Gdyby wierzyć kolorowej prasie i poradnikom w stylu „jak żyć”, uroda powinna gwarantować wszystko. Masz fatalny charakter? Najważniejsze, że jesteś piękna. Nie potrafisz się zaangażować? Grunt, że jest na czym zawiesić oko. Nie da się z tobą normalnie porozmawiać? Ale to zgrabne ciało... Uwierzyliśmy, że wystarczy wyglądać, bo wizerunkiem da się nadrobić wszystkie inne braki. Doskonale świadczą o tym podsłuchane przeze mnie słowa pewnej młodej kobiety. Rozmawiając przez telefon, najprawdopodobniej z koleżanką, żaliła się, że „ta brzydula ma takie powodzenie, a ja co?”.
Według niej związek stworzyć może wyłącznie utytułowana miss, a przynajmniej kandydatka do tego tytułu. Bez tego ani rusz, bo jeśli nie wyglądasz – nie zaimponujesz także niczym innym. Smutna singielka żaląca się przyjaciółce to doskonały pretekst, by zdradzić ci, dlaczego być może jesteś sama. Co niedobrego dzieje się z facetami, którzy tracą czas na relacje z „brzydulami”, a odtrącają te spektakularnie piękne?
Wbrew pozorom, to nie nam pomieszało się w głowach. To wy macie ze sobą problem.
fot. Thinkstock
„Brzydula ma chłopaka, a ja nie” - cóż za głębokie spostrzeżenie. Może problem polega na tym, że ona była otwarta na związek i zależy jej na bliskiej relacji, a ty szukasz tylko macho, który pasuje ci do koloru oczu? Najwyraźniej on dostrzegł w niej to, czego za żadne skarby nie da się wycisnąć z ciebie – chęć i prawdziwe zaangażowanie.
To nie jest tak, że wraz z urodą otrzymujesz gwarancję powodzenia. Nie każda miss dostaje w pakiecie faceta. Trzeba się jeszcze wykazać, podjąć ryzyko, pokazać coś więcej. Dla ciebie najwyraźniej byłoby to upokarzające. Masz być kochana za samo istnienie, bo ta śliczna buzia, smukłe ciało i apetyczne krągłości są stworzone do kochania.
Myśl tak dalej, a naprawdę jedynym twoim towarzyszem pozostanie mruczek przeciągający się na parapecie.
fot. Thinkstock
A wszystko to sprowadza się do tego, że podobno znasz swoją wartość. Z taką urodą wręcz nie wypada tracić czasu na byle kogo. Ten za niski, tamten za brzydki, do tego jeszcze biedak. To zupełnie tak, jakby Barbie zakochała się w Gremlinie albo innym stworze. Stworzyłaś w głowie ideał, na który czekasz i powoli tracisz cierpliwość.
Wiesz co? I jeszcze sobie poczekasz. Wybredność ma swoje granice i jeszcze kiedyś będziesz błagała odrzucanych do tej pory adoratorów, żeby w ogóle na ciebie spojrzeli. Ale będzie już za późno. Z taką łatką niczego nie zdziałasz. „Brzydula” nie wybrzydzała i teraz ma. To może być frustrujące.
Poproś ją o radę, może zgodzi Ci się pomóc. Bo to ona udowodniła, że jest ekspertką.
fot. Thinkstock
Przekonane o swojej wyjątkowości ślicznotki mają to do siebie, że nie za bardzo wiedzą, czego chcą. Marzą o przystojnym i zaradnym chłopaku, ale gdyby zapytać je, po co, miałyby problem z logiczną odpowiedzią. Zazwyczaj chodzi o to, że wypadałoby kogoś mieć, bo taki piękny brylant wymaga odpowiedniej oprawy. Rzadko myślą o przyszłości i do czego miałoby to zaprowadzić. Liczy się tu i teraz.
Mam złą wiadomość – większości z nas taka znajomość nie interesuje. Wbrew pozorom, zależy nam na relacji, a nie układzie. Lepiej związać się z tą „brzydszą”, ale czuć się kochanym, niż inwestować czas w miss, która nie ma nam nic do zaoferowania. Owszem, do takich wniosków dochodzimy z wiekiem, ale tym bardziej powinnaś zastanowić się nad tym już teraz.
My wyrośniemy z przewrażliwionych na swoim punkcie księżniczek. A czy ty dorośniesz do prawdziwego związku?
fot. Thinkstock
W zasłyszanej wypowiedzi usłyszałem nie tylko żal, ale także autentyczne pretensje. Rozczarowana życiem młoda kobieta nie była w stanie pojąć, dlaczego ona nikogo nie ma, a byle przeciętniak kocha i jest kochany. Zgodnie z tym rozumowaniem miłość jej się należy. Gdyby tak nie było, natura nie dałaby jej tak spektakularnej urody. Związek jest jej przeznaczeniem, bo ślicznotki są właśnie do tego.
Takie myślenie może się wyjątkowo źle skończyć, o czym świadczą właśnie te słowa. Narastająca frustracja odbiera resztki zdrowego rozsądku i godności. Miss nie ma chłopaka, więc miss jest obrażona na cały świat. A wystarczyłoby zrozumieć, że nikt z nas nie dostaje w momencie narodzin bonu na szczęście. Na to naprawdę trzeba sobie zapracować.
Jedyne, co ci się należy, to szansa. Najwyraźniej nie chcesz z niej skorzystać.
fot. Thinkstock
Faceci są wzrokowcami i nie ma co do tego wątpliwości. Najpierw patrzymy, potem dopiero myślimy. Ładny obrazek zawsze skupia na sobie naszą uwagę. Ale, wbrew pozorom, to nie trwa długo. Jesteśmy bezlitośni i mamy nadzieję, że zabłyśniesz czymś więcej, niż tylko dużymi oczami. Czy jesteś w stanie z czystym sumieniem stwierdzić, że podołałaś temu sprawdzianowi?
Ze ślicznotką, która nie ma nic do powiedzenia, można fajnie spędzić wieczór, może nawet wytrwać do śniadania. Na dłuższą metę przydałaby się także inteligencja, czułość, wrażliwość, szczerość i przekonanie, że chodzi jej o coś więcej. Jeśli tego nie ma – co ma mnie przy tobie zatrzymać? Mam dziękować za samo to, że raczyłaś na mnie spojrzeć?
Nie oczekujemy litości i tego rodzaju docenienia. Może trudno w to uwierzyć, ale mamy w sobie jeszcze resztki rozumu i godności.
fot. Thinkstock
Uroda to ogromny dar, ale przy okazji jeszcze większe niebezpieczeństwo. Nie od dziś wiadomo, że przeciętniacy boją się ideałów, bo są przekonani, że nie spełnią ich wygórowanych wymagań. Sama piękna buzia to problem, jeśli nie stoi za nią także dystans do siebie. Kobieta, która zdaje sobie sprawę ze swojego spektakularnego wyglądu i wciąż daje do zrozumienia, że to jej jedyny atut, szybko traci swoją wiarygodność.
Każdy normalny facet poczuje się niegodny twojego zainteresowania. W efekcie on nie spróbuje, a ty będziesz dzwoniła do koleżanek żaląc się, że „tamta brzydula kogoś ma, a ja wciąż sama”. Pamiętaj jednak, że to nie kwestia życiowego pecha. Sama przyłożyłaś do tego rękę.
Grzegorz Lawendowski