Jedynacy, mówiąc delikatnie, nie mają najlepszej prasy. Chociaż nie mieli wpływu na rodzeństwo, a raczej jego brak, właśnie przez ten fakt są postrzegani. Ktoś, kto wychowywał się w pojedynkę, podobno nie może być wyrozumiałym, chętnym do współpracy i liczącym się z innymi ludźmi człowiekiem. Brak siostry i brata niemal z automatu Cię określa - jesteś samolubna, zapatrzona w siebie i rozpieszczona. Kiepska rekomendacja, jak na przyszłą żonę.
Chociaż nie powinniśmy kierować się stereotypami i zabobonami, jedynaczki przez większość mężczyzn uważane są za istoty specjalnej troski. Za te, które trzeba bardziej ośmielić, otworzyć, wszystko tłumaczyć, zachęcać do współdziałania. To zawsze ogromne wyzwanie, które wcale nie jest skazane na sukces. Powodów jest przynajmniej kilka, a ja spróbuję dziś wskazać te najważniejsze.
Wcale nie ręczę za ich prawdziwość, ale przecież nie powstały w próżni. Coś MUSI być na rzeczy.
Zobacz również: Exclusive: Wyznania jedynaczki
fot. Thinkstock
Jedynaczki z reguły są mało spontaniczne i towarzyskie. Przez całe dotychczasowe życie były traktowane przez swoich rodziców niczym księżniczki. Z nikim nie musiały konkurować o uwagę, więc wydają się nieco wycofane. Posiadanie rodzeństwa uczy większej otwartości. A z tym może być problem, jeśli wychowywało się ze świadomością, że jest się pępkiem świata. Bywają bardzo oschłe, oficjalne i wyrachowane.
fot. Thinkstock
I nikogo nie powinno to dziwić, bo zwyczajnie nie zostały tego nauczone. Żyjąc pod jednym dachem z rodzeństwem uczymy się, że nie wszystko może iść zgodnie z naszym planem. Trzeba liczyć się z uczuciami i potrzebami innych, a więc dochodzić do kompromisu. Kiedy nie ma konkurencji i zdrowej rywalizacji o względy rodziców, wtedy łatwo dojść do wniosku, że mogę wszystko i wszystko musi być po mojemu.
fot. Thinkstock
To oczywiście nie jest reguła, ale raczej rzadko spotyka się jedynaczkę, która koniecznie chciałaby stworzyć wielodzietna rodzinę. Dorastała w dostatku i świętym spokoju, więc uważa, że to idealny model. Z racji własnych doświadczeń najlepiej czuje się w małym gronie, bo wtedy panuje nad sytuacją. Nie wiem czy istnieją badania na ten temat, ale coś mi się wydaje, że większość jedynaczek to matki kolejnych jedynaków. A nie każdy facet chciałby się tak ograniczać.
Zobacz również: Jak kolejność urodzenia wpływa na nasz charakter?
fot. Thinkstock
Często powtarza się, że jedyne dzieci widzą jedynie czubek własnego nosa. Nie możemy mieć o to do nich pretensji. Przez całe życie są utwierdzani w przekonaniu, że zawsze wiedzą wszystko najlepiej. Rodzice własnej pociechy nigdy nie krytykują, a skoro ta nie musiała z nikim konkurować - nie trudno dojść do wniosku, że jest się ideałem. To może rzutować na związek, w którym coś do powiedzenia mają jednak dwie zupełnie różne osoby.
fot. Thinkstock
Nie chcę nazywać tego uzależnieniem, ale faktem jest, że dzieci wychowywane w pojedynkę mają z nimi szczególną więź. Kiedy żyjemy pod jednym dachem z rodzeństwem, nabieramy pewnego dystansu i wręcz chcemy się zerwać ze smyczy. Statystyczna jedynaczka nie czuje takiej potrzeby, bo przecież nie ucieka się od ludzi, którzy zawsze poklepywali ją po główce i utwierdzali w przekonaniu, że jest chodząca perfekcją. To bliska relacja na zawsze.
fot. Thinkstock
To raczej oczywiste, bo rodzeństwa zwyczajnie nie posiadają. I w takich momentach pewnie zazdroszczą innym, którzy mogą polegać na bracie czy siostrze. To instytucja, która w dorosłym życiu bardzo się przydaje. Wspierają dobrym słowem, poświęcają swój czas, doradzają, motywują. Nie wspominając o tym, że kiedy sama zostaniesz matką - wujek czy ciocia to nieoceniona pomoc. Jakoś można sobie bez nich poradzić, ale jednak lepiej ich mieć.
fot. Thinkstock
Z uwagi na specyficzne wychowanie mogą mieć trudność z akceptowaniem odmiennego zdania. Do tej pory były rozpieszczone i utwierdzane w przekonaniu, że wolno im wszystko. Teraz zjawia się partner, który także potrafi walczyć o siebie. Pojawienie się pierwszych zgrzytów to jedynie kwestia czasu. Trudno przyzwyczaić się do tego, że nie wszystko od nas zależy i coś do powiedzenia ma też ktoś inny. To może być poznawczy szok.
Grzegorz Lawendowski
Zobacz również: SZCZĘŚLIWY JEDYNAK