Już sam tytuł może zabrzmieć jak zarzut dużego kalibru, ale spokojnie. Nikt tu nie chce nikogo obrazić, a jedynie stwierdzić fakty. A te są jednoznaczne – kobieta ma prawo i najczęściej z niego korzysta, by wymagać od partnera poczucia bezpieczeństwa. To nieuchronnie wiąże się z jego stanem posiadania. W drugą stronę to nie działa, bo statystycznego faceta nie za bardzo obchodzi sytuacja finansowa partnerki. Najważniejsze, że jest atrakcyjna i pozytywnie nastawiona (do świata i niego osobiście).
Nie wygląda to zbyt sprawiedliwie, ale teorię o absolutnym równouprawnieniu chyba czas włożyć między bajki. Inaczej postrzegamy świat, mamy różne potrzeby i sposoby ich realizacji. W świecie, w którym męskość kojarzy się z rozwojem, władzą i bogactwem, to musi tak działać. I wiecie co? Nie mam nic przeciwko, nie obrażam się i nie widzę w tym nic złego. Jeśli u boku majętnego partnera masz być szczęśliwsza, to droga wolna. Ale błagam – przynajmniej się do tego przyznaj.
Ze szczerością w tym temacie jest wyjątkowo słabo. Niesłusznie, bo my naprawdę jesteśmy w stanie to zrozumieć...
ZAGROŻENIE: ŻEROWANIE NA UKOCHANYM
Po moich wcześniejszych wnioskach można odnieść wrażenie, że pieniądze to żaden problem. Kobieta ma prawo, a nawet powinna zadbać o swój dobrobyt. Także poprzez wybór odpowiedniego partnera. Niestety, nie ma tak dobrze. I tutaj pojawia się wiele niebezpieczeństw, w tym to największe – kiedy jego stan konta staje się największą, a może jedyną wartością związku.
Stereotypy na temat kobiet zwracających uwagę na majętność ukochanego nie wzięły się znikąd. Znane są przypadki relacji damsko-męskich, w których chodzi wyłącznie o pieniądze. Wystarczy spojrzeć na młode kochanki mocno dojrzałych miliarderów. Co może dać im facet, który stoi już jedną nogą nad grobem, poza bezpieczeństwem finansowym?
Takiego układu nikt nie zrozumie.
ZAGROŻENIE: JEDYNY SPOSÓB NA GODNE ŻYCIE
Znane są niestety także przypadki, kiedy związek traktujecie jako polisę ubezpieczeniową na przyszłość. Nie wierzycie we własne umiejętności i siły, dlatego z premedytacją szukacie lepiej sytuowanego faceta. Wmawiacie sobie, że bez męskiej pomocy niczego więcej nie osiągnięcie. To nie tylko bezczelne, ale zwyczajnie przykre. „Miłość” przypominająca transakcję wiązaną to szczyt upokorzenia.
Jak widzicie, pieniądze są ważne i w większości przypadków wcale nie muszą być problematyczne. Jeśli nie traktujesz ich jako celu samego w sobie, a jedynie jako szansę na stabilizację i bezpieczeństwo, to nie ma się czego wstydzić. Proszę tylko o jedno – nie oburzajcie się, kiedy ktoś stwierdzi ten prosty fakt.
Korzystajcie z życia, ale nie udawajcie, że tak nie jest.
Grzegorz Lawendowski
TO ZUPEŁNIE NORMALNE
Świat wygląda, jak wygląda i zanim coś się zmieni, trzeba zaakceptować rządzące w nim reguły. Przeciętny facet zajmuje wyższe stanowisko, a tym samym lepiej zarabia. Nie powinno zatem dziwić, że przeciętna kobieta ma ochotę na bliższą relację z człowiekiem sukcesu. Skoro los nie daje Wam możliwości zadbania o siebie same, konieczne jest wejście w związek, który nieco ułatwi życie.
Nie mam na myśli relacji opartej jedynie na pieniądzach, chęci posiadania i próżności. Wierzę, że naprawdę go kochasz, a jego sytuacja finansowa jest jedynie przyjemnym dodatkiem do całej reszty. Nie dziwię się, że spośród kilku kandydatów, niemal odruchowo zwrócisz się w kierunku tego bardziej zaradnego.
Tak podpowiada Ci zdrowy rozsądek.
IDEAŁ FACETA NIGDY NIE JEST BIEDAKIEM
Powiedzmy to sobie szczerze – pieniądze mają znaczenie i nie zmieni tego nawet powszechne zakłamanie, że liczy się tylko bogate wnętrze, szerokie horyzonty i dobre serduszko. Dziwnym trafem, kiedy już zwiążesz się ze swoim ideałem, okazuje się, że na biednego nie trafiło. W tym także nie ma niczego dziwnego.
Nie posądzam Was o to, że najpierw patrzycie na jego stan posiadania. To wychodzi w praniu i relacja z mężczyzną, który sobie radzi, ma w naturalny sposób większe szanse na przetrwanie. Gdyby okazało się, że ledwo wiąże koniec z końcem i to Ty musiałabyś Was utrzymywać, jego cudowna osobowość traci na znaczeniu.
Tak podpowiada Ci instynkt samozachowawczy.
POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA I STABILIZACJI
Nie przypuszczam także, że jesteście zachłannymi materialistkami, które pieniądze partnera kojarzą wyłącznie z przyjemnością zakupów, własnym lenistwem i wygodą. W zdecydowanej większości traktujecie sprawy finansowe jako sposób na osiągnięcie celu, a nie wartość samą w sobie. Wcale nie chodzi wyłącznie o ładne ciuszki, egzotyczne wakacje i fajny samochód.
W grę wchodzą sprawy o wiele większej wagi – Twoje osobiste i Wasze wspólne poczucie bezpieczeństwa oraz stabilizacji. Doskonale zdajesz sobie sprawę, że tam, gdzie brakuje pieniędzy, tam nawet najszczersze uczucie może nie wystarczyć. Miłość potrzebuje warunków, w których mogłaby rozkwitnąć.
Tego uczy Cię doświadczenie.
TROSKA O DOBRO SWOJE I DZIECKA
Wreszcie, choć może o tego powinienem zacząć, stan posiadania partnera pozwala Ci myśleć o sprawach fundamentalnych. Kiedy przekonasz się na własnej skórze, że ukochany daje Ci poczucie bezpieczeństwa, a jego zaradność wyklucza nieprzewidziane wstrząsy i problemy, poczujesz, że to właśnie ten jedyny. Jest nie tylko dobrym materiałem na towarzysza, a także ojca Twoich dzieci.
Nie oszukujmy się – fascynacja, głębokie uczucie i wzajemne porozumienie nie wystarczą, byś pomyślała o nim w ten sposób. Macierzyństwo to ogromna wartość, ale także wyzwanie o charakterze zupełnie przyziemnym. Dziecko potrzebuje miłości rodziców, ale ładne ubranka, pampersy i jedzenie też by się przydały.
To wynika z Twojej odpowiedzialności.