wpływa na swoich wiernych. A zwłaszcza wierne. Czy to źle? Zależy, kto ocenia, bo są wśród nas mężczyźni zainteresowani wyłącznie wyzwolonymi kobietami, a niektórym marzy się bliska relacja z cnotką.
Spróbujmy zrozumieć jednych i drugich. Oto niewątpliwe zalety i możliwe niebezpieczeństwa związku z głęboko wierzącą kobietą...
NIE MA DOŚWIADCZENIA
Nie oszukujmy się – choć może to być zaletą, niektórzy dostrzegą w tym wadę nie do przeskoczenia. Grzeczna, potulna i ufna partnerka wydaje się strzałem w dziesiątkę, ale tylko przez chwilę. Później może się okazać, że dotychczasowa wstrzemięźliwość to jednak balast. Jej wybranek ma przed sobą trudną rolę – nauczyciela, który musi jej pokazać, na czym tak naprawdę polega związek dwojga ludzi.
Niektórym nie starczy cierpliwości. W czasie, kiedy ja najchętniej przeszedłbym do kolejnego etapu znajomości, ona wciąż nie jest pewna, czy postępuje dobrze. Niewiele przeżyła i porusza się jak dziecko we mgle. Jeśli nawet pozwoli sobie na coś więcej, to robi to raczej nieporadnie. To może być frustrujące, zwłaszcza jeśli ma już swoje lata.
MA ZASADY
To zjawisko raczej niespotykane na szerszą skalę. Każdy z nas ma własne poglądy i przemyślenia, ale sztywne trzymanie się zasad to raczej rzadkość. Głęboko wierząca kobieta pod tym względem może wydawać się najlepszym wyborem. Z racji wyznawanej religii ma szczególny stosunek do siebie, swojego ciała, mężczyzn i bliskości. Prawdopodobnie wciąż jest dziewicą, która czeka na tego jedynego. Nie eksperymentuje z kim popadnie, relację opiera na porozumieniu, a nie wyłącznie cielesności.
Jeśli kocha, to na amen. Związek z mężczyzną traktuje niemal jak misję, której celem jest uczynienie z niego lepszego człowieka. Nie rozgląda się nerwowo za innymi i nie grzeszy, bo jest szczerze przekonana, że prawdziwa nagroda czeka tylko na cierpliwych i wytrwałych. Przy niej mogę poczuć się bezpiecznie, bo jeśli mówi, że jej na mnie zależy, to raczej nie kłamie.
LICZY SIĘ WNĘTRZE
To ciekawe urozmaicenie dla wszystkich zmęczonych współczesnym wzorcem kobiety. Oczywiście, lubimy sobie popatrzeć, ale większość naszych relacji psuje się właśnie przez to. Przedstawicielki płci pięknej mają prawdziwą obsesję na punkcie swojego wyglądu. Z jednej strony – fajnie, bo zadbana, wymalowana, pachnąca i modnie ubrana niewiasta to nasza najlepsza wizytówka. Z drugiej – to zajmuje zdecydowanie zbyt wiele czasu i kosztuje ją zbyt wiele nerwów.
Wbrew pozorom, skromna i wierząca dziewczyna najczęściej akceptuje siebie bardziej, niż wszystkie te modnisie. Jeszcze nie dała sobie wmówić, że szczęście zależy od tego, jak gładką ma twarz i ile kosztowały ubrania, które ma na sobie. Zamiast sterczeć przed lustrem, woli inwestować swój czas i uwagę we mnie. Niezwykłe, jak na dzisiejsze czasy, ale przez to kuszące.
WSZYSTKO CHCE ROBIĆ PO BOŻEMU
Religie są różne, ale łączy je jedno – zasady. Zazwyczaj bardzo sztywne i nieco oderwane od rzeczywistości. Wszystko jest białe albo czarne i nie ma miejsca na odcienie szarości. Dokładnie w ten sam sposób traktuje relację z mężczyzną. To ma być ten jedyny, najlepiej na całe życie, a związek ma polegać na respektowaniu jej kolejnych przekonań. Tych jest tyle i są tak konkretne, że tylko nieliczni sobie z tym poradzą.
Seks tylko po ślubie, antykoncepcja to zło, bliskość wyłącznie dla prokreacji, najlepiej przy zgaszonym świetle i w ustalonej wcześniej pozycji. Nie można kusić losu, więc nawet pocałunek w policzek może zostać uznany za przekroczenie granicy. Pod tym względem należy do zdecydowanej mniejszości i prędzej czy później pojawi się myśl „a dlaczego nie da się tak normalnie?”. Normalnie, czyli spontanicznie i według własnych potrzeb, a nie twardych wytycznych.
JEST WIERNA
Tak, cicha woda brzegi rwie, ale mówimy o sytuacji, kiedy ona naprawdę żyje swoją wiarą. Nie jest jedną z tych, które w niedzielę stoją w kościele w pierwszym rzędzie, a na co dzień grzeszą gdzie popadnie. Jeśli tak, to mogę być niemal pewien, że z jej strony nie spotka mnie żaden niespodziewany cios. Swoją uwagę koncentruje na mnie, na nas i nie szuka okazji, by rzucić okiem na kogoś innego. Takie poczucie bezpieczeństwa to coś naprawdę niezwykłego.
Z drugiej strony, jeśli sam zobaczę, że to działa, to być może sam się nawrócę. Jeśli nie na konkretną religię, to przynajmniej uwierzę, że związek może być prostą i spokojną drogą, a nie ciągłym szarpaniem się na boki. A wtedy nawet się nie obejrzę, a przejmę wszystkie jej zasady i będziemy żyć długo i szczęśliwe. Widzicie? Już teraz uległem tej bajkowej atmosferze.
MOŻE BYĆ ZAMKNIĘTA W SOBIE
Od tych nakazów i zakazów można oszaleć. Być może dla niej są chlebem powszednim i nigdy nie skosztowała innego życia, ale to niewiele zmienia. Faktem jest, że takie ciągłe kontrolowanie siebie może negatywnie wpłynąć na poczucie własnej wartości. Nie bez powodu członkinie kościelnych organizacji, takich jak Oaza, budzą raczej uśmiech politowania, niż respekt. One naprawdę są oderwane od brutalnej rzeczywistości. Fajnie, ale nie wiem, jak długo tak można.
Każdy facet marzy o ułożonej, odpowiedzialnej i przewidywalnej partnerce, ale na dłuższą metę może to być nudne. W związku potrzebny jest także element zaskoczenia. Czy taka wycofana dziewczyna może mi to dać? Istnieje również ryzyko, że będzie ze mną, bo tak uważa za słuszne/wymodliła mnie sobie/przyrzekła Bogu wierność, a tak naprawdę ma mnie serdecznie dosyć. Tam gdzie wkraczają spisane przez innych zasady, tam zazwyczaj kończy się spontaniczność i zdrowy rozsądek.
Czyli... nadal nic nie wiadomo. Może Wy mnie przekonacie, czy to dobry wybór?
Grzegorz Lawendowski